-Czy tobie też ten cały Casian kogoś nie przypominał?
Nathalie!
-Hm?-Mrugam szybko powiekami i ostawiam shake’a na
stolik.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Tak,Niall..po prostu trochę się zamyśliłam.-Mruczę i
oblizuję spierzchniętą wargę.Czuję ciepło słońca,które ogrzewa skórę mojej
twarzy,ale nie cieszy mnie to tak bardzo jak bym chciała.-Myślę o Clar i
Harrym.
-Och.-To mi wystarcza.Wiem,że mi nie uwierzył i miał
rację.Moją głowę zaprzątały bowiem myśli o kimś zupełnie innym.Brunet o
spojrzeniu brązowych oczu.Ustach wciąż wygiętych w tym denerwującym
uśmieszku.Głosie,od którego krew żywiej płynęła w moich żyłach.Casianie,kim
jesteś?
-Nie jest wart twoich myśli Nathalie.
-Wcale o nim nie myślę.-Podrywam się gwałtownie z
ławki i obrzucam go gniewnym spojrzeniem.-Wcale.
-Daj spokój Nathalie.Jest taki sam jak Zayn.-Kręci
głową.-Ty chyba masz jakąś tendencję do wybierania takich kolesi.
-Przestań pieprzyć Niall.-Zaciskam zęby tak,że aż boli
mnie szczęka.-Nie masz o niczym pojęcia.
-To mnie oświeć.-Warczy,również podnosząc się z
ławki.Gdybym go nie znała,bałabym się go.-Przyznaj.Jara cię to Nathalie.
-Przestań.
-Te tatuaże? Te grzeszne słówka? To wszystko cię jara?
-Stop Niall.-Podnoszę dłoń i zaciskam mocno
powieki.Jak..jak może? Widzę burze w jego spojrzeniu,niebieskim i pięknym.Zawsze spokojnym,teraz wściekłym.
-Jarają cię tacy niegrzeczni chłopcy? I to jak później
przez nich cierpisz? Kim jesteś Nathalie? Pieprzoną,uzależnioną od adrenaliny,idiotką nie doceniającą
tego co ma.
-Stop!-Wrzeszczę a moja dłoń szarpie materiał jego
czarnej koszuli.Chcę odgarnąć włos z jego czoła,ale wiem że nie pozwoli mi się
dotknąć.
-A masz siostrę i przyjaciół,ale ty nie lubisz mieć
dobrych ludzi wokół siebie.Tylko tych podobnych do siebie.Ale w końcu oni cię
zostawią i zostaniesz z niczym.
-Co ty wygadujesz Niall?!-Wyrzucam ręce w
powietrze.-Przestań pieprzyć od rzeczy.
-To nie ja pieprze od rzeczy!Tylko ty! Idź do tego
swojego Zayna i Casiana.Nawet do Gabriela.Mam cie gdzieś.
Otwieram szeroko usta w zdziwieniu.Dlaczego wygadywał
takie rzeczy?
-Że co?-Podchodzę do niego.Nawet nie wiem kiedy
zaczynam głośniej oddychać.Moje dłonie są zwinięte w pięści a paznokcie
przebijają skórę tworząc rany,które pieką.On też wcale nie wygląda lepiej.Jego
oczy błyszczą ze wściekłości a wargi przypominają kreskę.-Ty też Niall?
Kurewskie serio? Myślałam,że ty jesteś inny!
-Czyli jaki?-Kiedy mówi te słowa,uśmiecha się
bezczelnie,a ja mam ochotę go uderzyć.-Wiecznie słodki Niall,jednak kiedyś się postawił.A to ci niespodzianka.
Kręcę głową,nie mając pojęcia co też w niego wstąpiło.
-Daj spokój chłopaku.Mało mamy problemów? Chcesz kolejnych?
-To nie my mamy problemy.Tylko ty i Clar.-Patrzę na
jego palec którym we mnie mierzy i mam ochotę go wykręcić.Najlepiej złamać.
-Jesteś naszym przyjacielem!-Mój krzyk roznosi się po
parku.Kilku ludzi odwraca się w moją stronę,ale nawet nie zwracam na nich
uwagi.Moje gniewne spojrzenie spoczywa na chłopcu o blond włosach.-Kurwa,Niall.Co
w ciebie wstąpiło? Wszystko na razie się układa,ale ty musisz pieprzyć swoje.
