sobota, 3 stycznia 2015

Maybe I love You? Rozdział 14.

 
-Cześć.-Mam ochotę dotknąć wszystkich tatuaży Zayn'a kiedy stoi przede mną bez koszulki z dresami,które wiszą tak nisko i to tak cholernie seksowne i przez chwilę nawet sobie to wyobrażam.Chodź wiem,że nie mogę zrobić z nim nic,chciałabym zrobić z nim tak wiele.
-Hej Nath.-Podchodzi do mnie i pochyla się a potem przytrzymuje swoje usta przez kilka chwil na moich,a ja go nie odpycham bo jestem tak zdezorientowana,że nawet nie wiem kiedy się odsuwa i odchodzi.Jakby to co właśnie zrobił było normalną rzeczą,jakby robił to co chwilę lub codziennie.Później szybko przełyka wodę mineralną a jego jabłko Adama podskakuje przy każdym łyku.Patrzę na niego jak zahipnotyzowana,ale nie komentuję całego zajścia.
-Masz gastro?-Prycham ironicznie, powoli przeżuwając bagietkę z szynką.Brąz jego oczu przekształca się złoty,kiedy promienie słońca oświetlają jego twarz.To niemożliwe,że ktoś może być tak niesamowicie idealny.Nienawidzę go za to z całego serca.I za to,że tak bardzo go kocham.
-Gdybyś była chociaż w połowie tak zabawna jak myślisz,byłabyś dwa razy zabawniejsza niż jesteś*-Mruczy ochryple, otwierając drzwiczki,jednej z górnych szafeczek.Porusza przy tym seksownie biodrami,nie mam pojęcia czy robi to specjalnie czy po prostu zawsze tak się porusza.To tak wkurzające.
-Zayn?
-No?
Przełykam słoną ślinę i odstawiam bułkę na talerzyk.Kiedy biorę łyk białej kawy,patrzę nad niego spod przymrużonych rzęs.
-Gadałeś z nią?
-Z kim?
To wkurzające,że on jest tak bardzo wkurzający.Obawiam się,że długo nie wytrzymam z tym człowiekiem pod jednym dachem.Chyba go zabiję.Tak.Zabiję go.Poproszę o pomoc Niall'a.Zakopiemy ciało w jakimś lesie,gdzieś powinnam mieć łopatę.
Cholera,chyba nie mam łopaty.
Zapytam Niall'a czy ma łopatę.
-No z Lil.-Sapię i układam usta w cienką linię.Doskonale wie o co mi chodzi,a głupio się pyta.Robi wszystko by choć trochę mi dokuczyć.
-No...-Kolejny łyk wody i kolejny i jeszcze jeden.Przewracam oczami wiedząc,że specjalnie przedłuża tę chwilę-...nie.
-C...co? Jak to nie?-Zsuwam się z krzesła barowego.-Masz do niej zadzwonić i z nią pogadać.Ja tego nie zrobię,bo jej nie znoszę!
Prycha na moje słowa,a potem jedynie wzrusza barczystymi ramionami.
-To wyjaśnia czemu tak lecisz na mnie.Chcesz jej dopiec.
Policzki pieką mnie od rumieńców upokorzenia.Co za...
-Tłumacz to sobie jak chcesz,masz powiedzieć że chodzę do szkoły,siedzę w domu,nie imprezuję,nie palę,nie piję...i te inne bzdury które zawsze chce usłyszeć,żeby być spokojną.
Mruży swoje ciemne oczy,na co ja reaguję tak samo.Stoimy przed sobą chwilę,mierząc się wzrokiem i nikt nic nie mówi.Później chłopak wypuszcza ze świstem powietrze i maszeruje w stronę lodówki tym samym denerwująco seksownym krokiem..
-Podaj jeden powód dla którego miałbym to zrobić.-To wkurzające,że zamiast patrzeć w moim kierunku schował głowę w lodówkę i obczaja jedzenie,a ja staram się wbić mu do głowy ważną wyuczoną przeze mnie formułkę,przeznaczoną specjalnie dla Lil! Długo myślę zanim powiem coś nieodpowiedniego co znowu może bardziej skomplikować sytuację,ale uzmysławiam sobie,że co by to nie było,sytuacja i tak jest już wystarczająco skomplikowana,
-Wymyśl sobie jakąś nagrodę.
Śmieszy mnie to,że wystawia głowę w moim kierunku tak szybko,że uderza nią w otwarte drzwiczki jednej z szafeczek.Mam ochotę głośno się roześmiać,bo wyglądało to doprawdy komicznie,ograniczam się tylko do wygięcia ust w uśmiechu.
-Zaciekawiłaś mnie cukiereczku.-Idzie w moim kierunku,a spodnie jeszcze bardziej zsuwają się z jego tyłka.Nawet ich nie poprawi! Chyba naprawdę chce mnie doprowadzić do zawału.Nic nie mogę poradzić na to,że jest taki seksowny...i głupi.I seksowny.Mój wzrok zjeżdża niżej niż to konieczna.Nie,nie nie...-Kontynuuj.
Jest tak pewny siebie,wszystko co robi,co mówi świadczy o tym,że ma bardzo wysokie mniemanie o samym sobie.
-Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, Malik.-Zaciskam mocno szczękę.
-No cóż,a myślałem że pójdziemy na ugodę.-Odwraca się na pięcie i wzdycha,udając zawiedzionego moją osobą.Marszczę czoło zdesperowana,kiedy widzę,że naprawdę oddala się ode mnie coraz bardziej,bez żadnego wahania.
-Zaraz!
Tylko na to czekał.Zatrzymuje się i spogląda na mnie przez ramie,a ja wiem,że ma na swojej twarzy ten typowy uśmieszek.Zagryzam mocno wargę i ssę ją chwilę.
-Zrobię co zechcesz Zayn.
Znów się do mnie zbliża,a kiedy pochyla się nad moim uchem przebiegają mnie dreszcze.Zauważa to.
-Złóż pocałunek na każdym tatuażu,który zdobi moje ciało.-Patrzę na niego z uniesioną brwią,
Każdym?!

-Kiedy zrobiłeś sobie to serce?-Marszczę mocno czoło i drapię się po karku,a on leży na kanapie z rękami założonymi za czarną głową,rozciągnięty niczym kot.Tatuaż jest dość mały,ale nie aż tak,na prawym biodrze i wygląda naprawdę seksownie,ale przeraża mnie myśl,że muszę go tam całować.Z rękawami i klatką piersiową sobie poradziłam,ale biodro?Oh..
-Chwilę po naszym rozstaniu.-Mówi wyluzowany,za to ja cała się spinam.
-Dlaczego?
Patrzy na mnie figlarnie.
-Moje serce wtedy tak wyglądało.Kompletnie czarne.
Wypuszczam głośno powietrze przez usta,co spotyka się z jego cichym chichotem.Wygląda jak jakiś pieprzony król,patrząc na mnie z góry,jakbym była kimś gorszym.Właśnie się przed nim płaszczę,mógłby zrobić z tej chwili mniej krępującą.
Ale nie...nie mógł.
Bo to był on.
-Nadal takie jest.
Jego uśmiech gaśnie i prycha na mnie jedynie kpiąco,a ja przewracam oczami.
-Do roboty cukiereczku.Robi mi się już zimno.-Poprawia się na kanapie,jakby była niewygodna i porusza ramionami,a ja zerkam na jego skórę spodziewając się zastać na niej gęsią skórkę,ale nic takiego nie widzę.Oblizuję spierzchnięte usta i klękam przed nim.Mój Boże..nigdy w życiu nie przypuszczałabym,że będę tak blisko jego krocza i będę przed nim klękać, i tak bardzo się poniżać.Kiedy pochylam się nad jego biodrem,mój ciepły oddech odbija się od jego skóry,na co wypuszcza głośno powietrze przez zęby.Zaciskam szczęki, wpatrując się intensywnie w tatuaż.
No dalej Nathalie,to tylko krótki pocałunek na tatuażu,a potem będę miała spokój.Święty,zasrany spokój.
Ha,marzenie.
W końcu to robię.Moje usta spotykają się z jego odstającym biodrem,z pięknym czarnym tatuażem w kształcie serca i to tak niesamowite,że odczuwam tyle emocji całując jedynie część jego ciała.Słyszę jego głośny oddech,a przecież nie robię nic co mogłoby go w większym stopniu podniecić.Nagle nachodzi mnie ochota,żeby pobawić się nim tak jak on zawsze bawi się mną.Wysuwam język i delikatnie kreślę nim kółka na jego biodrze,a potem go tam gryzę,a on warczy wściekle i wplata palce w moje włosy,kiedy znowu go tam całuje.Jego oddech jest tak głośny jakby długo biegał.Mogę usłyszę co chwile grzeszne słowa wychodzące z jego ust,co nakręca mnie tak bardzo,że nie chcę odrywać warg od jego tatuażu,tego pięknego,seksownego,mojego ulubionego,czarnego serca.Gryzę go mocniej,a potem lekko całuje w tamto miejsce i odsuwam się od jego biodra.Robię to niechętnie,ale nie daję tego po sobie poznać.Jest nabuzowany,oddycha szybko i patrzy na mnie oszołomiony.Uśmiecham się figlarnie, podnoszę się z kolan,otrzepując spodnie w tamtym miejscu.
-Spełniłam twoje żądanie.Oczekuję tego samego Zayn.-Mój głos jest oschły,a spojrzeniem zimne,a potem odchodzę zostawiając jego i jego tatuaże w salonie.
Wygrałam.Naprawdę wygrałam.
***
Delikatnie przejeżdżam mokrą szmatką po jasnym marmurze,z którego wykonany jest grób.
-Taa..mi ciebie również miło widzieć mamusiu.-Mruczę zakładając gumową rękawiczkę na rękę.Zaczynam wyrywać chwasty,którymi prawie w całości zarośnięty jest grobowiec.Kiedy pozbywam się zieleni,wyrzucam wszystko do foliowej torby,w myślach zapisując sobie,że mam później zabrać to i wyrzucić po drodze do śmietnika.Ustawiam czerwony znicz i wkładam wkład.
-Dawno mnie tu u ciebie nie było.-Podpalam znicz,uśmiechając się lekko.-Pewnie się stęskniłaś.Mam dla ciebie coś na pocieszenie.-Wyciągam z papierowej torby błękitną różę z ozdobną siateczką,która kosztowała mnie całkiem sporo,ale uważałam,że było warto.Sama nie wiem po co ją kupiłam,chyba tak po prostu,chciałam jej sprawić przyjemność.Chciałam,żeby była szczęśliwa,bo ja jestem szczęśliwa.
-Jej ulubiona.-Słyszę za sobą ochrypły głos mężczyzny.Patrzę ze strachem w oczach na człowieka stojącego przede mną.Trochę osiwiał,ale jego włosy dalej są czarne jak smoła,poprzeplatane jasnymi nitkami siwych włosów.Spojrzenie ciemnych oczu ma utkwione w czubkach wylakierowanych butów.Prawie go nie poznałam bez zarostu,brudnych łachmanów,które służyły mu za ubrania.I bez flaszki w ręce.Strach ogarnia moje ciało i mimo,że wiem,że mnie nie tknie to jednak boję się.
-Wypuścili cie?-Mruczę cicho również na niego nie patrząc.Nie chciałam,a nawet nie potrafiłam na niego spojrzeć,nie chciałam już nigdy więcej oglądać jego ciemnych,zmęczonych oczu,które zawsze patrzyły na mnie z pogardą,ale Bóg nie okazał się dla mnie na tyle łaskawy,żeby oszczędzić mi widoku mojego ojca.
-Nie..ja..uh..to przepustka.
-Och..
Milczymy,a ja później zdaję sobie sprawę z absurdu tej sytuacji i wybucham śmiechem.Ojciec wciąż na mnie nie patrzy,za to ja na niego już tak.Chcę zapamiętać jego czysty wygląd i ładne ubrania.
-Tatusiu,możesz mi powiedzieć,jak to jest?-Szczerzę się głupio,ale oczy pieką mnie od łez.Zerka na mnie zapewne nie wiedząc o co mi chodzi.-Jakie to uczucie przychodzić na cmentarz do osoby,której sam pozbawiłeś życia? Jakie to uczucie?
-Przestań Nathalie.
-Bo co?-Syczę zjadliwie,zbliżając się do niego.-Uderzysz mnie,czy zabijesz jak matkę?!
-Nie chciałem...
-Po prostu się zamknij.-Maszczę nos,cofając się,ale dalej na niego patrzę.Chcę zapamiętać te smutne oczy.Te siwe włosy.Chcę znienawidzić go jeszcze bardziej,ale chyba bardziej się nie da.- Jesteś i byłeś nikim.Zgnij w piekle.
Odchodzę szybkim krokiem,wierzchem dłoni ocierając ciepłe łzy.Dlaczego,dlaczego przyszedł? Dlaczego znowu złamał mi serce?

~Clarissa~
Usiadła wygodniej,na twardej ławce wykonanej z ciemnego sosnowego drewna.Czuła na sobie zatroskane spojrzenie jej rodziców,ale ona na nich nie patrzyła.Nie chciała,żeby zobaczyli ten strach w jej oczach,który teraz zawładną jej całym ciałem.Bała się.Chyba jeszcze nigdy w życiu nie była,aż tak bardzo przerażona czymkolwiek jak teraz tą rozprawą.
-Clarissa Fray proszona na sale  jako poszkodowana.-Przełknęła gorycz w ustach i podeszła trzęsącymi się ze stresu nogami do ławy przysięgłych.Najpierw spojrzała na sędzie.Czarnowłosa kobieta o surowym spojrzeniu i zimnych niemal bezdusznych szarych oczach.Dziewczyna wzdrygnęła się lekko,mając nadzieje,że ani kobieta,ani nikt obecny w tej sali tego nie zauważył.Później jej wzrok został utkwiony w blondwłosym chłopaku o lekko kręconych włosach.Ładną twarz wykrzywiał nieprzyjemny,zimny uśmiech.Zdecydowanie był pewny siebie.Gdyby nie okoliczności brunetka uważałaby,że był atrakcyjny,wręcz bardzo przystojny.Ale jak mogła myśleć o tym w tej chwili,gdy doskonale wiedziała,że był jej gwałcicielem.Szkoda,że nie zauważyła zabandażowanej nogi,która straciła dużo krwi i tego.A nawet jeśli,to skąd mogłabym wiedzieć,że to właśnie Nathalie mu to zrobiła?
-Czy przysięgasz mówić prawdę i tylko prawdę?-Szorstki głos kobiety,przebił grobową ciszę panującą w ogromnej sali.Jej kości policzkowe wydawały się wystawać z bladej skóry,jakby za chwilę miały przebić jej powierzchnię.Była naprawdę bardzo chuda.Clar wiedziała,że spojrzenie jej lodowatych oczu,będzie pamiętała do końca życia.Spojrzała najpierw na swoją prawniczkę a potem na sędzię.
-Tak.-Mruknęła Clar,na tyle głośno,na ile pozwalał jej słaby głos.Czuła się,jakby to ona siedziała na ławie oskarżonych a za chwilę prawdopodobnie zostanie skazana na dożywocie,ale to nie ona była oskarżoną.Tylko ten kędzierzawy chłopak,który powinien zostać ukarany.,,Jeżeli nie zostanie ukarany,zrobi innym dziewczynom taką krzywdę,która spotkała ciebie.Dlatego musisz zeznawać" przypomniała sobie słowa panny Melanie,będącej dla niej ogromnym oparciem w ostatnim czasie.
-Jakieś pytania? –Sędzia spojrzała na adwokata chłopaka.Mężczyzna kiwnął prawie niezauważalnie głową wstając ze swojego siedzenia.Dziewczyna zmierzyła go zaciekawionym spojrzeniem.Jego włosy prawie białe,wydawały się srebrne.Do tego ciemne niemal ołowiowe oczy,otoczone srebrną obwódką.Były prawie takie jak Zayna.
-Co dokładnie stało się w piątek 5 stycznia o godzinie 23;30?-Jego głos był szorstki,niemal lodowaty i bardzo profesjonalny,jakby był automatem,pomyślała Clari.
-Ja..-Odchrząknęła czując jak głos płata jej figle i wcale nie jest posłuszny.-Byłam z moim chłopakiem.-Zawahała się.-Byłym chłopakiem w klubie.Zostawił mnie,mówiąc że idzie po drinki.Długo go nie było zaczęłam się martwić i wtedy przyszedł ten chłopak.-Kiwnęła prawie niezauważalnie spiczastą brodą na oskarżonego chłopaka.-Powiedział,że Nick jest w łazience.Że wymiotuje..i że źle się czuje.Kiedy poszliśmy do łazienki,on...wepchnął mnie do jednej z kabin i..-Poczuła jak oczy zaczynają ją piec.Zacisnęła mocno powieki,nie chcąc żeby wypłynęły z nich łzy.-I zaczął mnie obmacywać.Błagałam żeby przestał.On..on nie chciał.Powiedział,że dużo za mnie zapłacił i że nie mam innego wyboru.
-Czy to prawda,że Nick Fell zdradzał cię?-Wytrzeszczyła jasne oczy patrząc na mężczyznę.A co to miało do rzeczy,do licha?
-Ja..uh...tak.
-Czy to prawda,że twoja przyjaciółka,niejaka Nathalie Green zachowywała się agresywnie wobec niego?
- Obawiam się,że pańskie pytanie nie mają żadnego związku ze sprawą.-Panna Stephani-adwokat Clarissy-popatrzyła groźnie na mecenasa.
-Właśnie,że mają duży związek.Otóż panna Green dotkliwie pobiła kolegę mojego klienta,jak i jego samego.Przypominam,że przyczyniła się do dotkliwego uszczerbku na zdrowiu mojego klienta.Być może ona również zmyśliła to wszystko,a mój klient jest tylko niepotrzebnie wplątywany w całą sprawę.Wielu nastolatków teraz uprawia seks po pijaku.Jeżeli panna Fray go sprowokowała nie ma się co dziwić mojemu klientowi...
-Zwariował pan?-Szatynka krzyknęła oburzona,pragnąc jak jeszcze niczego w życiu,przyłożyć temu mężczyźnie z całej siły pięścią w twarz.Jak śmiał mówić coś takiego?Co za..bezczelny,nienormalny,pozbawiony jakichkolwiek skrupułów imbecyl!-Sugeruje pan,że to ja jestem winna temu wszystkiemu?Że go..-Szukała słowa w myślach.-Celowo podburzałam?
-Ja nic nie sugeruje.Zadałem pytanie,bardzo proste pytanie...-Dziewczyna fuknęła głośno z irytacji.Gdyby była Nath,rzuciłaby jakimś kompletnie pozbawionym sensu i całkiem zabawnym żartem..ale nie była nią.Często podziwiała przyjaciółkę,za to z jakiej perspektywy spogląda na świat.Była na wiele rzeczy bardziej obojętna niż ciekawa.Nie przejmowała się co inni sobie pomyślą.Taka waśnie była.Mówiła co chciała i jak chciała.
Miała dość ciągłych pytań i powtarzania od nowa co jej się przytrafiło.To było straszne,nie chciała do tego wracać nigdy więcej.Spojrzała w kierunku chłopaka,który ją zgwałcił-też na nią patrzył.W tamtej chwili miała ochotę udusić go i jego pożal się Boże mecenasinę.Gdyby tylko posłuchała Nath i nie pakowała się w to całe gówno z Nickiem...


Siedzę na kremowej kanapie z niebieskim kubkiem w ręku,wypełnionym po brzegi słodką gorącą czekoladą z miękkimi piankami.Nie poszłam do domu przywitać się z Lil.Zamiast tego odwiedziłam stare mieszkanie,w którym się wychowałam i przeżyłam najgorsze lata mojego życia.Zabrałam pamiętnik,który regularnie zapełniałam notatkami i wyszłam z tamtego miejsca najszybciej jak się dało.Chociaż musiałam przyznać,że moje dzieciństwo nie zawsze było okrutne.Kiedy tata nie pił,byliśmy szczęśliwą normalną rodziną.Rodzice dobrze zarabiali,my z Lil chodziłyśmy do szkoły i nie sprawiałyśmy większych problemów.No...przynajmniej Liliane.
Pomyślałam o tym,jak wpychałyśmy się nawzajem w błotniste kałuże,a później mama krzyczała na nas myjąc dokładnie nasze splątane włosy,że same będziemy prać ubrania.Ale widząc jej rozbawioną twarz,wiedziałyśmy.Wcale nie była zła.
Pomyślałam o tym,jak w zimie,rzucaliśmy śnieżkami w znienawidzoną sąsiadkę panią Richard,a ona krzyczała na nas,wściekle wyzywając od łobuzów i niewychowanych bachorów.
Pomyślałam jak wywaliłyśmy się na rowerze na Charing Cross Road i jakie byłyśmy poobijane i posiniaczone.Ale oczy miałyśmy żywe,pełne blasku.A w naszych żyłach płynęła adrenalina,od której byłyśmy uzależnione.
A później tata zaczął pić i przestał pracować.A mama nie nadążyła z pracą i rzuciła ją.I zaczęła pracować jako prostytutka.
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam pamiętnik jednym ruchem ręki.
Drogi pamiętniku!
Dzisiejszy dzień był fantastyczny.Rodzice zabrali nas do wesołego miasteczka i razem jeździliśmy na samochodzikach.Tata to prawdziwy rajdowiec! Razem z Lil,jeździłyśmy nawet na kucykach.Chce żeby już zawsze tak było!
Lekki uśmiech rozciąga kąciki moich ust.Przewracam następną stronę notatnika.
Drogi pamiętniku!
Dzisiaj tata bardzo głośno kłócił się z mamą.Porozbijali nawet kilka talerzy.Nie wytrzymałam i się rozpłakałam,ale Lil była przy mnie i powiedziała,że to normalne.Że wszyscy rodzice się kłócą,ale ja nie wierzyłam i płakałam tak głośno jak tylko można płakać.Czy jestem bardzo słaba?
Drogi pamiętniku!
Słyszałam,jak mama dzisiaj płakała w pokoju,kiedy jakiś pan opuścił nasz dom.Myślisz,że coś jej zrobił? Lil,powiedziała,że nie,ale tata później na nią krzyczał i wyzywał.Nawet trochę ją bił.Boje się.
Zamykam zeszyt ze łzami w oczach.Nie powinnam tego czytać.Wkładam notatnik do torby i wyjmuję z portfela pieniądze za czekoladę.To chore.
***
-Ciesze się,że się nie pozabijaliście.-Lil lokuje się wygodniej na kolanach Zayna,a ja czuję jakby ktoś włożył mi w pierś kawałek lodu,który zaraz przebije serce.Robi to wszystko,dotyka go,ciągle całuje i naprawa się jego ciałem,skórą,urodą.Jest nim zachwycona jakby był jej bóstwem,jakby nie wierzyła,że jest prawdziwy.A on siedział,jak lalka i jej na to pozwalał,posyłając mi ukradkowy uśmiech i wiedział,że patrzę.Pomyślałam,że ja też kiedyś mogłam go dotykać i całować i,że za tym tęsknie.
-No co ty kochanie.-Parska sztucznie Zayn.-Nathalie jest świetną współlokatorką.
Jego oczy błyszczą.
-Przede wszystkim mnóstwo filmów i popcornu.-Obnażam zęby w nieszczerym uśmiechu.-Mam nadzieje,że nie przytyłam.
-Daj spokój.-Lil śmieje się lekko.-Dalej jesteś chudziutka.Zazdroszczę ci tego.-Patrzę na moje nadgarstki,kiedy znowu się całują.
-Och daj spokój skarbie.Masz idealną figurę.-Zayn zostawia na jej skroni mokry pocałunek,a mój żołądek zaciska się boleśnie.Te usta niedawno całowały moje usta.Dłonie dotykały mojej nagiej skóry,a teraz wszytko wróciło do normy.
-Nie tak idealną jak Nathalie.-Przyznaje,lekko zasmucona.Zayn tego nie komentuje i nie próbuje ją przekonać,a ja jestem ciekawa czy to przez to,że wie że z nią nie wygra,czy przez to,że się z nią zgadza.Jednak po chwili na jej twarz wpływa promienny uśmiech.-Nathalie,mam dla ciebie świetną wiadomość.
-Och..?
-Z babcią jest coraz lepiej.Załatwiłam jej pielęgniarkę,która przychodzi do niej raz w tygodniu,żeby zrobić zastrzyki.
-Naprawdę?-Piszczę uśmiechając się szeroko.
-Owszem.-Kiwa i posyła spojrzenie Zaynowi,który wpatruje sie we mnie niczym w obrazek.Wkurza mnie to,że ona wydaje sie tego nie zauważać.-Ale to nie koniec wspaniałych wiadomości.
-Pojedziemy do niej?-Otwieram szerzej oczy i oblizuje usta językiem,a ona kręci przecząco głową.
-Jeszcze nie czas.
Czuję rozczarowanie,ale kiwam głową,jakbym rozumiała.Zadaję pytanie,lekko ostudzona.
-Więc,co to za dobra wieść?
Wcale mnie to nie ciekawi.Za to szeroki uśmiech Zayn'a wprowadza mnie w lekki niepokój.Wiem,że to nie zwiastuje niczego dobrego.Liliane bierze głęboki wdech,jakbym czymś się stresowała i robi dramatyczną przerwę,a potem otwiera usta.
-Postanowiłam poprosić Zayn'a,by się do nas wprowadził.

Pozdrawiam Nobody:*

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, a cała ta historia mnie zaintrygowała. Jakieś 30 minut temu trafiłam na Twojego bloga i chyba trafi na listę ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooooow będzie goraco Nathalie i Zayn przez dłuższy czas pod jednym dachem? Wyczuwam że będą kłopoty haha :>
    Jejku Nat tak się przywiązuje do tego naszego Malika. Będzie cierpiec. Przedstawiła Gabryjela jako przyjaciela? Czemu nie Niall'a? On by chętnie zjadł obiad :)
    Nie bardzo rozumiem po co Mulat to robi? Skoro coś do niej poczuł to dlaczego ja zostawil? Dodatkowo jeszcze Lil. Ona też ucierpi. Martwię się o nią.
    Oby tak dalej :3! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział normalnie prze cudowny ^.^ Tak fantastycznie się czytało. Dobrze Nathalie wygarneła ojcu, ale.. no trochę mi go szkoda :/ Wowo będzie się działo jak Zayn się wprowadzi :D nie mogę się doczekać ! POZDRAWIAM :*
    Mała wiadomość: na moim blogu pojawili się bohaterowie do 20 rrozdziału który opublikuje jutro. Więcej informacji w poście. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :D A Zayn i Lil strasznie mnie wkurwiają! Ale mam nadzieję, że wszystko się ogarnie^^ Tak poza tym to cudny rozdział i nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak na sam początek to rozdział świetny (zresztą jak zawsze). No cóż no to od początku:
    1.Jak Nathalie spotkała ojca to myślałam ,że padnę. Z jednej strony dobrze, że mu wygarnęła , ale z drugiej to trochę mi go szkoda no, bo podobno się zmienił. Mogła chociaż z nim porozmawiać.
    2. Kira powinna już dawno zeznać na Nicka ,bo to skończony kretyn! Gdybym to ja byłabym na jej miejscu pierodolnęłambym mu i jeszcze temu adwokatowi na dodatek. Jak można powiedzieć tak do dziewczyny ,która została zgwałcona? !
    3. W sumie to Lil już też mnie wkurwia (tak samo jak Zayn , ale tylko, gdy są razem :) ) .
    Nie widzi ,że Zayn ją oszukuje i pewnie jak to wyjdzie na jaw to będzie jeszcze obwiniać Nathalie.
    4. Jak Zayn może się do nich wprowadzić ?! Ten debil pewnie się zgodzi ,a co ma teraz zrobić Nathalie ? Wyprowadzić się , bo jej nie pasuje ?

    Ogólnie mam nadzieje ,że wszystko się wyjaśni i powiem Ci, że po ostatnim rozdziale miałam taką cichą nadzieje ,że Zayn powie co czuje do Nat. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
    W międzyczasie zapraszam do mnie na 5 rozdział :)
    without-you-i-can-not-survive.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zyan i wprowadzić się do niech wyczuwa III wojnę światową! to będzie bardzo ciekawe dobranie współlokatorów

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
    Więcej informacji:polskakochamyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń