Pięć minut.Dziesięć minut.Dwanaście minut.Cisza.Nikt nic nie mówi.Cisza
nieprzyjemnie drażni moje uszy,a najgorsze
w tej sytuacji jest to,że muszę wysłuchiwać dwóch siwych staruszek,z
sąsiedniego stolika, które rozmawiają o lekach i dowiaduję się,że TAK,można być
uczulonym na rutinoscorbin. Sapię cicho,skubiąc palcami nitkę od moich jasnych
dżinsów po czym patrzę na Hazz’a.Jest poważny,a pomiędzy jego krzaczastymi brwiami
widnieje głęboka zmarszczka.Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.Myślałam,że
wstanie gwałtownie i zacznie wrzeszczeć,lub po prostu uściśnie Clar,mówiąc jak
bardzo jest szczęśliwy,że razem będą mieli dzidziusia.Ale on milczy.A to było
chyba gorsze niż jakiekolwiek wrzaski.Jakiekolwiek uściski.Jakiekolwiek
milczenie.Nie wiem co myśli.Nie wiem,jakie będzie jego pierwsze słowo.Wiem,że
to teraz zabija Clar od środka.
-Ej.-Odzywam się w końcu,formując z ust charakterystyczny
dzióbek.-Wypadałoby coś powiedzieć.
Cisza.Nadal nic.Zero reakcji.Może się zawiesił,albo dostał zawału.Sięgam do
kieszeni po telefon,na wypadek,gdyby potrzebna była karetka.Mój palec
przejeżdża po chłodnej,dotykowej powłoce,tym samym odblokowując telefon.Wciskam
apke wybierania i miałam już kliknąć odpowiedni numer.
-Od kiedy?-O mało co nie wydaję z siebie cichego westchnienia,zwiastującego
ulgę.Diagnoza:Brak zawału.
Doktor Nathalie spisała się znakomicie.Jak zwykle.
-Od kilku miesięcy.-Przyznaje skrępowana Kira,spuszczając głowę.Jej ciemne
włosy,zasłaniają szare oczy,a ręce ukryte są pod stolikiem.Dolna warga,co
chwilę lądowała pod jej zębami.Ciekawa jestem jak bardzo zdenerwowana jest.
-Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałaś?
-Przez telefon Harry?-Głos dziewczyny przybiera pewniejszy ton.Patrzy na niego
odważnie,co po chwili robię i ja.Wydaje się zdezorientowany,jakby nie wiedział
co ze sobą począć,a ja zastanawiam się co jeszcze tu do licha robię?
-No to ja lecę.-Biorę kubek z do połowy wybitą kawą i moczę w niej usta,podnosząc
się z krzesełka,które wydaje charakterystyczny zgrzyt,kiedy je odsuwam.Oboje
patrzą na mnie,niemo błagając bym została.Może faktycznie powinnam zostać?-Moja
misja wykonana,до
свиданья-Salutuję,odchodząc w podskokach.
****
-Nie gadaj.I co?-Niall podnosi jasne brwi,zaszczycając mnie spojrzeniem
błękitnych oczu.Zerkam na niego kątem oka znudzona,po czym wkładam m&m’sa
do buzi.
-Jak to co?-Rozgryzam cukierka,chrupiąc przy tym cicho.-Zostawiłam ich
samych.
-Jak to?-Marszczy brwi.-A jak on się tak bardzo wkurzył,że ją
zabił?-Wsłuchując się w słowa Niall’a,głaskam mój gładki podbródek,rozważając
czy faktycznie ma rację.Po kilku chwilach wewnętrznej walki z samym sobą
dochodzę do prostego wniosku.
-W kawiarni?
-Nathalie,jaka ty jesteś niemądra.-Przewraca teatralnie oczami,na co parskam
krótkim śmiechem.- Równie dobrze mogli wyjść z kawiarni.
-Serio,myślisz że Harry mógł zrobić coś takiego?-Marszczę czoło,wyobrażając sobie tę sytuację.Wariactwo.
-No wiesz.-Blondasek wzrusza beztrosko ramionami,wrzucając niebieskiego
cukierka do buzi.-Ludzie bywają różni,w końcu nie bez przyczyny nie ma jej
dzisiaj w szkole.-Kiwam głową,dając mu znak że się z nim zgadzam i miotam
wzrokiem sale.Nie znosiłam teatru,a jak na złość Cincle’s,ciągle nas do niego prowadził! Jak by
tego było mało,dzisiaj sami musieliśmy przedstawiać różne role. Boże,co za
chory staruszek.To,że ona ma chorą wyobraźnię nie oznacza,że każdy musi robić z
siebie pajaca!
-Stary.-Słyszę wściekły głos jakiegoś chłopaka,który właśnie podszedł do
naszych foteli.Podnoszę głowę,a kosmyk włosów dostaje mi się do oczu.Mierzę
chłopaka wzrokiem.Ma jasne oczy i ciemne włosy,a jego ręce są zaciśnięte w
pięści.Patrzy na Niall’a,tak wrogo,jakby za chwilę miał ochotę mu przywalić.-Gdzie
są moje M&m’sy?
-Ja..ja..-Blondas patrzy na mnie przestraszony,na co tylko wzruszam
ramionami.-Były twoje?
-No a czyje?-Ironizuje zły,zakładając ręce na biodra.Wygląda
przekomicznie,niczym naburmuszony przedszkolak.Mam ochotę się roześmiać.Czyżby
kłótnia o cukierki? Cóż,myślałam.że ten dzień będzie nudny,ale zapowiada się
całkiem w porządku.-Myślałem,że się przyjaźnimy,a ty za moimi plecami
wpierdalasz moje cukierki!
-Nie ładnie Niall.-Cmokam kilka razy w powietrzu,klepiąc go po ramieniu,na
co podskakuje przestraszony.-Bardzo nieładnie.
Zdezorientowany blondasek posyła w moim kierunku jedynie gniewne spojrzenie.
-Sorry,Luck..ja..ja nie wiedziałem że to twoje.-Tłumaczy się.Jego towarzysz
jednak nie wydaje się przekonany.
-Dobre były.-Puszczam oczko,w kierunku nieznajomego a
ten wytrzeszcza na mnie oczy.Czyżbym zdenerwowała go jeszcze bardziej? Ups.
-Cicho!-Kile klasowy lizus,patrzy na nas groźnie.Luck
zrezygnowany odchodzi,zostawiając nas samych.Bez cukierków.
Biedny Luck.
Biedny Niall.
Biedne M&m’sy.
-Myślałem,że były twoje.-Przyznaje Niall,nachylając
się nade mną.
-A ja,że twoje.-Przewracam oczami.
-Cisza!-Kile prawie na nas krzyczy,przez co kolejny
raz przewracam oczami.Żeby go jeszcze bardziej wkurzyć,wystawiam mu język,a ten
patrzy na mnie oburzony.Wrzuć na luz,sztywniaku.Opieram się o zagłowię
fioletowego fotela,splatając przed sobą ręce.
-Proszę o ciszę.-Cincle’s wchodzi na scenę,a żółte
światła reflektorów,sprawiają że jego ciemne oczy były jeszcze bardziej chłodne.Ma
na sobie żółtą koszulę,opinającą jego szczupłą sylwetkę i szarą marynarkę.Do
tego typowo czarne glany i tego samego koloru spodnie ze srebrnymi
wstawkami.Nie pytajcie gdzie facet zgubił gust,bo obawiam się,że sama nie znam
odpowiedzi na to pytanie.- Zważając na to,że jesteście pozbawioną jakichkolwiek
skrupułów i kompletnie zdemoralizowaną bandą bachorów,stwierdziłem,że chce
nauczyć was czegoś pożytecznego.Aktorstwo.Oto co dzisiaj będziemy
robić.Grać.Wiem,że jesteście doskonałymi kłamcami,dlatego to będzie do was
pasować.Bo aktorstwo to gra,udawanie kogoś kim w rzeczywistości nie musi się być.-To
tak jak życie.Udajemy kogoś,kim nie jesteśmy.-A więc zaczynamy.Kto na
ochotnika?-Odpowiada mu cisza.Rozmowy cichną,a cała uwaga zostaje skupiona na
siwym nauczycielu.-Spodziewałem się takiej reakcji,więc może…-Zaczyna szukać
wzrokiem odpowiedniej osoby,a ja uświadamiam sobie,jak bardzo nienawidzę tak
napiętego milczenia.Teraz wszystko mogło się zdarzyć.-Ty.-Wskazuje na mnie,a
moje serce stanęło.
-Ja?-Jąka Niall,na co mężczyzna tylko kiwa głową,a ja
mam ochotę odetchnąć z ulgą.Dzięki Bogu!
Nauczyciel rozpoczyna poszukiwania kolejnej osoby.Pada na ładną blondynkę
o niebieskich oczach i prostych włosach za pas.Podchodzi pewnym krokiem,stając
przed onieśmielonym do granic możliwości blondynem.Och..jakie to
romantyczne.Kurewsko.
-Odegracie scenę miłości.-Odzywa się gburowaty
Cincle’s podając im kartki.-Udawanie tego uczucia,jest teraz typowe,więc chyba
nie będziecie mieli z tym problemu.-Dodaje.Już wiem,czemu ten idiota nie ma
żony.
Blondyn odchrząkuje,patrząc na kartkę,za to dziewczyna
wydaje się kompletnie wyluzowana.Brawa dla niej.
-Zaczynajcie.
-Więc..-Niebieskooki oblizuję szybko wargę.-Już od
dawna chciałem ci to powiedzieć.
-Źle!-Cincle’s podchodzi do niego,obdarzając złym
spojrzeniem,jakby co najmniej biedak zabił mu kota.-Masz być pewny
siebie.Wyznajesz jej miłość do cholery! Jeszcze raz.
Biedny Niall ,myślę.Ten staruszek nie da mu spokoju.
-Już od dawna chciałem ci to powiedzieć.-Odzywa się po
raz kolejny,tym razem pewniej.Przekrzywiam głowę,jakbym chciała bardziej przyjrzeć się ich sylwetkom.
-Więc słucham.-Głos dziewczyny rozbrzmiewa w sali.Łagodny,ale
stanowczy.Zakładam jedną nogę na drugą,wyglądając jak typowa buntowniczka i
podpieram podbródek na jednej ręce.Ciekawa osóbka.
-Nie chcę więcej słuchać o twoich randkach z innymi
chłopakami.-Blondyn opuszcza rękę z kartką,wzdłuż swojego ciała.-Bo to ja chcę
być tym chłopakiem,który będzie cię zabierał na randki.I to ja chcę być tym
chłopakiem,dla którego będziesz się tak stroić.
-Co ty wygadujesz?-Dziewczyna patrzy w jego oczy,a
mnie przechodzą ciarki.Grają tak dobrze. Patrzą sobie głęboko w oczy,a ich ręce
po chwili łączą się.
-Kocham cię.-Mówi Niall,nawet nie spoglądając na
tekst.-I mogę to nawet wykrzyczeć,nawet na ulicy.-Odwraca się,jakby właśnie
zamierzał iść,ale ręka dziewczyny go zatrzymuje.
-Nie.-Szepcze,spuszczając wzrok.Po chwili podchodzi do
niego bliżej.-Ja również cię kocham.
Zaciskam usta,czując w oczach cholerną słoną
wodę.Czemu płacze do cholery?
-Dobra.-Nauczyciel kiwa głową,rozdzielając ich
rękami,niczym ojciec,który nie chce aby jego córka stała zbyt blisko swojego
chłopaka.-Wydaje mi się to naprawdę przezabawne.Przecież nie robili nic złego.-To było w porządku.-Tylko?
Tym razem przewracam oczami, i nie wiem czy to pech
czy kara za moje wszystkie winy,ale jego wzrok spotyka mój i już wiem,że będę
mieć kłopoty.Idealnie wyczucie czasu.Brawa dla mnie.
-Może koleżanka chce coś dodać?-Patrzy na mnie
,wyzywająco splatając ręce na wysokości klatki.Mam ochotę zaśmiać mu się w
twarz.Idiota.
-Nie przypominam sobie,żeby pan był moim
kolegą.-Wzdycham,rozsiadając się na
fotelu.Wzrok wszystkich,skierowany jest na mnie.Brawo Nathalie.
-Ach tak?-Mówi naburmuszony.-A może chciałabyś nam coś
przedstawić, na scenie?-To wcale nie zabrzmiało jak prośba,raczej niemy rozkaz.
-Nie sądzę.-Uśmiecham się kpiąco,a jego oczy błyszczą,niczym rekina.Zaciskam
zęby,wyzywając się w myślach od najgorszych.Musiałam coś zrobić,naprawdę,chyba
nie przeżyłabym dnia bez choćby jednego przypału.
-Za to,ja z chęcią zobaczyłbym na co cię stać.
-Przykro mi.-Śmieję się nieszczerze.-Gustuje w
młodszych chłopcach.-Jego twarz czerwienieje,a ja nie wiem czy to ze złości czy
ze wstydu.
Powinnaś
złagodzić sytuację,a nie dolewać oliwy do ognia.
Nie pierdol.
-Zapraszam….?
-Nathalie.-Przewracam oczami,wstając opornie z
fotela.Schodzę swobodnym krokiem po schodkach i podchodzę w kierunku
sceny,stając naprzeciwko czterdziestolatka. Poprawiam szare dresy ze ściągaczami
na dole i uśmiecham się do niego sztucznie.Ma twarz bez wyrazu,tylko oczy jarzą
się posępnym blaskiem.Skurwiel chce się odegrać.
-Będziemy przedstawiać razem profesorku?-Unoszę
brwi,oblizując dolną wargę.Obdarza mnie tym samym uśmieszkiem,co ja jego przed
kilkoma minutami i kręci powoli głową.
- Z chęcią,ale nie dzisiaj.-Mówi,spoglądając na
publiczność.Zatrzymuje wzrok na jakiejś osobie,a ja modlę się,żeby była to cholerna
dziewczyna.Zerkam kątem oka na chłopaka zbliżającego się w naszą stronę i
zamieram.Cholernie gorący brunet, z tajemniczym uśmieszkiem na pięknej
twarzy.Brązowe oczy,są wielkie i tak bardzo podobne do tych Zayn’a.Czuję w
żołądku nieprzyjemny skurcz,a w buzi suchość.Dlaczego akurat do Zayn’a? Czemu
nie do Hazzy,Nialla czy nawet Gabriel’a?
-Casian.-Wyciąga w moim kierunku dużą dłoń pokrytą
tatuażami.Przyjmuję ją,na co uśmiecha się jeszcze zadziorniej,a ja zagryzam
wargę,nie przerywając kontaktu wzrokowego z cholernie czekoladowymi oczami.Chcę
zabrać rękę,ale jak na złość nie
wypuszcza jej ze stanowczego uścisku.Kciukiem zaczyna masować skórę
mojej dłoni,wciąż obdarzając mnie brązem swoich głębokich oczu.Jak jakaś chora
gra pomiędzy nami.Nie widzę mety.
-Nathalie.-Szepczę,a w jego oczach dostrzegam
błysk.Wpatruję się w niego urzeczona,jakby mnie zahipnotyzował.Tak piękny.Przystojny.Pociągający.Seksownie
niebezpieczny.
-Myślałem nad nienawiścią.-Głos nauczyciela sprawia,że przenosimy na niego swój wzrok.-Ale kiedy widać,jak ślinicie się na swój
widok,chyba lepsze będzie pożądanie.-Zaciskam usta w wąską linię,słysząc
chichoty na sali.Jeden najbardziej mnie irytuje.Ten ochrypły,seksowny.Ten
należący do Casiana.Patrzę na niego poważnie,przewracając oczami.Staruszek
wciska nam role, i zostawia na pastwę losu.Patrzę na kartkę,wiedząc że pierwsza
linijka roli należy do niego.Podchodzi do mnie bliżej,tak że prawie stykamy się
klatkami.Zerka niedbale na kartkę,układając bez wahania dużą dłoń na moim biodrze.Drżę,co
nie uchodzi jego uwadze.Uśmiecha się kpiąco.Chory skurwysyn.
Cholernie gorący.
-A gdy miłość znajdziemy?-Przemawia niskim głosem,a ja
krzywię się,porównując jego głos,do tego Zayn’a.
-Gdy miłość znajdziemy.-Powtarzam cicho,a od obchodzi
mnie,zajmując swoje miejsce z tyłu mojego ciała.Układa swoją brodę na moim
ramieniu,przez co odchylam lekko głowę.
-Miłości nie ma pomiędzy nami wszystkimi.-Szepczę do
mojego ucha,muskając jego płatek skórą swoich warg.-Jest tylko nienawiść i
ból.A wiesz co jeszcze jest moja słodka?-Przełykam głośno ślinę,nie wyczytując
z tekstu ostatnich dwóch słów.Boże,zaraz zemdleję.
-Nie wiem.-Przemawiam cicho,czując oddech,który muska
moją szyję.Boże,jest taki seksowny.Chyba tylko przy Zaynie czuję taki skurcz
żołądka.Cholera..znowu dupek Malik.Naprawdę? Co ma do niego Casian?
Co ma do niego
ktokolwiek,chora kretynko?
-Uczucie silniejsze niż miłość czy nienawiść.-Tym
razem jego usta dotykają mojej szyi,a ja nie chcę by przestawał.
-Nadzieja.-Moje usta szepczą słowa,a w gardle czuje
żółć.Patrzę na publiczność,której cała uwaga jest skupiona na nas.Nikt nic nie
je,nie rozmawiają,nie śmieją się.Po raz pierwszy czuje takie skrępowanie.Jestem
sztywna jak drut,za to on wydaje się świetnie bawić.
-Nie.-Jego chichot,wcale nie wydaje się być wymuszony.Suche
usta całują skórę mojej szyi,a ja
czuję,jak pomału rozpływam się pod jego dotykiem.Wiem,że to tylko gra,jednak
czuję autentycznie szybszy rytm mojego serca.Nie znam go,ale chcę
pocałować.-Pożądanie wygrywa z czymkolwiek innym słodka.
Czuję jego usta na mojej szyi.
Czuję jego oddech na karku.
Czuję jak się rozpływam.
Jak umieram.
I jak ożywam.
To koniec.
-No dobrze.-Cincle’s podchodzi do nas,odsuwają od
siebie.-Nie chcemy tutaj żadnej sceny erotycznej.
-To prawda.-Mówię,kiwając głową i spoglądając na
Casiana,którego oczy świecą.Jego warga jest uwięziona pod białymi zębami.-Nie
chcemy.
Jest słodki jak grzech.
Jak najlepsza czekolada.
Jak Zayn.
I moja chora miłość.
************
OBIECANY,NAPISANY PÓŁ GODZINY TEMU I NIESPRAWDZANY!!!
Giorgino jest wprost cudowny prawda? I do tego tak bardzo podobny do opisanego Casiana,którego gra w naszym opowiadaniu.
AGAIN 15 KOMENTARZY=ROZDZIAŁ
Nobody xoxo
Niedawno odkryłam twojego bloga, nadrobiłam zaległości i uważam, że jest genialny, cudowny...
OdpowiedzUsuńtwoje zwroty jakie uzywasz...cudeńko.
W wolnej chwili zapraszam Cię na mój nowy post.
http://hopelessdreamalmostlover.blogspot.com/2015/05/truly-madly-deeply.html
xx H.
Mega! Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńRozdział fajny :) ale jak dla mnie za mało Zayn'a :p czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! czekam na kolejny!:D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :) Ale też chcę więcej Zayna :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny ;**
Udało mi się nadrobić rozdziały! Nie było ciężko, bo opowiadanie mi się podoba i już dołączam do jego stałych czytelników.
OdpowiedzUsuńRozdział dobry, udało ci się nawet utożsamić mnie z główną bohaterką, przekazując jej odczucia, a to zdarza się w moim przypadku bardzo rzadko. :>
Czekam na kolejny rozdział i życzę wielu pomysłów.
Pozdrawiam
Lorena xx
bardzo fajny rozdział a fabuła świetna. Na pewno wpadne jeszcze nie raz xx
OdpowiedzUsuń: http://secret-hill.blogspot.com/
Jezu! Świetny to za mało powiedziane. Rozdział jest genialny...takie wooow *.* Nie mogę się ogarnąć xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny xd
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? ☺
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
OdpowiedzUsuń<3
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNie moge doczekać się kolejnego :))
Życze dużo weny.