poniedziałek, 19 stycznia 2015

Maybe I love You? Rozdział 17.


-Coś tam wspominał o fotografii,ale nie miałam pojęcia,że to ten Styles.-Kira,miesza deserową łyżeczką gorącą herbatę,z której unosi się para,po czym odkłada sztuciec na spodek filiżanki.
-To już nie ma znaczenia.-Mruczę,upijając łyk słodkiej czekolady.
-Myślałam,że chociaż zostanie na moje urodziny.-Przyznaje.Jej głos jest słaby i nie kryje rozczarowania.Pomyślałam o dołkach w policzkach i kręconych włosach.I o jej.Czarnych.Nie byli do siebie podobni.Jakby wcale nie byli rodziną.Hazz był spokojniejszy i odpowiedzialny,a Clar..była po prostu Clar.
-A pro po,kiedy robisz tę całą imprezę?-Krzywię się lekko,jakby te słowo miało kwaśny smak.Przed oczami już widzę setkę pijanych ludzi,a ja wśród nich.I Zayna.I jego ręce,które pozbawiają mnie ubrań.I jego oczy,które widzą moje nagie ciało.Na samą myśl robi mi się niedobrze.
-Nie wiem,chyba za jakiś tydzień,albo za krócej.-Mruczy upijając łyk herbaty.Syczy parząc sobie język wrzątkiem i przeklina cicho.-Jeszcze o tym nie myślałam.
-Chrzanisz.-Prycham kpiąco.Nie myślała o swoich szesnastych urodziny,Clar? To równoznaczne z tym,że kosmici wbiją na naszą planetę i powystrzelają nas karabinami,jak kaczki.-Myślałaś,tylko nie wymyśliłaś nic mądrego.
-To jedno i to samo.-Dziewczyna naburmuszyła się odgarniając ciemne włosy z czoła.
-Czyli ja będę musiała myśleć.-Wzdycham zirytowana jej postawą.-Twoi rodzice będą wtedy w domu?
-Tak.-Kiwa powoli głową,mrużąc oczy,po czym wygodniej lokuje się na białej pufie.-Poza tym nawet gdyby ich nie było,nie zrobiłabym imprezy w domu.Ostatnia skończyła się na trampku w akwarium,basenie pełnym lodu,cholera,znalazłam nawet majtki w kuchni.-Fuczy,pocierając kolana.Wzdycham gładząc się prawą ręką po brodzie.
Myśl Nathalie,to urodziny twojej przyjaciółki na Boga!
-Wiem!-Krzyczę,przez co brunetka podskakuje wystraszona.Jej noga lekko kopnęła drewniany stolik przed nami,a gorąca herbata,wylała się z kubka.
-Zabije cię Nathalie.-Warczy,czerwieniąc się lekko.
-Wiem,ale będziesz musiała z tym poczekać,bo mam pomysł.

-Nie.
-Kurde.A byłam pewna,że jednak się zgodzisz.-kręcę głową.-Jestem taka niemądra.
-Nathalie,chociaż raz mogłabyś zachować się jak człowiek i uszanować moje zdanie.-Syczy Lil,pryskając płynem do mycia szyb,na żółtą ściereczkę w jej ręce.Wchodzi na parapet,zaczynając myć jedno z okien.Nie lubiłam sprzątać,a Lil robiła to rzadko,ale jednak.Z resztą kto niby miał bałaganić? Nie przebywaliśmy tu często.
-Czego się boisz?-Drapię mocno policzek krótkimi paznokciami i przenoszę ciężar jednej nogi na drugą.
-No nie wiem.Może tego,że mój dom,zostanie wysadzony w powietrze? Podpalony? Zdemolowany? Że się narąbiesz,trafisz do szpitala,może naćpiesz…
-Dość,na litość Boską,błagam.-Marszczę brwi zdekoncentrowana unosząc dłoń do góry,jakbym chciała zatrzymać jej słowotok..-Przecież mnie znasz.
-No właśnie,znam cię.-Spogląda na mnie przez ramię,na chwilę odrywając się od pracy.-Nie oszukujmy się.Do świętych nie należysz.
-Zdarzyło się raz czy dwa.-Bąkam,oglądając paznokcie i w myślach starając sobie przypomnieć,gdzie położyłam ładny,beżowy lakier,który ostatnio kupiłam w drogerii.
-Trzy,cztery,pięć.-Prycha.-Nie ma mowy.Nie zostawię mojego domu na pastwę losu.
-Cześć wam.-Kiwam tylko lekko głową w stronę Zayn'a,po czym wzrokiem wracam do Liliane.-jeżeli chcesz mogę iść najebać się do klubu.Tylko,że nie wiadomo jak wrócę do domu i czy w ogóle wrócę.-Śmieję się cicho,idąc w stronę schodów.-Jesteś straszną sztywniaczką siostrzyczko.Tak nowoczesna,jak emerytka.
Siadam na ostatnim stopniu schodów,zachowując się cicho,żeby nie wiedzieli,że tam jestem.Doskonale wiem o czym będą rozmawiać.To było całkowicie banalne.
-Mam jej już dość.-Słys,jak skacze z parapetu na podłogę.Cichy śmiech opuszcza usta Zayn’a.
-Nathalie wcale nie jest taka zła.-Wyjaśnia.Słyszę szmer.
-Może.Ale nie chodzi tylko o to,że jest pyskata,ona..Boże tak strasznie się zmieniła.-Zamykam oczy.
Nie słuchaj jej,jesteś taka jaka powinnaś być.
-Do tego ta impreza.-Głośne westchnienie,pełne aprobaty.
-Właśnie,co z nią?-yszę nutkę podekscytowania w głosie Zayn’a.
A to sukinsyn.
-Nie zostawię dzieciakom domu,na całą noc,Zayn,nie znasz Nathalie tak dobrze jak ja.Ona..nie zauważyłaby gdyby strzelali z karabinów,a co dopiero demolowali dom.Poza tym,będzie pewnie mnóstwo alkoholu.-Nie prawda! Wcale tak nie jest..no może trochę,ale tylko w małym stopniu,na pewno spostrzegłabym karabiny..
-Nie muszą być sami.-Uśmiecham się do siebie.
Nathalie,jesteś genialna.
-Sama nie wiem.-Mam ochotę prychnąć.Gdyby kazał jej skoczyć w ogień zrobiłaby to bez wahania,więc niech nie chrzani,że nie zgodzi się na taką błahostkę.
-Oj daj spokój.-Zasłaniam usta,starając się nie zaśmiać.Boże,czyż to nie było komiczne? Robił z nią co chciał,a ona po prostu dawała za wygraną.Dlaczego ja nie mam na nią takiego wpływu? Ach no tak.Nie jestem Zaynem.I nie mam jego cudownych włosów.Tak.Włosy to on miał cudowne.-Nie ufasz mi.
-Ufam,ale..-Mlaskanie..całowali się,dość namiętnie.Uśmiecham się szeroko,wstając zadowolona ze stopnia,na którym deska zaskrzypiała.


Staję przed lustrem,rozczesując długie włosy złotym grzebieniem.
-Piękna.-Silne ramiona oplatają moją talię.W odbiciu dostrzegam parę czekoladowych tęczówek intensywnie się we mnie wpatrujących.Jest tak nieprzyzwoicie piękny.
-Zayn.-Uśmiecham się lekko,odwracając do niego.Nie przeszkadza mi fakt,że jestem przed nim w samym ręczniku,który za chwile może zsunąć się z mojego ciała,ukazując mnie nagą.
-Do kogo należysz?-Pyta uśmiechając się leniwie,jakby to mogło sprawić mu wysiłek.Pachnie tak jak zwykle.Papierosy,mięta i ta dziwna woń cynamonowa.
-Do ciebie.-Odparłam bez zastanowienia,lekko zaciskając materiał ręcznika w pięść.
-Dobrze kochanie.-Uśmiecha się,ciągnąc mnie za rękę w stronę mojej sypialni.Układa moje ciało na łóżku,delikatnie,jakby nie chciał zrobić mi krzywdy.Pochyla się nade mną,składając pojedynczy pocałunek na moich małych ustach.Czuję jak napiera na mnie swoim kroczem,ale nie reaguję na to.
-Zabawimy się skarbie.-Uśmiecha się,niczym rekin,przez co lekko chichoczę.Już chce odkryć moje ciało,ale ja nie da się tak łatwo.Popycham go na plecy,siadając na nim okrakiem.Role teraz się zmieniają i to ja jestem na górze.Ręcznik,lekko zsuwa się z moich piersi,ale go nie poprawiam.Patrzy na mnie,głośny,podniecony,piękny,jak nikt inny.
-Będziemy bawić się na moich zasadach,skarbie.-Mój ton jest spokojny,ale pewny.Tym razem to ja posyłam w jego stronę uśmiech,ten podobny do jego i lekko zsuwam się z jego torsu,siadając na nogach.Zręcznie odpinam guzik od ciemnych dżinsów,zagryzając wargę.Moje dłonie nawet nie drżą,jestem wyluzowana.Pełen luzik.
-Umieram.-Jęczy,gdy przez przypadek dotykam jego przyrodzenia.Być może,to nie był przypadek.-Błagam skarbie.-Zaciskam na nim palce,śmiejąc się głośno.Jest teraz tak niewinny i bezbronny.Ma lekko rozchylone usta,a jego policzki przybierają różowy odcień
-Lubie,gdy błagasz.-Przyznapatrząc na niego wyzywająco.Oblizuję suche usta,poruszając się na nim lekko.-Błagaj dalej.
-Błagam,błagam..och-Kolejne głośne jęknięcie,opuszcza jego usta.-Taka seksowna.-Mruczy pod nosem,ale ja to słyszę.Seksowna.Zaciskam na nim rękę co spotyka sie z jego głośnym sykiem.Robię to tak naturalnie,automatycznie.Przychodzi mi to z niebywałą lekkością.Nie boję się,ufam mu.Rozbieram jego a potem siebie.Pozwala mi go zdominować.Nie robi nic,jedynie przygląda się moim ruchom w skupieniu.Moje ciało nachyla się nad jego twarzą.Jesteśmy blisko siebie,nasze oddechy się mieszają.
-Zayn.-Szepczę.Jestem tak rozpalona.Czuję jakby ktoś od środka palił każdą część mojego ciała,Policzki mi płoną.-Chcę cie dzisiaj…w sobie.
Wchodzi we mnie.
Budze się i siadam gwałtownie.Moje oczy błądzą po pokoju,który jest całkowicie pusty i ciemny,mroczniejszy niż kiedykolwiek.
Chryste.Przeczesuję włosy palcami,zerkając na okno.Jestem serio porąbana.
****


-…dobrego chłopaka i dożyj do osiemnastki.-Wręczam zamszowe pudełeczko Clar,na co ta tylko posyła mi mały uśmiech.Otwiera szkatułkę,w której znajduje się srebrna bransoletka z małym serduszkiem,na którym wygrawerowane,dwie splecione literki N i C.
-Jest cudowna.-Przyciąga mnie do siebie,całując mocno w policzek.-Dziękuje.-Odsuwamy się od siebie.Patrzy na nowych gości i posyłając mi przepraszające spojrzenie,idzie w ich kierunku.Wzdycham.Nie mam najmniejszej ochoty tu przebywać i gdyby nie urodziny Clar,pewnie wyszłabym stąd bez wahania.Ale bądź co bądź,do diabła,to była moja przyjaciółka.Ona z pewnością nie przepuściłaby mojej imprezy,pewnie dlatego,że to Clar.No i,to w końcu tak jakby mój dom.Musze go pilnować,chodź moja przyjaciółka obiecała że sama się tym zajmie.
-Widzę,że  bawisz się przednio.-Uśmiecham się szeroko,obejmując blondyna w pasie.Ten opiera brodę o mój czubek głowy.Pachnie piżmem,cukierkami i wiatrem.
-Niall,staruszku,dawno cię nie widziałam.-Mówię,klepiąc go po plecach,na co śmieje się głęboko.
-Wiem.Pewnie bardzo tęskniłaś.-Uśmiecha się,odsuwając ode mnie,by położyć mi łokieć na ramieniu.
-Pijemy?-Moje oczy zabłyszczały.W jego dostrzegam niemałe wahanie,ale w końcu posyła mi szeroki uśmiech.Splata palce naszych dłoni.
-Pijemy.

-Chwilunia.-Odsuwam przystojnego szatyna,który przed chwilą robił mi malinkę.Mrużę oczy taksując go wzrokiem.Jest naprawdę przystojny,ale na oko ma jakieś 23 lata.Może gdyby był młodszy pobawiłabym się z nim dłużej.-Znamy się?
-Nie.-Przystojniak marszczy brwi i uśmiecha się do mnie cwaniacko,zaciskając palce na moich biodrach,na co unoszę brwi.-Ale możemy się poznać laleczko.
-Ach tak?-Patrzę wymownie na jego ręce.
-Mhm.-Obnaża białe zęby w uśmiechu,na co tylko parskam.Piękniutki,ale nie mam na niego ochoty.
-Śnij dalej,laleczko.- Odchodzę od niego,specjalnie kołysząc biodrami.Czuję jego wzrok na swoim tyłku i odwracam się puszczając mu oczko.Wytrzeszcza tylko oczy,ale wie,że i tak nic z tego nie będzie.Przykładam chłodną dłoń do rany na szyi,która piecze niemiłosiernie po mocnym ugryzieniu.Sukinsyn zna się na rzeczy.Opieram dłonie na biodrach i patrzę dookoła na ludzi.Wytrzeszczam oczy kiedy widzę chłopaka.I blondynkę która przy nim klęczy.Dziwne...ma głowę idealnie na wysokości jego...
Szybko odwracam wzrok.O mój Boże,ludzie.Łazienka istnieje w tym domu! Wzdrygam się,wiedząc że jutro będę musiała wszystko sprzątać.Cudownie.Wzdycham i wchodzę schodami na górę,chcąc iść do mojego pokoju.Słysząc jęki,które z niego dochodzą uderzam się otwartą dłonią w czoło.Mogłam jednak zamknąć drzwi na klucz.Nie chcę nawet wiedzieć co będę musiała jutro przeżywać sprzątając to wszystko.Otwieram okno i wyciągam jednego papierosa z paczki.Zaciągam się mocno i patrzę na widok przez okno.Widzę grupkę ludzi,którzy otaczają dwóch chłopców i wrzeszczą jak dzikusy.No nie wierzę.Biją się.Zaciągam się mocno i już mam do nich schodzić i jakoś uspokoić towarzystwo,ale drzwi od pokoju się otwierają.Wychodzi z nich długonoga blondynka,którą widzę pierwszy raz na oczy.
Prawię krztuszę się dymem,widząc jak Zayn idzie zaraz za nią,zasuwając rozporek dżinsów.
I czuję,że przestaję oddychać.
*******
Zayn skurwysyn,haha,poprzednim razem było zbyt słodko,dlatego postanowiłam coś z nim zrobić,żeby się chłopak ogarnął! :)
-Nie odchodź.
-Nie odchodzę.
-Kochaj mnie.
-Nie potrafię.
-To ja idę.
 Pozdrawiam Nobody :*

5 komentarzy:

  1. Ahh te imprezy...zawsze wymykają się spod kontroli, w taki lub inny sposób :P.
    Skąd ten Gabryjel wiedział? Hmm? Co to miało znaczyć? Kim jest ten człowiek? Dlaczego mnie tak bardzo denerwuje, a zarazem strasznie go lubię? Bozeee...jak to jest możliwe? Skoro nasz Gab wiedział, że Zayn zaraz wyjdzie z pokoju z tą nieznajomą to może to on ją naslal na Malika? Nie no to na 100% tak nie było...co ten człowiek ma w glowie i skąd tyle wie? (w sensie Gabryjel) >.< Strasznie się zrobiło.
    Tak na marginesie. Co ten Zayn sobie wyobraża?! Ponoć "zakochuje" się w Nathalie a tu proszę takie coś! Co to miało być ja się pytam? Tego faceta chyba nikt nie zrozumie :/

    Ogólnie strasznie podoba mi się rozdział <3! Tylko tak mi szkoda Nat. Ona tak cierpi, mam nadzieje, że Malik się jakoś zmieni. Czekam na następny :3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział ;)
    Liczę na zmianę Malika ;)
    Czekam na nexta :)
    Uwielbiam : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział ,tylko co ten Malik wywinął na koniec ?! Już myślałam ,że wszystko będzie dobrze i pogodzi się z Nathalie ,a on jej łamie serce :(
    Ogólnie rozdział fajny i czekam na następny rozdział ,a ja zapraszam do siebie na siódmy rozdział :
    http://without-you-i-can-not-survive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczerpały mi się wszelkie pomysły na komentarze :p Powiem tylko że impreza naprawdę przednia :D Co ten Zayn wyrabia?zdrajca.. jestem ciekawa co będzie dalej. Pozdrawiam :*

    Pojawił się rozdział na blogu ~ http://1d-hiddenlove.blogspot.con

    OdpowiedzUsuń
  5. Już czytałam dawno, wybacz, że dopiero teraz piszę komentarz :*
    Oczywiście rozdział baaaardzo ciekawy i chcę szybciutko kolejny ;) <3
    Ja jestem w ogóle za tym, żeby ktoś Zayna trzasnął XD
    Świetny pomysł na bloga i bardzo fajny, luzacki i dojrzały sposób pisania!
    C-U-D-O-W-N-E !!

    OdpowiedzUsuń