Przekrzywiam głowę w prawą stronę.
- Co?
- To co
słyszałaś-Mierzy mnie wzrokiem.Jej loki są lekko wyprostowane,paznokcie
krótkie od nadmiernego gryzienia,oczy podpuchnięte od zmęczenia.Wkurza mnie to,że przy Zaynie odzywa się do mnie jakby była kimś znacznie ważniejszym.Jakąś pieprzoną królową,a ja jej służką.
- Nie jestem
dzieckiem.- Uśmiecham się krzywo.-Zrobię najwyżej z jedną ,ewentualnie pięć
imprez pod twoją nieobecność.
- Zamknij
się.-Warczy przewracając oczami.Patrzę na Zayna błyszczącymi oczami.Ma
łagodny wyraz twarzy,co sprawia,że moja irytacja rośnie.Jest jak jakiś baranek kiedy Lil stoi przede mną. –Nie mam czasu
na twoje złośliwości.Idę się pakować,a ty.. zajmij się czymś pożytecznym.-
Obdarza mnie chłodnym spojrzeniem,łapiąc się drewnianej barierki schodów.
Kiedy ma wejść na jeden ze stopniów,posyła w kierunku Zayna uśmiech,który
pewnie ma uchodzić za seksowny.Stwierdzam,że Bóg naprawdę mnie nie kocha.
- Ty podstępny
Judaszu.- Warczę widząc uśmiech mulata.Zawsze się tak szczerzy.Mam
ochotę go spoliczkować.
- Nie mam
pojęcia o czym mówisz.-Śmieje się lekko.-Jakoś nie przeszkadzało ci,kiedy
wczoraj wpychałem swój sprytny język do twojej małej buźki.Umiem robić
nim,wiele ciekawszych rzeczy.Uwierz.- Zaciskam palce na szklance tak mocno,że
moje knykcie bieleją.
- Jesteś
łajdakiem Zayn.- Odstawiam z trzaskiem szklane naczynie na blat.
- Dlaczego?- Patrzę na niego ponuro.Jednak on ma znudzony wyraz twarzy.-Przecież nie tylko ja zdradziłem wczoraj twoją
siostrę.Ty również to zrobiłaś Nathalie.-Zaciskam zęby.
Maszeruję do pokoju z zaciśniętymi pięściami, słysząc za sobą
jedynie stłumiony śmiech chłopaka.
****
- Na Boga.- Zasłaniam usta ręką.Moje oczy są większe.Postać na ekranie na pozór wygląda
normalnie,jednak gdy przyjrzałam się uważniej niemowlakowi ,zobaczyłam
że palce nie są palcami,tylko szponami
zagiętymi do środka.Jego skóra szara ,a oczy,szeroko otwarte i nieruchome,
całkowicie czarne,łącznie z białkami.-Wyłącz to Zayn.
- Boże,to tylko film.-Zagryzam wargę słysząc kpinę w
jego głosie.Już nigdy nie oglądnę horroru.Ulga jaką czuję gdy
wyłącza telewizor jest niedopisania. Mam ochotę uściskać go za to,że
spełnił moją prośbę,ale w ostatnim momencie powstrzymuję się od tego.
- Dosyć nudnego oglądania filmów.- Patrzy na mnie kpiąco.-Zapomniałem jaka jesteś w tej
kwestii wybredna. Idziemy do klubu!
- Do klubu? – Wstaję z kanapy.-Jutro mam
szkołę.Nigdzie się stąd nie ruszam.
- Jak chcesz.-Wzrusza ramionami również wstając.Posyła
mi wymowne spojrzenie podchodząc bliżej.- Jesteś tego pewna
Nathalie? Chcesz zostać sama w domu,po oglądnięciu tego horroru?-Wzdrygam
się.Przed moimi oczami widnieje przerażająca twarz niemowlęcia,oczy czarne
niczym tunele, szpony zamiast paznokci..
- Idę się przebrać.
***
-
Podsumowując.-Patrzę na Gabriela-tak dla przypomnienia,Gab jest blondynem,który jakimś cudem pomógł mi znaleźć Clar którejś tam nocy za klubem.Jego mina jak zwykle wyraża
znudzenie,ale wzrok jest czujny.Oczy szkliły się od nadmiaru alkoholu.- Zgubiłaś
jedyną,odpowiedzialną za ciebie osobę,Aniele?
- Nie ujęłabym
tego w ten sposób.-Podnoszę prawą brew do góry,przystawiając szyjkę butelki
do ust.Sama nie wiem skąd się tutaj wziął,czasem miałam wrażenie że mnie śledził,ale nie narzekałam.Lubiłam Gab'a,był tajemniczy i seksowny.Po za tym przyniósł wódkę.Kolejny punkt dla niego.- Kiedy Zayn wprowadził mnie w
tłum ludzi,zagapiłam się na obściskującą parę i.. później nie mogłam go znaleźć.Ten klub jest z pewnością wielki.
- Jeżeli Extazy
to dla ciebie wielki klub,to co byś powiedziała o takich jak: Fabric,Plastic
People,Public Live,Toxic-to są dopiero wielkie kluby.
- Nie ważne
Gab.-Wzdycham marszcząc brwi.Blondyn zaciąga się papierosem,patrząc na
mnie zaciekawiony.- Jeżeli nie znajdę Zayna,prawdopodobnie jutro dostanę od
niego..najlepiej kulką w głowę.
-
Możliwe.-Kiedy mówi dym wydobywa się z jego ust.- Nie martw się
Aniele,nic
się nie stanie.- Przewracam oczami odwracając głowę w drugą
stronę.Nic mi się nie stanie.Ha,dobre sobie.Nie znasz Zayna,ani mojej porąbanej siostrzyczki blondasie.Kiedy widzę znajomą sylwetkę ,opierającą się o mur mam ochotę podskoczyć ze szczęścia.Nie
zgubiłam się!
Wstaję z
posadzki i lekko chwiejnym krokiem podchodzę do Zayna.Czuję jak Gab,przygląda
mi się i nadal pali swojego blanta,
- Gdzieś ty się
podziewał?- Warczę zakładając ręce na biodra.Zdaję sobie sprawę,jak śmiesznie wyglądam,tak pijana i wkurzona,ale mam to gdzieś.- No słucham?
- Co chcesz
usłyszeć?- Zerka na mnie.-Byłem cały czas w klubie.
- Zgubiłeś
mnie!-Wrzeszczę,na co mruży oczy jakby mój głos drażnił jego bębenki uszne,co potęguje moją irytację.Co za skończony idiota.Byłabym bezpieczniejsza sama niżeli z nim.
- Nie
musiałem.-Prycha.- Sama to zrobiłaś.
- Jesteś za
mnie odpowiedzialny.Powinieneś mnie pilnować.-Syczę z jadem w głosie,choć wiem że to i tak nic nie da.
- Mówiłem,żebyś
trzymała się blisko mnie.-Zamyka oczy.
- Nic takiego
nie mówiłeś!
- Chyba to
oczywiste?- Zaciąga się papierosem,po chwili wypuszczając dym przez nos.Śmieję się cicho pod nosem.
-Nie poruchałeś Zayn.-Zagryzam mocno dolną wargę patrząc na niego złośliwie.Tak bardzo smutne Zayn dzisiaj nic nie zaliczył.-To dlatego jesteś w tak złym humorze.
-Zdradzam twoją siostrzyczkę o wiele częściej niż możesz sobie to wyobrazić.-Chcę go rozszarpać,pocałować a potem uderzyć,ale wiem że to i tak nic by nie dało.
-Dlaczego nie zostawisz jej po prostu w spokoju?-Unoszę wysoko brwi,stawiając krok do przodu w jego kierunku.Przekrzywia głowę na jedną stronę jak szczeniak.- Oboje wiemy,że masz ją gdzieś.
Nie odpowiada przez dłuższą chwilę.Pali spokojnie fajkę a kiedy kończy depcze ją adidasem.
-Lubie patrzeć na to jak pieprzysz sobie życie Nathalie.-Wyznaje w końcu,przez co mrugam szybko oczami.-Lubie też ci w tym pomagać.
-Nie poruchałeś Zayn.-Zagryzam mocno dolną wargę patrząc na niego złośliwie.Tak bardzo smutne Zayn dzisiaj nic nie zaliczył.-To dlatego jesteś w tak złym humorze.
-Zdradzam twoją siostrzyczkę o wiele częściej niż możesz sobie to wyobrazić.-Chcę go rozszarpać,pocałować a potem uderzyć,ale wiem że to i tak nic by nie dało.
-Dlaczego nie zostawisz jej po prostu w spokoju?-Unoszę wysoko brwi,stawiając krok do przodu w jego kierunku.Przekrzywia głowę na jedną stronę jak szczeniak.- Oboje wiemy,że masz ją gdzieś.
Nie odpowiada przez dłuższą chwilę.Pali spokojnie fajkę a kiedy kończy depcze ją adidasem.
-Lubie patrzeć na to jak pieprzysz sobie życie Nathalie.-Wyznaje w końcu,przez co mrugam szybko oczami.-Lubie też ci w tym pomagać.
***
Wchodząc do kuchni widzę Zayn'a siedzącego
przy stole.Czyta książkę co chwilę upijając łyk kawy z dużego,granatowego
kubka.Kawa,smolista bez cukru,taką jak lubił.Pamiętałam doskonale,nawet gdybym chciała zapomnieć nie udałoby mi się.Zayn'a nie da się zapomnieć.Nigdy w życiu.Siadam przy nim patrząc na
niego lekko zdziwiona.Na stole leżał ser,biały i żółty,pomidory,papryka,odrobinę jajecznicy na talerzu Zayn'a,pieczywo ciemne i
jasne i..wiele innych rzeczy,które nie znajdowały się w naszej lodówce.Bynajmniej kiedy ostatnio sprawdzałam.
- Zrobiłeś
zakupy.-Stwierdzam cicho,patrząc na niego z niedowierzaniem.Chłopak podnosi na mnie wzrok,odkładając grubą
książkę.Zerkam na nią przelotnie.Krąg.Hm...nie czytałam.
- Tak.W lodówce
były pustki.-Stwierdza bez przejęcia,jakby to co zrobił było na porządku dziennym.
-
Śniadanie..też.
- To aż takie
dziwne?- Patrzę na niego nieufnie.-Zrobiłem ci też kawę.Słodką z mlekiem i
bitą śmietaną.Uwielbiasz ją.
- Zrobiłeś
zakupy,śniadanie zaparzyłeś kawę.- Pocieram palcem brodę.-Mogę się założyć,że
to ostatnia wieczerza. Później wyjmiesz ostry nóż zza pleców,zadźgasz mnie i
zakopiesz w najbliższym lesie.
- Ostatnia
wieczerza.-Wbija wzrok w swój talerz.Niesamowite.Właśnie przewidziałam
przyszłość,a on skupił się jedynie na tym nic nie znaczącym szczególe.
- Ostatnia
wieczerza. Jezus odbył ją z apostołami w przeddzień jego śmierci.
- Wiedział,że
umrze?-Pyta cicho,jakby to pytanie wcale nie było kierowane do mojej osoby.To mnie dziwi.To o co pyta.Kogo jak kogo,ale jego w życiu nie podejrzewałabym o religijność,ani o ciekawość z czymkolwiek co wiąże się z chrześcijaństwem.
- Tak.-Biorę
kubek z kawą w dłoń.Mój uśmiech jest perfidny,jakby to co chcę powiedzieć naprawdę mnie śmieszyło.- Nie muszę chyba robić ci lekcji religii Zayn?
- Nie.- Urywa
krótko,patrząc na mnie urażony.Nie żałuję,że go uraziłam.Może się jebać.- Nie potrzebuje twojej religii.Chciałem tylko
dowiedzieć się,co to ostatnia wieczerza.
- Nie
ważne.-Wodzę palcem po brzegu porcelanowego naczynia.Ma chropowatą
powierzchnię. – Muszę za chwilę iść do szkoły więc będę się zbierać.- Wstaję z
krzesła nie patrząc na niego.Palant.
****
Klub jest pełny,co nie oszczędziło mi zdziwienia.Jest środa,środek tygodnia a tyle ludzi
imprezuje?
- Czego się
napijesz?- Zayn patrzy na mnie zaintrygowany,Potrząsam głową.
- Cola z lodem.
- Słyszałeś
Tay.-Rzuca spojrzenie w kierunku barmana.Patrzę na niego.Ma
kruczoczarne,krótko obcięte włosy,jest muskularny.A oczy..niesamowicie głęboka
szarość.Nigdy nie widziałam tak intensywnych ,szarych oczu.Przystojny.Bardzo przystojny,stwierdzam w myślach.
- Oczywiście.-Uśmiecha
się szeroko,biorąc w zręczne dłonie długą szklankę.-Jesteś pewna skarbie,że nie
chcesz domieszki alkoholu?Obiecuje,że nie dodam dużo.
- Jutro
szkoła.-Zagryzam wargę patrząc nieprzytomnie na alkohole za jego sylwetką.I tak już się dzisiaj ululałam,co oczywiście nie było moją winą.Ta wódka z dłoniach Gab'a wyglądała tak smakowicie.No jak mogłam odmówić?
- Tylko
trochę.Nic ci nie będzie skarbie.-Puszcza mi oczko zachęcając.Wzdycham głośno,kiwając
prawie niezauważalnie głową.Z pewnością ma dar przekonywania. Odwracam wzrok
chcąc sprawdzić wyraz twarzy Zayna,jednak jego nie ma.Cholerny Malik,znowu
mnie wystawił.
- Gotowe
skarbie.-Barman podsuwa mojego małego drinka, uśmiechając
się.Odwzajemniam uśmiech.-Ten brunet to twój chłopak?
-Nie.-Dukam
biorąc duży łyk lekkiego drinka.-Chłopak mojej siostry.
- Ach.Zostawił
cię.Nie sądze,że jesteś pełnoletnia skarbie.Powinien bardziej pilnować takiej…
-
Gówniary.-Kończę.Brzmi to ostrzej,niżeli bym chciała.Ale ten słowotok włącza się zawsze,kiedy przesadzę z alkoholem.I jak jestem trzeźwa.Cholera,czyli zawsze.
- Miałem na
myśli młodej dziewczyny.-Jego usta rozciąga leniwy uśmiech.
- Zayn nie
należy do odpowiedzialnych osób.-Rzucam krótkie spojrzenie w kierunku parkietu.Dużo
ludzi.Bardzo dużo.Przez alkohol w mojej krwi i kolorowe światła mam ochotę zwymiotować.
- Tak.Można
szybko zauważyć.-Słyszę jego chłopięcy śmiech.Polubiłam go.-Jak masz na
imię skarbie?
- Nathalie.
-
Nathalie.-Powtarza do siebie.-Piękne imię.
-
Tayler.-Mrużę oczy.-Bardzo cię przepraszam,ale muszę skorzystać z łazienki.
-Nie ma sprawy.-Śmieje się cicho wycierając szklanke ręcznikiem-Tylko wróć za chwilkę.
-Wrócę - Mrugam wstając z barowego krzesła.Swobodnym krokiem udaję się do czarnych drzwi łazienki. Opieram dłonie o umywalkę przyglądając swojemu odbiciu w lustrze.Moje oczy są ciemniejsze,przez brak podkładu na skórze. Usta różowo malinowe,lekko rozchylone,włosy w lekkim nieładzie.Jak zwykle blada jak ściana.Zastanawiam się nad tym co robi Zayn.Czy zdradza w tej chwili Liliane,czy po prostu pije ze swoimi równie nienormalnymi kolegami.Obie opcje wydawały mi się prawdopodobne.Nie wiedziałam,że mnie zostawi,prędzej wpadłabym na pomysł,że zaciągnie mnie do loży pustaków,z którymi będę musiała przebywać,choćby po to,żeby po prostu zrobić mi na złość,ale on sobie poszedł,nawet nie wtajemniczając gdzie i z kim.To było nienormalne,sam wyciągnął mnie z domu.Nie chciało mi się nawet myśleć co by było gdyby właśnie wpadł tu z jakąś blondi,która zjadałaby jego piękną twarz.Pewnie bym zwymiotowała.Tak.To bardzo możliwe.Lil zabiłaby go gdyby dowiedziała się,że zamiast pilnować mnie w domu właśnie bawi się w najlepsze ze swoimi kolegami i sztucznymi dziwkami.Krzywię się zniesmaczona.Ohyda.
Wzdrygam się słysząc łkanie dochodzące z jednej z kabin.Jest głośne i przerażające,jakby ktoś za chwilę miał rozpaść sie na kawałki.Zagryzam wargi mocno,zastanawiając się co powinnam zrobić.Opcje były dwie.
Wychodzę i udaję,że nic się nie stało.
Wchodzę,pocieszam laskę i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Zgadnijcie którą opcję wybrałam?
Czarne włosy,jasne załzawione oczy.Rumiane policzki.Bez ubrania,prawie naga,oprócz stanika.Podrapana,pokrwawiona mała księżniczka o imieniu Clarissa.Była osobą ,która przeraźliwie płakała.Która miała rozpaść się na kawałki.
I już wiem,że stało się coś strasznego.
A ta druga opcja,to chyba był zły pomysł.
Bo wolałabym nie widzieć tego,co właśnie miałam przed oczami.
-Wrócę - Mrugam wstając z barowego krzesła.Swobodnym krokiem udaję się do czarnych drzwi łazienki. Opieram dłonie o umywalkę przyglądając swojemu odbiciu w lustrze.Moje oczy są ciemniejsze,przez brak podkładu na skórze. Usta różowo malinowe,lekko rozchylone,włosy w lekkim nieładzie.Jak zwykle blada jak ściana.Zastanawiam się nad tym co robi Zayn.Czy zdradza w tej chwili Liliane,czy po prostu pije ze swoimi równie nienormalnymi kolegami.Obie opcje wydawały mi się prawdopodobne.Nie wiedziałam,że mnie zostawi,prędzej wpadłabym na pomysł,że zaciągnie mnie do loży pustaków,z którymi będę musiała przebywać,choćby po to,żeby po prostu zrobić mi na złość,ale on sobie poszedł,nawet nie wtajemniczając gdzie i z kim.To było nienormalne,sam wyciągnął mnie z domu.Nie chciało mi się nawet myśleć co by było gdyby właśnie wpadł tu z jakąś blondi,która zjadałaby jego piękną twarz.Pewnie bym zwymiotowała.Tak.To bardzo możliwe.Lil zabiłaby go gdyby dowiedziała się,że zamiast pilnować mnie w domu właśnie bawi się w najlepsze ze swoimi kolegami i sztucznymi dziwkami.Krzywię się zniesmaczona.Ohyda.
Wzdrygam się słysząc łkanie dochodzące z jednej z kabin.Jest głośne i przerażające,jakby ktoś za chwilę miał rozpaść sie na kawałki.Zagryzam wargi mocno,zastanawiając się co powinnam zrobić.Opcje były dwie.
Wychodzę i udaję,że nic się nie stało.
Wchodzę,pocieszam laskę i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Zgadnijcie którą opcję wybrałam?
Czarne włosy,jasne załzawione oczy.Rumiane policzki.Bez ubrania,prawie naga,oprócz stanika.Podrapana,pokrwawiona mała księżniczka o imieniu Clarissa.Była osobą ,która przeraźliwie płakała.Która miała rozpaść się na kawałki.
I już wiem,że stało się coś strasznego.
A ta druga opcja,to chyba był zły pomysł.
Bo wolałabym nie widzieć tego,co właśnie miałam przed oczami.
*******
NUDY,NUDY,NUDY tam,tam tam :) PANIE I PANOWIE! moją wenę szlak trafił,ale nie przejmujcie się,może kiedyś wróci.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
Pierwsza! :DD No no no rozdział ci powiem, normalnie cudeńko :) Także ten no, boże nie wiem co jeszcze napisać xd Więc z niecierpliwością czekam na nexta, do następnego! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na 17 :) http://1d-hiddenlove.blogspot.com
Rozdział świetny ale ja cię zabije ,że zawsze kończysz w takich momentach. Mimo iż sytuacja Kiry jest zła to tak jej nie lubię po ostatnim rozdziale .Szkoda że nie było żadnej akcji z Zaynem no ale cóż przeżyje , bo wiem że będzie jakaś mega super sytuacja . W końcu są sami. Mam nadzieję , że Nathalie nie oprze się tak szybko Zaynowi :)
OdpowiedzUsuńJak by ci się nudziło to zapraszam do mnie:)
without-you-i-can-not-survive.blogspot.com
boże...
OdpowiedzUsuńbiedna Kira...
Nie mogę w to uwierzyć...
Ale znowu był Gabriel <3
Uwielbiam go, jest jedną z moich ulubionych postaci...
A wgl. te akcje z Zaynem są ljkfnckijuweijfre
Kocham i weny <3 <3
Szok - tak określę ten rozdział. (Ale to nie oznacza, że był zły ;) )
OdpowiedzUsuńZaczynam lubić Gaba. Jest tajemniczy ;)
Zapraszam do mnie
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Super, super, jak to wciąga! Błagam, dodaj szybko kolejny!!
OdpowiedzUsuńCo za mega zakończenie! ;o Łoooo! ;ooo
OdpowiedzUsuńU mnie krótkie info.