-Wiesz,mam tego dość.-Wycofuje się,a kiedy próbuję go
dotknąć odpycha moją dłoń.-Ja też mam swoje problemy.Chyba zakochałem się w
Elli’e,ale kogo obchodzą uczucia Niall’a?
Obdarzam go chwiejnym spojrzeniem.
-Kim?- Mamroczę,spuszczając głowę.Jest mi tak
wstyd.Nie wiem nawet o kim chłopak mówi.W kim zakochał się mój najlepszy
przyjaciel.
-No właśnie.-Jego śmiech jest tak fałszywy.-Nawet nie
masz jebanego pojęcia co to za dziewczyna.
-Powiedz mi.-Spuszczam głowę.-Powiedz mi Ni.
-Po co Nat? Żebyś później o tym zapomniała?
-Daj spokój.-Moja dolna warga ląduje pod
zębami.-Usiądź i pogadamy.
-O czym?
-Proszę.-Moje spojrzenie jest błagalne.
-O czym?
-Proszę.-Moje spojrzenie jest błagalne.
-Nie chce rozmowy.Dajmy sobie z tym spokój.-Kiedy
widzę puls na jego szyi i tą nienawiść w oczach,aż zamykam swoje.Nie chcę
patrzeć na takiego Niall’a.
-Błagam Niall,nie zostawiaj mnie,nie..-Wyciągam dłonie,aby dotknąć jego gładkiej twarzy,ale on mnie odpycha.
-Nie Nathalie!-Patrzę na sylwetkę blondyna,która coraz
bardziej się ode mnie oddala.Zaciskam mocno powieki,próbując się nie
rozpłakać,ale otwieram je,wiedząc że nie mam się przed kim chować.Chłopak już
odszedł,a nikogo znajomego nie ma w zasięgu wzroku.Siadam na ławce i ukrywając
twarz w dłoniach szlocham cichutko.
*****
-Hazz będzie na
razie przylatywał na weekendy do Londynu,a po urodzeniu dziecka przeprowadzam
się do Nowego Yorku.-Patrzę jak jej palce jeżdżą po krawędzi filiżanki,by
później spocząć na spodeczku.
-Uhm…-Kiwam głową głupio,nie do końca świadoma tego co
oboje mi tłumaczą.Po chwili otrząsam się i podnoszę na nich wzrok.Mają na
twarzach szerokie uśmiechy,a ich ręcę są splecione.I są szczęśliwi.Przynajmniej
oni.Zastanawiam się nad tym,czy gdybym ja również wybrała tego
odpowiedniego.Też byłabym szczęśliwa? Też nie widziała bym problemów? Nudne życie
wcale nie wydawało się kuszące.Byłam uzależniona od adrenaliny,ale co jeśli
Niall miał rację? Jeśli wciąż będę ganiać za tymi złymi,a dobrych
omijać łukiem.Zostanę sama jak palec.Nigdy nie zaznam prawdziwego szczęścia.Ciepła.-A co z twoimi rodzicami?
-Mama nieźle to przyjęła.-Kira uśmiechnęła się lekko.Ciekawa
jestem czy też nie musiałabym wymuszać uśmiechu.-Tata..niezbyt,ale mama
powiedziała że musi to wszystko sobie poukładać.Jesteśmy dobrej myśli.
Ja nigdy nie będę dobrej myśli.Zawsze coś będzie się
burzyć,a ja to zbuduje by później runęło w gruzach.
-Okej.-Dukam głupio.Nie jestem w stanie powiedzieć nic
innego.Nie potrafię się cieszyć.Moje spojrzenie utkwione jest w kubku gorącej
czekolady,która nawet nie zasługuje na to miano bo już dawno wystygła.Nawet nie
zjadłam jebanej bitej śmietany bez której nie mogłam żyć.Niall..coś ty ze mną
zrobił?
-Co się dzieje Nat?-Słyszę troskę w jej głosie i mam
ochotę się skrzywić.Unoszę głowę.
Kim jesteś
Nathalie? Pieprzoną idiotką nie doceniającą tego co ma.
Chcę na nią naskoczyć.Spytać się czemu wszyscy muszą
traktować mnie jak porcelanę.Chcę wytłumaczyć jej,że umiem sobie poradzić
sama.Że ich nie potrzebuje.
Ale w końcu oni
cię zostawią i zostaniesz z niczym.
Nie robię tego.
-Wszystko okey.-Mówię w końcu i staram się
uśmiechnąć.-Cieszę się waszym szczęściem.
Zrozumiałam Niall.Szkoda,że tak późno.
****
-Jeszcze kilka przysiadów i zakończymy
rozgrzewkę,szybciutko dziewczynki! Angela przestań rozmawiać z Cortney. –Słyszę
głos nauczycielki i mimowolnie przewracam ciemnymi oczami.Boże..zlituj się.
Sapię robiąc kolejny przysiad i dmucham na niesforny
kosmyk włosów,by strzepnąć go z nosa.Kiedy to nic nie daje postanawiam sama się
pofatygować i odgarnąć go ręką.Nie chciało mi się ćwiczyć na w-fie ale
bezustanne siedzenie na trybunach i rozmyślanie o wszystkim również nie
brzmiało kusząco.Tylko niepotrzebnie bym się zamartwiała.
-Podaj.-Kopię piłkę w kierunku Klary i szybko biegnę
na obronę,widząc dziewczyny z przeciwnej drużyny,które zbliżają się do
bramki.Kiedy widzę,jak któraś z blondynek przechwyciła piłkę i chce kopnąć ją
do bramki,szybko do niej podbiegam i kiedy chcę wykopać piłkę, zostaję
brutalnie popchnięta na orlik. Krzywię się lekko,widząc zdartą skórę mojego
kolana,ale tym co wyprowadza mnie z równowagi jest zarozumiały uśmiech
winowajczyni,który mówi mi że to co się stało nie było nieszczęśliwym wypadkiem.Wstaję gwałtownie z ziemi nie przejmując się lepką krwią skapującą
z mojej rany.I prawdopodobnie zwichniętą kostką,przez którą nie mogę stać na
prawej nodze.
-Ty mała suko.-Syczę kuśtykając w jej stronę.-Zrobiłaś
to specjalnie!
-Daj spokój.-Niebieskooka prycha kpiąco i zaczyna
bawić się włosami.-Noga to brutalny sport.
-Ach tak? Więc rozumiem,że nie będziesz miała nic przeciwko,jeśli
złamię ci nos.-Oblizuję szybko usta i patrzę zaciekle w jej jasne oczy.
-Zluzuj,Green.-Gabriella uśmiecha się szeroko
spoglądając przelotnie na swoje idealnie wymalowane paznokcie.Zaciskam mocno szczękę.Bezczelna
zdzira.A to ci jebana niespodzianka.-Wiesz,nie powinnaś być teraz przypadkiem
ze swoją ciężarną przyjaciółką?
-O czym ty pieprzysz?-Syczę.Ta podła hiena naprawdę
prosi się o kłopoty.
-Nie udawaj,że nie wiesz.-Śmieje się i podchodzi do
mnie bliżej.Mierzę jej sylwetkę wzrokiem i wracam spojrzeniem do nienawistnej
twarzy.Już nie jest tak ładna,jak przed chwilą.Teraz jest brzydka.Wręcz
obrzydliwa.-Cała szkoła huczy o twojej puszczalskiej przyjaciółce.
-Uważaj sobie.-Warczę szarpiąc jej niebieski t-shirt.Nie
staram się być nawet delikatna.Jestem coraz bardziej wkurzona, ona wydaje się
nie chcieć przestać.
-No co? Źle mówię?-Unosi brwi i patrzy na moją rękę
która zwija materiał jej ubrania.-Zwykła suka.
I to będzie na tyle jeżeli chodzi o moją cierpliwość.Popycham
zdezorientowaną dziewczynę na sztuczną trawę i siadam na niej okrakiem łapiąc
jej brodę w swoją dłoń.Oczy Gabrielli są większe z przerażenia,a twarz
przybrała jaśniejszy odcień.Po prostu się bała.Uśmiecham się kpiąco.
-Przeproś.
-Nie.
-Nie?-Unoszę brwi puszczając jej twarz.Zadaję jeden
cios w policzek,a ta piszczy cicho.-Przeproś.-Powtarzam spokojnie.
-Po co? Dziwki i tak nie przestaną się puszczać.
Zadaję ciosy na ślepo słysząc piski innych
dziewczyn,które zrobiły spore koło wokół nas.Jedne nawet próbują mnie odciągać
od blondynki,ale kiedy widzą mój wyraz twarzy natychmiast rezygnują.W uszach
mam tylko błagania dziewczyny.Krzyki i piski.I mój głośny oddech.I i wiwaty.I
śmiechy jakiś chłopców.Przytomnieję dopiero,kiedy czuję ciepłą krew na moich
kostkach.Patrzę na nie ciężką dysząc i wytrzeszczam oczy.Są zdarte,a ja nie mam
odwagi spojrzeć na twarz Gabrielli,która pewnie już straciła przytomność.Patrzę
w osłupieniu na kosmyk wyrwanych włosów dziewczyny i w głowie analizuje kiedy
jej to zrobiłam.
-Nathalie.-Unoszę głowę słysząc krzyk przerażonej
nauczycielki.Patrzy oniemiała na dziewczynę pode mną a ja ze spokojem z niej
schodzę i się prostuję.Syczę jedynie głośno,kiedy czuję potworny ból w
kostce,która chyba naprawdę jest zwichnięta.-Mój Boże..
-Mówiłam by przeprosiła.-Mruczę do siebie,spuszczając
głowę,ale nie jestem skruszona.Wolałabym umrzeć niż przeprosić.
-Idź do pielęgniarki.-Mówi tylko,podbiegając do
nieprzytomnej blondynki.Oblizuję zeschniętą wargę i zerkam kątem oka na
nastolatkę.
Mówiłam by przeprosiła.
Później kuśtykam i co chwilę krzywię się,czując
niemiłosierny ból.Cholera…Czuję jeszcze wzrok całej nieudanej widowni.Szepczą
między sobą i chichoczą.Ich też chętnie bym załatwiła.
-Może pomóc?-Zerkam kątem oka na Casiana.Ma na głowie
założonego tył do przodu Snapback’a, co wygląda uroczo,jednak pozostawiam ten
komentarz samej sobie.Przez chwilę mierzę go wzrokiem,co robi i on.
Nigdy nie okazuj swojej słabości przed dupkiem
Malik..Casianem,bo dupek Mal...Casian to wykorzysta.
AHA!
Mówiłam,że jest taka zasada!
-Nie,dzięki.-Mruczę cicho próbując postawić kolejny
krok.Zaciskam usta w wąską linię.Tak bardzo boli.
-Daj spokój.Kostka wygląda naprawdę marnie.-Kiwa i
podchodzi do mnie,gwałtownie biorąc na ręce.Trochę za dużo gwałtowności jak na
jeden dzień.Czuję w nozdrzach przyjemny zapach,tak podobny do tego Za..
DOŚĆ.
Koniec z Zaynem raz na zawsze.
Nawet pali tak ja on…
-To ty daj spokój.Poradzę sobie sama.-Mówię przez
zaciśnięte zęby,ale ten nie chce słuchać.Wypuszczam powietrze przez nos
ostatecznie poddając się.Idziemy w ciszy,kiedy ja oglądam rany kostek,na
których krew już zaschła.Nieźle się załatwiłam nie ma co.
-Czemu tak pobiłaś tę dziewczynę?-Przestaję oglądać
dłonie i patrzę prosto w jego oczy.On również na mnie patrzy.Jest tak blisko,że
z łatwością mogłabym go pocałować,dotknąć jego policzka.Ust.
Och…
-Należało jej się.Nazwała moją przyjaciółkę dziwką,a
sama pewnie puszcza się na prawo i lewo.-Spluwam z wściekłością,a ten jedynie
uśmiecha się szeroko.Przewracam oczami.Nie powiedziałam nic śmiesznego
Casianie.
-A tak nie jest?
-Co?
-No,twoja przyjaciółka.-Zaciska usta w wąską linie i
parska.-nie jest dziwką?
-Oczywiście,że nie!-Nie kryję oburzenia.Jak mógł
zapytać o coś takiego?
-W końcu jest w ciąży,więc musiała pieprzyć.
-To,że jest w ciąży nie oznacza od razu,że…zaraz.-Mrużę
na niego oczy,a moje usta mimowolnie rozchylają się w zdziwieniu.-Skąd wiesz,że
Clar jest w ciąży?
-Cała szkoła o tym wie.-Mówi nonszalancko i posyła w
moim kierunku uśmiech,od którego krew żywiej płynie w moich żyłach.
-Ale ty jesteś nowy.-Splatam dłonie na jego karku,przez co jest bliżej mnie.Czuję w jego oddechu papierosy i owocową gumę do żucia.-Nawet jej nie
znasz,więc po co ci to?
-Znam ciebie.-To brzmi jak zakończenie tematu,dlatego
już o nic więcej nie pytam.Odstawia mnie przed drzwiami do gabinetu pielęgniarki
i odchodzi powolnym krokiem,a ja zerkając przelotnie na drzwi,wypuszczam z ust
ciche parsknięcie.Nie ma mowy żebym tam weszła.
****
-Dobra,jeszcze tylko raz.-Powietrze ucieka z moich
płuc ze świstem.Moczę po raz kolejny wacik w wodze tlenionej i przykładam go do
rany.-Zachciało mi się bawić w pielęgniareczkę.-Sapię,kiedy rana potwornie
piecze.Mogłam jednak skorzystać z pomocy pielęgniarki,ale nie.Nathalie zawsze
musi być samowystarczalna. Wacik jest już do cna przesiąknięty krwią,dlatego
wyrzucam go do kosza.Zaglądam w apteczkę i wyjmuję kilka tubek maści,wiedząc że i tak nie znam się na tym.
-Co my tu mamy.-Mruczę do siebie,oglądając opakowania
leków o dziwnych nazwach.Marszczę brwi..-Cepan na blizny,chyba raczej nie będzie mi
potrzebny.Albo tak.-Zamykam oczy czując przyjemny chłód na kolanie.I moje
palce,które w delikatny sposób rozcierają chłodną maść po ranie.Już nawet tak nie
piecze. Dom świecił pustkami.Jak zwykle nikogo w nim nie było.Może to lepiej?
Gdyby Liliane zobaczyła jak wyglądam musiałabym zdać jej sprawozdanie.Mimo
wszystko wolałam żeby dowiedziała się tego od dyrektorki.Podpieram podbródek
palcami. Ciekawe kiedy ją wezwie.I co powie?
Nathalie brutalnie pobiła koleżankę na szkolnym boisku.Została
przewieziona do szpitala w stanie ciężkim (koleżanka,nie NIE Nathalie.)
Czy też?
To nie jej wina.Tylko broniła przyjaciółki.(Nathalie,nie NIE koleżanka)
Parskam,wiedząc że ta druga wersja to moja działka.Tak
to właśnie jest.Ty robisz coś dobrego,a wszechświat tak ci się odpłaca.
Nathalie.Jesteś tak głupia.
Podnoszę gwałtownie głowę,słysząc trzask zamykanych
drzwi i niezdarnie wstaję z wanny odkładając żel na
kremową szafeczkę obok lustra.Sapię kiedy stawiam pierwszy krok,krzywiąc
się niemiłosiernie.Jestem ciekawa kto postanowił wrócić do domu i jakież jest moje zdziwienie,kiedy widzę na kanapie samego Zayn'a.
-Cukiereczku.-Kiwa głową w geście przywitania ,co odwzajemniam,ale
nie komentuję tego jak mnie nazwał.Wydaje się zmęczony.Pod jego oczami widnieją
cienie,a one same zdawały się stracić swój piękny blask.Jakby wyblakł.Jakby nie
spał przez kilka dni.Mam ochotę dotknąć jego policzka.Poczuć tę szorstkość pod
opuszkami palców,ale wiem że nie mogę.
Zayn nie należał do mnie.
A ja nie należałam do niego.
Mam ochotę wyjść,ale moje nogi odmawiają posłuszeństwa
a zęby przestają wbijać się w język nie pozwalając wymówić słowa.Teraz.
-Powiedz mi Zayn.-Zaciskam
szczękę mocno i zerkam na niego.Czarne tatuaże zdobiące jego ciało wydają się
teraz poruszać.Mrugam szybko oczami.Co
za pieprzone shizy.. -Fajnie było?-Blefuję.Ale ja wiem.Tak.On nie wie,że ja
wiem,że to była jedynie bujda.
-Co?-Unosi czarne
brwi,zamierając ze szklaneczką
szkockiej-jego ulubionej-przy ustach.
-Fajnie było ją dotykać?-Stawiam
małe kroki w jego stronę,czując jak serce powoli zaczyna się rozpadać.I nie
bije.A ja już nic nie czuję.Jestem za kanapą.Za nim.Mogę go dotknąć,ale tego
nie robię.-Powiedz mi.Fajnie było całować jej usta tak jak usta Lil?-Przybliżam
wargi do jego ucha i nachylam się.-Tak jak moje usta?
-Przestań.-Szepcze.Jego głos
lekko drży,a ja czuję jedynie zadowolenie.Chcę wiedzieć,czy w końcu pęknie.Czy
w końcu nie wytrzyma i powie mi prawdę.
-Jej skóra była gładsza niż
moja?
-Dość!-Krzyk roznosi się po
całym mieszkaniu,wprawiając jedynie moje serce w szybsze bicie. Nie zamierzam
przestać.
-Była ciasna,czy też ktoś był
przed tobą? Było ci w niej dobrze?-Mój głos jest uwodzicielski.Zagryzam mocno
wargę,zastanawiając się co jeszcze powiedzieć.
-Nathalie…-W głosie słychać
wyraźne ostrzeżenie. Jest zły.Wściekły.Boję się,ale nie przestaje.
-To było mocne i szybkie? –Moje
usta dotykają jego zimnego ucha.-Czy też powolne i delikatne?-Uśmiecham
się,widząc jak zamyka oczy.-Pieprzy się lepiej niż Lil?-Całuję skórę jego ucha
i kuszę los dalej.-Chciałbyś mnie tak pieprzyć Zayn?-Czuję mocne
uderzenie w czaszce,spowodowane zderzeniem ze ścianą.Czuję jego oddech na moich
ustach.Przestaję oddychać i topię się w morzu czekolady.
-Jeżeli się nie zamkniesz, słowa
przemienią się w czyny.Nathalie.-W jego głosie słyszę tę nutkę grzeszności.Zagryzam
wargę.Och..nie..nie..
-Więc dalej Zayn.-Nie kontroluję
swoich słów.Moje usta dotykają jego ust,kiedy mówię.-Pieprz mnie.
Nasz oddechy mieszają się ze sobą,kiedy zdezorientowany przybliża się do mnie z zamiarem połączenia ust.
Nasz oddechy mieszają się ze sobą,kiedy zdezorientowany przybliża się do mnie z zamiarem połączenia ust.
A później słyszę głos Lil i jakiś inny,ale
nie jestem w stanie o tym myśleć.Szybko odrywam się od bruneta,ale ten nie
przestaje mi się przyglądać..Gładzę wierzchem dłoni włosy, i pomiętą kratowaną
koszulę.Mam nadzieję,że wyglądam w miarę przyzwoicie.
-Patrz Zayn kogo przyprowadziłam.-Słyszę łagodny głos i stukot szpilek.Unoszę wzrok na
obie postacie przede mną i teraz jestem pewna,że głośne bicie mojego serca jest
słyszalne dla uszu każdego z nich.
-Witaj braciszku.
*****
Wow,wow,wow,WOW
DLACZEGO ONI WESZLI?
dlaczego oni weszli.
DLACZEGO.ONI.WESZLI?
A miałam tak wielką ochotę zrobić scenę +18 ech..no cóż.
chciałyście Zayn'a,to go dostałyście.Zayn'a nigdy za dużo.
15 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :)
Ps.Nie wierzę w to co widzę.
P.PS.Pozdrawiam
Nobody :*
Casian to brat Zayn'a? Bo to on wszedł prawda? Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńSuper! Ja chcę szybko następny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. To pewnie Casian przyszedł z Lil. Nie mogę się doczekać nexta. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńJA CHCE NASTĘPNY SZYBKO
OdpowiedzUsuńZaraz! Kto wszedł? Wut? O.o boze rozdział świetny <3 uwielbiam go
OdpowiedzUsuńAle sie porobilo. Rozdział jak zwykle genialny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :))
OdpowiedzUsuńŚwietny :*
OdpowiedzUsuńChcę następny ;))
OdpowiedzUsuńBraciszku?
OdpowiedzUsuńSzybko dodawaj nastepny:***
Fajny blog strasznie podoba mi sie jak piszesz <3
OdpowiedzUsuńszybko dawaj nexta ! <3
OdpowiedzUsuńSuperz, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSuper* :)
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuń