piątek, 1 maja 2015

Maybe I love You? Rozdział 24

Pięć minut.Dziesięć minut.Dwanaście minut.Cisza.Nikt nic nie mówi.Cisza nieprzyjemnie drażni moje uszy,a najgorsze  w tej sytuacji jest to,że muszę wysłuchiwać dwóch siwych staruszek,z sąsiedniego stolika, które rozmawiają o lekach i dowiaduję się,że TAK,można być uczulonym na rutinoscorbin. Sapię cicho,skubiąc palcami nitkę od moich jasnych dżinsów po czym patrzę na Hazz’a.Jest poważny,a pomiędzy jego krzaczastymi brwiami widnieje głęboka zmarszczka.Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.Myślałam,że wstanie gwałtownie i zacznie wrzeszczeć,lub po prostu uściśnie Clar,mówiąc jak bardzo jest szczęśliwy,że razem będą mieli dzidziusia.Ale on milczy.A to było chyba gorsze niż jakiekolwiek wrzaski.Jakiekolwiek uściski.Jakiekolwiek milczenie.Nie wiem co myśli.Nie wiem,jakie będzie jego pierwsze słowo.Wiem,że to teraz zabija Clar od środka.
-Ej.-Odzywam się w końcu,formując z ust charakterystyczny dzióbek.-Wypadałoby coś powiedzieć.                                                                        
Cisza.Nadal nic.Zero reakcji.Może się zawiesił,albo dostał zawału.Sięgam do kieszeni po telefon,na wypadek,gdyby potrzebna była karetka.Mój palec przejeżdża po chłodnej,dotykowej powłoce,tym samym odblokowując telefon.Wciskam apke wybierania i miałam już kliknąć odpowiedni numer. 
-Od kiedy?-O mało co nie wydaję z siebie cichego westchnienia,zwiastującego ulgę.Diagnoza:Brak zawału.
Doktor Nathalie spisała się znakomicie.Jak zwykle.
-Od kilku miesięcy.-Przyznaje skrępowana Kira,spuszczając głowę.Jej ciemne włosy,zasłaniają szare oczy,a ręce ukryte są pod stolikiem.Dolna warga,co chwilę lądowała pod jej zębami.Ciekawa jestem jak bardzo zdenerwowana jest.
-Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałaś?
-Przez telefon Harry?-Głos dziewczyny przybiera pewniejszy ton.Patrzy na niego odważnie,co po chwili robię i ja.Wydaje się zdezorientowany,jakby nie wiedział co ze sobą począć,a ja zastanawiam się co jeszcze tu do licha robię?
-No to ja lecę.-Biorę kubek z do połowy wybitą kawą i moczę w niej usta,podnosząc się z krzesełka,które wydaje charakterystyczny zgrzyt,kiedy je odsuwam.Oboje patrzą na mnie,niemo błagając bym została.Może faktycznie powinnam zostać?-Moja misja wykonana,до свиданья-Salutuję,odchodząc w podskokach.
****
-Nie gadaj.I co?-Niall podnosi jasne brwi,zaszczycając mnie spojrzeniem błękitnych oczu.Zerkam na niego kątem oka znudzona,po czym wkładam m&m’sa do buzi.
-Jak to co?-Rozgryzam cukierka,chrupiąc przy tym cicho.-Zostawiłam ich samych.
-Jak to?-Marszczy brwi.-A jak on się tak bardzo wkurzył,że ją zabił?-Wsłuchując się w słowa Niall’a,głaskam mój gładki podbródek,rozważając czy faktycznie ma rację.Po kilku chwilach wewnętrznej walki z samym sobą dochodzę do prostego wniosku.
-W kawiarni?
-Nathalie,jaka ty jesteś niemądra.-Przewraca teatralnie oczami,na co parskam krótkim śmiechem.- Równie dobrze mogli wyjść z kawiarni.
-Serio,myślisz że Harry mógł zrobić coś takiego?-Marszczę czoło,wyobrażając sobie tę sytuację.Wariactwo.
-No wiesz.-Blondasek wzrusza beztrosko ramionami,wrzucając niebieskiego cukierka do buzi.-Ludzie bywają różni,w końcu nie bez przyczyny nie ma jej dzisiaj w szkole.-Kiwam głową,dając mu znak że się z nim zgadzam i miotam wzrokiem sale.Nie znosiłam teatru,a jak na złość  Cincle’s,ciągle nas do niego prowadził! Jak by tego było mało,dzisiaj sami musieliśmy przedstawiać różne role. Boże,co za chory staruszek.To,że ona ma chorą wyobraźnię nie oznacza,że każdy musi robić z siebie pajaca!
-Stary.-Słyszę wściekły głos jakiegoś chłopaka,który właśnie podszedł do naszych foteli.Podnoszę głowę,a kosmyk włosów dostaje mi się do oczu.Mierzę chłopaka wzrokiem.Ma jasne oczy i ciemne włosy,a jego ręce są zaciśnięte w pięści.Patrzy na Niall’a,tak wrogo,jakby za chwilę miał ochotę mu przywalić.-Gdzie są moje M&m’sy?
-Ja..ja..-Blondas patrzy na mnie przestraszony,na co tylko wzruszam ramionami.-Były twoje?
-No a czyje?-Ironizuje zły,zakładając ręce na biodra.Wygląda przekomicznie,niczym naburmuszony przedszkolak.Mam ochotę się roześmiać.Czyżby kłótnia o cukierki? Cóż,myślałam.że ten dzień będzie nudny,ale zapowiada się całkiem w porządku.-Myślałem,że się przyjaźnimy,a ty za moimi plecami wpierdalasz moje cukierki!
-Nie ładnie Niall.-Cmokam kilka razy w powietrzu,klepiąc go po ramieniu,na co podskakuje przestraszony.-Bardzo nieładnie.
Zdezorientowany blondasek posyła w moim kierunku jedynie gniewne spojrzenie.
-Sorry,Luck..ja..ja nie wiedziałem że to twoje.-Tłumaczy się.Jego towarzysz jednak nie wydaje się przekonany.
-Dobre były.-Puszczam oczko,w kierunku nieznajomego a ten wytrzeszcza na mnie oczy.Czyżbym zdenerwowała go jeszcze bardziej? Ups.
-Cicho!-Kile klasowy lizus,patrzy na nas groźnie.Luck zrezygnowany odchodzi,zostawiając nas samych.Bez cukierków.
Biedny Luck.
Biedny Niall.
Biedne M&m’sy.
-Myślałem,że były twoje.-Przyznaje Niall,nachylając się nade mną.
-A ja,że twoje.-Przewracam oczami.
-Cisza!-Kile prawie na nas krzyczy,przez co kolejny raz przewracam oczami.Żeby go jeszcze bardziej wkurzyć,wystawiam mu język,a ten patrzy na mnie oburzony.Wrzuć na luz,sztywniaku.Opieram się o zagłowię fioletowego fotela,splatając przed sobą ręce.
-Proszę o ciszę.-Cincle’s wchodzi na scenę,a żółte światła reflektorów,sprawiają że jego ciemne oczy były jeszcze bardziej chłodne.Ma na sobie żółtą koszulę,opinającą jego szczupłą sylwetkę i szarą marynarkę.Do tego typowo czarne glany i tego samego koloru spodnie ze srebrnymi wstawkami.Nie pytajcie gdzie facet zgubił gust,bo obawiam się,że sama nie znam odpowiedzi na to pytanie.- Zważając na to,że jesteście pozbawioną jakichkolwiek skrupułów i kompletnie zdemoralizowaną bandą bachorów,stwierdziłem,że chce nauczyć was czegoś pożytecznego.Aktorstwo.Oto co dzisiaj będziemy robić.Grać.Wiem,że jesteście doskonałymi kłamcami,dlatego to będzie do was pasować.Bo aktorstwo to gra,udawanie kogoś kim w rzeczywistości nie musi się być.-To tak jak życie.Udajemy kogoś,kim nie jesteśmy.-A więc zaczynamy.Kto na ochotnika?-Odpowiada mu cisza.Rozmowy cichną,a cała uwaga zostaje skupiona na siwym nauczycielu.-Spodziewałem się takiej reakcji,więc może…-Zaczyna szukać wzrokiem odpowiedniej osoby,a ja uświadamiam sobie,jak bardzo nienawidzę tak napiętego milczenia.Teraz wszystko mogło się zdarzyć.-Ty.-Wskazuje na mnie,a moje serce stanęło.
-Ja?-Jąka Niall,na co mężczyzna tylko kiwa głową,a ja mam ochotę odetchnąć z ulgą.Dzięki Bogu!  Nauczyciel rozpoczyna poszukiwania kolejnej osoby.Pada na ładną blondynkę o niebieskich oczach i prostych włosach za pas.Podchodzi pewnym krokiem,stając przed onieśmielonym do granic możliwości blondynem.Och..jakie to romantyczne.Kurewsko.
-Odegracie scenę miłości.-Odzywa się gburowaty Cincle’s podając im kartki.-Udawanie tego uczucia,jest teraz typowe,więc chyba nie będziecie mieli z tym problemu.-Dodaje.Już wiem,czemu ten idiota nie ma żony.
Blondyn odchrząkuje,patrząc na kartkę,za to dziewczyna wydaje się kompletnie wyluzowana.Brawa dla niej.
-Zaczynajcie.
-Więc..-Niebieskooki oblizuję szybko wargę.-Już od dawna chciałem ci to powiedzieć.
-Źle!-Cincle’s podchodzi do niego,obdarzając złym spojrzeniem,jakby co najmniej biedak zabił mu kota.-Masz być pewny siebie.Wyznajesz jej miłość do cholery! Jeszcze raz.
Biedny Niall ,myślę.Ten staruszek nie da mu spokoju.
-Już od dawna chciałem ci to powiedzieć.-Odzywa się po raz kolejny,tym razem pewniej.Przekrzywiam głowę,jakbym chciała bardziej przyjrzeć się ich sylwetkom.
-Więc słucham.-Głos dziewczyny rozbrzmiewa w sali.Łagodny,ale stanowczy.Zakładam jedną nogę na drugą,wyglądając jak typowa buntowniczka i podpieram podbródek na jednej ręce.Ciekawa osóbka.
-Nie chcę więcej słuchać o twoich randkach z innymi chłopakami.-Blondyn opuszcza rękę z kartką,wzdłuż swojego ciała.-Bo to ja chcę być tym chłopakiem,który będzie cię zabierał na randki.I to ja chcę być tym chłopakiem,dla którego będziesz się tak stroić.
-Co ty wygadujesz?-Dziewczyna patrzy w jego oczy,a mnie przechodzą ciarki.Grają tak dobrze. Patrzą sobie głęboko w oczy,a ich ręce po chwili łączą się.
-Kocham cię.-Mówi Niall,nawet nie spoglądając na tekst.-I mogę to nawet wykrzyczeć,nawet na ulicy.-Odwraca się,jakby właśnie zamierzał iść,ale ręka dziewczyny go zatrzymuje.
-Nie.-Szepcze,spuszczając wzrok.Po chwili podchodzi do niego bliżej.-Ja również cię kocham.
Zaciskam usta,czując w oczach cholerną słoną wodę.Czemu płacze do cholery?
-Dobra.-Nauczyciel kiwa głową,rozdzielając ich rękami,niczym ojciec,który nie chce aby jego córka stała zbyt blisko swojego chłopaka.-Wydaje mi się to naprawdę przezabawne.Przecież nie robili nic złego.-To było w porządku.-Tylko?
Tym razem przewracam oczami, i nie wiem czy to pech czy kara za moje wszystkie winy,ale jego wzrok spotyka mój i już wiem,że będę mieć kłopoty.Idealnie wyczucie czasu.Brawa dla mnie.
-Może koleżanka chce coś dodać?-Patrzy na mnie ,wyzywająco splatając ręce na wysokości klatki.Mam ochotę zaśmiać mu się w twarz.Idiota.
-Nie przypominam sobie,żeby pan był moim kolegą.-Wzdycham,rozsiadając się  na fotelu.Wzrok wszystkich,skierowany jest na mnie.Brawo Nathalie.
-Ach tak?-Mówi naburmuszony.-A może chciałabyś nam coś przedstawić, na scenie?-To wcale nie zabrzmiało jak prośba,raczej niemy rozkaz.
-Nie sądzę.-Uśmiecham się  kpiąco,a jego oczy błyszczą,niczym rekina.Zaciskam zęby,wyzywając się w myślach od najgorszych.Musiałam coś zrobić,naprawdę,chyba nie przeżyłabym dnia bez choćby jednego przypału.
-Za to,ja z chęcią zobaczyłbym na co cię stać.
-Przykro mi.-Śmieję się nieszczerze.-Gustuje w młodszych chłopcach.-Jego twarz czerwienieje,a ja nie wiem czy to ze złości czy ze wstydu.
Powinnaś złagodzić sytuację,a nie dolewać oliwy do ognia.
Nie pierdol.
-Zapraszam….?
-Nathalie.-Przewracam oczami,wstając opornie z fotela.Schodzę swobodnym krokiem po schodkach i podchodzę w kierunku sceny,stając naprzeciwko czterdziestolatka. Poprawiam szare dresy ze ściągaczami na dole i uśmiecham się do niego sztucznie.Ma twarz bez wyrazu,tylko oczy jarzą się posępnym blaskiem.Skurwiel chce się odegrać.
-Będziemy przedstawiać razem profesorku?-Unoszę brwi,oblizując dolną wargę.Obdarza mnie tym samym uśmieszkiem,co ja jego przed kilkoma minutami i kręci powoli głową.
- Z chęcią,ale nie dzisiaj.-Mówi,spoglądając na publiczność.Zatrzymuje wzrok na jakiejś osobie,a ja modlę się,żeby była to cholerna dziewczyna.Zerkam kątem oka na chłopaka zbliżającego się w naszą stronę i zamieram.Cholernie gorący brunet, z tajemniczym uśmieszkiem na pięknej twarzy.Brązowe oczy,są wielkie i tak bardzo podobne do tych Zayn’a.Czuję w żołądku nieprzyjemny skurcz,a w buzi suchość.Dlaczego akurat do Zayn’a? Czemu nie do Hazzy,Nialla czy nawet Gabriel’a?
-Casian.-Wyciąga w moim kierunku dużą dłoń pokrytą tatuażami.Przyjmuję ją,na co uśmiecha się jeszcze zadziorniej,a ja zagryzam wargę,nie przerywając kontaktu wzrokowego z cholernie czekoladowymi oczami.Chcę zabrać rękę,ale jak na złość nie  wypuszcza jej ze stanowczego uścisku.Kciukiem zaczyna masować skórę mojej dłoni,wciąż obdarzając mnie brązem swoich głębokich oczu.Jak jakaś chora gra pomiędzy nami.Nie widzę mety.
-Nathalie.-Szepczę,a w jego oczach dostrzegam błysk.Wpatruję się w niego urzeczona,jakby mnie zahipnotyzował.Tak  piękny.Przystojny.Pociągający.Seksownie niebezpieczny.
-Myślałem nad nienawiścią.-Głos nauczyciela sprawia,że przenosimy na niego swój wzrok.-Ale kiedy widać,jak ślinicie się na swój widok,chyba lepsze będzie pożądanie.-Zaciskam usta w wąską linię,słysząc chichoty na sali.Jeden najbardziej mnie irytuje.Ten ochrypły,seksowny.Ten należący do Casiana.Patrzę na niego poważnie,przewracając oczami.Staruszek wciska nam role, i zostawia na pastwę losu.Patrzę na kartkę,wiedząc że pierwsza linijka roli należy do niego.Podchodzi do mnie bliżej,tak że prawie stykamy się klatkami.Zerka niedbale na kartkę,układając bez wahania dużą dłoń na moim biodrze.Drżę,co nie uchodzi jego uwadze.Uśmiecha się kpiąco.Chory skurwysyn.
Cholernie gorący.
-A gdy miłość znajdziemy?-Przemawia niskim głosem,a ja krzywię się,porównując jego głos,do tego Zayn’a.
-Gdy miłość znajdziemy.-Powtarzam cicho,a od obchodzi mnie,zajmując swoje miejsce z tyłu mojego ciała.Układa swoją brodę na moim ramieniu,przez co odchylam lekko głowę.
-Miłości nie ma pomiędzy nami wszystkimi.-Szepczę do mojego ucha,muskając jego płatek skórą swoich warg.-Jest tylko nienawiść i ból.A wiesz co jeszcze jest moja słodka?-Przełykam głośno ślinę,nie wyczytując z tekstu ostatnich dwóch słów.Boże,zaraz zemdleję.
-Nie wiem.-Przemawiam cicho,czując oddech,który muska moją szyję.Boże,jest taki seksowny.Chyba tylko przy Zaynie czuję taki skurcz żołądka.Cholera..znowu dupek Malik.Naprawdę? Co ma do niego Casian?
Co ma do niego ktokolwiek,chora kretynko?
-Uczucie silniejsze niż miłość czy nienawiść.-Tym razem jego usta dotykają mojej szyi,a ja nie chcę  by przestawał.
-Nadzieja.-Moje usta szepczą słowa,a w gardle czuje żółć.Patrzę na publiczność,której cała uwaga jest skupiona na nas.Nikt nic nie je,nie rozmawiają,nie śmieją się.Po raz pierwszy czuje takie skrępowanie.Jestem sztywna jak drut,za to on wydaje się świetnie bawić.
-Nie.-Jego chichot,wcale nie wydaje się być wymuszony.Suche usta całują skórę mojej szyi,a  ja czuję,jak pomału rozpływam się pod jego dotykiem.Wiem,że to tylko gra,jednak czuję autentycznie szybszy rytm mojego serca.Nie znam go,ale chcę pocałować.-Pożądanie wygrywa z czymkolwiek innym słodka.
Czuję jego usta na mojej szyi.
Czuję jego oddech na karku.
Czuję jak się rozpływam.
Jak umieram.
I jak ożywam.
To koniec.
-No dobrze.-Cincle’s podchodzi do nas,odsuwają od siebie.-Nie chcemy tutaj żadnej sceny erotycznej.
-To prawda.-Mówię,kiwając głową i spoglądając na Casiana,którego oczy świecą.Jego warga jest uwięziona pod białymi zębami.-Nie chcemy.
Jest słodki jak grzech.
Jak najlepsza czekolada.
Jak Zayn.
I moja chora miłość.
 ************
 OBIECANY,NAPISANY PÓŁ GODZINY TEMU  I NIESPRAWDZANY!!!
Giorgino jest wprost cudowny prawda? I do tego tak bardzo podobny do opisanego Casiana,którego gra w naszym opowiadaniu.
Jak myślicie,kim jest seksowny Casian? xx
WBIJAJCIE I ZADAWAJCIE PYTANIA BOHATEROM!!!
AGAIN 15 KOMENTARZY=ROZDZIAŁ
Nobody xoxo


15 komentarzy:

  1. Niedawno odkryłam twojego bloga, nadrobiłam zaległości i uważam, że jest genialny, cudowny...
    twoje zwroty jakie uzywasz...cudeńko.


    W wolnej chwili zapraszam Cię na mój nowy post.
    http://hopelessdreamalmostlover.blogspot.com/2015/05/truly-madly-deeply.html
    xx H.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega! Czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział fajny :) ale jak dla mnie za mało Zayn'a :p czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! czekam na kolejny!:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny :) Ale też chcę więcej Zayna :D
    Czekam z niecierpliwością na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Udało mi się nadrobić rozdziały! Nie było ciężko, bo opowiadanie mi się podoba i już dołączam do jego stałych czytelników.
    Rozdział dobry, udało ci się nawet utożsamić mnie z główną bohaterką, przekazując jej odczucia, a to zdarza się w moim przypadku bardzo rzadko. :>
    Czekam na kolejny rozdział i życzę wielu pomysłów.
    Pozdrawiam
    Lorena xx

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo fajny rozdział a fabuła świetna. Na pewno wpadne jeszcze nie raz xx
    : http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu! Świetny to za mało powiedziane. Rozdział jest genialny...takie wooow *.* Nie mogę się ogarnąć xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na kolejny xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny? ☺

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na next :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział <3
    Nie moge doczekać się kolejnego :))
    Życze dużo weny.

    OdpowiedzUsuń