niedziela, 30 listopada 2014

Maybe I love you? Rozdział 10.


Siadam gwałtownie i ocieram dłonią pot z czoła.Oddech jest tak głośny,że jestem niemal pewna,że słychać go w sąsiednim pokoju.Koszmary męczą mnie niemal codziennie.Zamykam oczy,ale natychmiast je otwieram kiedy staje mi przed nimi obraz ciemnej postaci.Jest tak straszna.Wzdrygam się stawiając kolejne kroki w stronę drzwi.Schodzę do kuchni,gdzie nalewam chłodnej wody do szklanki.Przystawiam brzeg naczynia do ust.Nie wiem dlaczego przytrafiają się mi te rzeczy.Nie oglądałam ostatnio nic strasznego,nie słyszałam o niczym strasznym ani nie widziałam niczego strasznego.No,chyba że w grę wchodzą narąbani lub naćpani ludzie.Ich chyba można nazwać strasznym obrazem?
-Kac? – Odwracam się szybko w jego stronę i  zauważam,że jest bez koszulki.Atramentowe rysunki wyraźnie odznaczają skórę jego klatki piersiowej.Są piękne jak on sam.To głupie,bo chcę do niego podejść i położyć lodowatą rękę na jego brzuchu,obrysować opuszkami palców tatuaże,dotknąć wcięcia v.To głupie bo chcę go pocałować,chcę całować jego ciemną cerę i jego oczy i policzki i każdą kość i każdą część odkrytego ciała.To głupie,że nadal działa na mnie tak mój były.To głupie,bo działa na mnie tak chłopak mojej siostry.
- Nie zgadłeś.-Miotam wzrokiem jego szare dresy.Wiszą na jego kościstych biodrach tak nisko,że jedynym ruchem,mogłyby się z nich zsunąć.Och..Boże ratuj bo upadnę.Jest teraz tak ponętny,jeszcze bardziej niż zwykle,a ten fakt nie sprawia,że czuję się dobrze.
- Krzyczałaś.- Patrzy na mnie tak intensywnie,jakby chciał wzrokiem odczytać moje myśli i to peszy mnie tak bardzo,że czuję ciepło na policzkach.
- Krzyczałam.-Nabieram powietrza do płuc.Nie chcę się mu tłumaczyć.Nie powinno go to obchodzić.- To koszmar.
- Ostatnio często je miewasz.- Zauważa lustrując mnie wzrokiem.
- Tak.-Kiwam głową powoli,mrużąc oczy.-To tylko koszmary.Nic wielkiego.
- Było by nic wielkiego,gdybyś  nie wrzeszczała,jakby ktoś obdzierał cię ze skóry.-Taksuje mnie wzrokiem,a ja żałuję,że mam na sobie,tylko za duży męski t-shirt.Czuję się naga,chodź to on jest nagi od pasa w górę.I nie chcę,żeby ubierał koszulkę.
- Nie musisz się o to martwić.-Syczę, wkładając kosmyk włosów za ucho.Jest tak wścibski i to jedna z niewielu rzeczy w nim,jaka nie uległa zmianie. -Czemu dzisiaj tu śpisz?
- Byłem zmęczony po zabawach z Lil i postanowiłem już nie jechać do mieszkania.-Wzdrygam się.Nie wiem czy robi to specjalnie,żeby mnie wkurzyć,mam na myśli.Wspomina mi o seksie z Lil mimochodem,czy po to żebym poczuła sie zazdrosna? A czy taka jestem? Nie wiem.
- Jesteś bardzo.-Odchrząkuję łapiąc skrawek swojej koszulki w dwa palce.-bezpośredni.
- Ta..-Przeciąga się leniwie.Zaciekawiona patrzę jak jego ciało się rozciąga, ukazując wystające żebra.Jest chudy,ale bardziej wysportowany.-Bezpośredni i nieziemsko przystojny.
-I bezduszny.-Dodaję ostro.I właśnie w tej chwili rozumiem:powinnam trzymać buzię na kłódkę.-Jesteś też bezduszny.-Na twarz chłopaka wpływa leniwy uśmiech.
- Tak.Faktycznie.-Śmieje się głośno,przez co patrzę na niego srogo.
- Ucisz się.Lil śpi.
- Już nie.- Patrzymy z chłopakiem w tym samym kierunku.Lil stoi uśmiechnięta w jedwabnym szlafroku i puchowych klapkach.Przełykam głośno ślinę,czując gorycz w ustach.Jest tam.Możliwe,że słyszała naszą rozmowę.-Dzień dobry,mam nadzieje,że nie przeszkodziłam wam w rozmowie?Jestem głodna.Mógłbyś mi zrobić śniadanie skarbie?-Wypuszczam głośno powietrze z płuc.
- Jasne.-Lewy kącik ust chłopaka szybuje w górę.-Też chcesz Nate?
- Nie.-Kręcę głową,patrząc na jego błyszczące oczy.-Woda mi wystarczy.
****
- Wysyła mi wiadomości ,ale na nie nie odpisuję.- Mrużę oczy przeglądając skrzynkę mailową.
OD;Nick
Kochanie ,przepraszam
OD;Nick
Kira do cholery odezwij się! Kocham cię
OD;Nick
Wybacz mi.To nic dla mnie nie znaczyło, byłem pijany.
Opadam z głośnym westchnieniem na sofę zamykając klapę od laptopa.Nie ma to jak oryginalność.Zwykle kończy się na tekście typu:to nie tak jak myślisz,jednak sprawdzają się również metody:byłem pijany,naćpany,albo Bóg jeden wie,co ten chłopak może jeszcze wymyślić.Żal mi wszystkich dziewczyn,które wierzą w takie bajki.Zdrada to zdrada.Nie ważne czy po pijaku.
Pamiętam jak przerabiałam to z Zaynem.Zdradzał mnie wielokrotnie,a ja mu wybaczałam.Byłam młoda i głupia,teraz wiedziałam,że nigdy w życiu nie popełniłabym takiego błędu.Wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny.Związek z Zaynem był dla mnie przydatną lekcją.
- I dobrze.-Patrzę przelotnie na widok za oknem.Śniegu przybywa w zastraszającym tempie. Boję się pomyśleć,co będzie za miesiąc.
-A może,powinnam mu wybaczyć?-Słyszę wahanie w jej głosie i jestem pewna,że właśnie wypowiedziała na głos swoje myśli.Jestem wściekła,że w ogóle mogła przyjść jej do głowy taka opcja.
- Chyba sama nie wierzysz w to co mówisz.- Wyrzucam ręce w górę,oblizują zeschnięte usta.Oszalała,to jedynie usprawiedliwienie zaistniałej sytuacji.
- Nathalie.Sama pomyśl.-Wzdycha, siadając prosto.Jej oczy unikają mojego spojrzenia.Patrzy na ściany,na kanapę na której siedze,a potem na swoje splecione palce.-Kiedy człowiek jest pijany robi różne dziwne rzeczy.
-To nie ważne. – Miotam jej pokój wzrokiem.Wszędzie są zdjęcia jej i Nicka.Naprawdę go kochała.-Kiedy się kogoś kocha nie zdradza się go,nawet po pijaku.
- Dobrze wiesz jak to jest.-Wstaje i spaceruje po pokoju.Poprawia kloszowaną spódniczkę,która zsunęła się z jej chudych bioder.- Urywa ci się film.Nie wiesz co robisz.Wiesz jak to jest..-Nie mogę znieść tego,że powtarza wiesz jak to jest.To nie do zniesienia,bo wiem jak to jest,ale ja nigdy nikogo nie zdradziłam po pijaku.Nawet kiedy byłam trzeźwa.Tego się po prostu nie robi.
- Kiedy okładałam go pięściami.-Potarłam podbródek w zamyśleniu.-Wcale nie wyglądał na pijanego.
- Byłaś zła,wątpię,że zwracałaś uwagę na takie rzeczy.-Patrzę na nią.Chodzi w tę i powrotem,niczym nakręcona zabawka.Coś mi się tu nie podoba.Zachowuje się tak jakby już podjęła decyzję i chce tez mnie do niej przekonać.
- Ja byłam zła powiadasz.-Śmieję się cicho pod nosem.-Nie widziałaś miny twoje ukochanego i jego dziwki,kiedy przerwałam im szybki numerek.Myślałam,że Nick mnie spoliczkuje,ale na szczęście go wyprzedziłam.Boże..stara..był naprawdę napalony.Nie wiem jak to jest z chłopakami w tych sprawach,ale chyba właśnie miał w nią..
- Jak możesz tak mówić?-Jej pierś unosi się i opada jak po biegu.Jest zła.Marszczę brwi na jej reakcje.Właśnie mam streścić jej dokładnie przebieg zdarzeń z szybkiego-a nawet chyba za szybkiego-numerka,jej chłopaka.Kto byłby w takiej sytuacji zły?
Ach...no tak.Każdy.
-Nie możesz pogodzić się z prawdą Kira.-Stwierdzam siadając prosto na miękkim fotelu.Kładę dłonie na jego oparciu patrząc na nią.Jej usta są zaciśnięte w cienką linię,jakby chciała coś powiedzieć,ale samą siebie przed tym powstrzymała.
- Ej dziewczyny spokojnie.- Niall patrzy na nas zdziwiony.Zerkam na niego.Jest przestraszony,i co chwilę burzy swoje białe włosy ręką.Dziwi mnie to,bo tylko wymieniamy sie zdaniami z brunetką.Jeszcze nie doszło do rękoczynów.
- Zamknij się Niall.-Warczy Kira.Krew żywiej zaczyna płynąć w moich żyłach.-Myślę,że jesteś po prostu zazdrosna.
- Zazdrosna.-Mrużę oczy zaciskając ręce w pieści.Wiem,że jest wściekła i prawdopodobnie mówi to w złości,ale ja też jestem zła i nie zamierzam ta po prostu siedzieć cicho.- O co? O co jestem zazdrosna Kira?
- O to,że ja mam chłopaka i jestem zakochana, a ty jesteś sama jak palec.-Uśmiecha się do mnie szeroko,tak jak Zayn to robi,kiedy wymyśli coś mega głupiego,albo zrobi coś mega głupiego.Czyli prawie zawsze.-Nikt cię nie chce.-Ogłusza mnie dudnienie własnej krwi w uszach.
- Jesteś idiotką.-Mój głos jest cichy i zmęczony,jakby wszystkie siły od tak uciekły z mojego ciała.- Będziesz cierpieć przez własną głupotę,ale wtedy ja ci nie pomogę.-Biorę głęboki oddech i obdarzając ją ostatnim spojrzeniem,wychodzę z pokoju.Po co mam się kłócić,skoro wiem jak sie to skończy?
****
Stoję przed lustrem oprawionym w złotą ramę.Moje włosy są dłuższe niż zazwyczaj,układają się w miękkie fale i opadają na moje ramiona.Skóra nie jest pomalowana pudrem,tylko policzki lekko pokryte różem.Usta mają krwistoczerwony odcień,na co marszczę brwi.Ja i szminka? Przecież mój nawyk oblizywania i przygryzania warg nie pozwala mi nakładać na nie czegokolwiek. Wyciągam dłoń dotykając lustra.Chcę się upewnić,czy dziewczyna stojąca przede mną to naprawdę ja.Przejeżdżam smukłym palcem po szklanej powierzchni,mrużąc kocio oczy,jakbym chciała lepiej widzieć.Lustro jest zimne i gładkie.Jego chłód,przyjemnie drażni opuszki moich chudych palców.
- Jesteś piękna.-Słyszę tuż przy swoim uchu.Unoszę przestraszony wzrok przełykając ślinę.Mój brzuch oplatają silne ramiona pokryte czarnymi jak smoła tatuażami.To on.
- Zayn.-Szepczę.
- Tak kochanie.-Całuje skórę mojej szyi przez co zamykam oczy.-Jesteś taka śliczna.Boże Nathalie…mam takie szczęście.-Jest jak w amoku,całuje mnie i mówi te dziwne rzeczy a ja robię się coraz bardziej zdezorientowana.
-Zayn..co ty mówisz?-Biorę drżący oddech odwracając się do niego.Ogromne dłonie bruneta zaciskają sie na moich biodrach,na co prawie niezauważalnie krzywię usta.
- Kocham cię Nathalie..najbardziej na świecie.I wiem też,że ty mnie kochasz.-Szepcze w moje usta.Całuje mnie a ja oddaję pocałunek.
Bo też go kocham.
Siadam prosto kaszląc głośno.Brakuje mi powietrza,jakby ktoś przed chwilą mnie dusił.To jedna z najokropniejszych rzeczy jakie kiedykolwiek czułam i cokolwiek to jest,chcę żeby zniknęło.Łapię się za szyję,oddycham nierówno.Sen.Koszmar.Koszmarny sen.
- Boże.-Przejeżdżam dłonią po twarzy.Jest mokra od potu.Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak przerażona jestem,a przecież miewam gorsze sny i nie przeżywam ich tak bardzo.Przynajmniej tak mi się zdaje.Kiedy słyszę jak drzwi mojej sypialni się uchylają przeklinam w duchu.Musiałam krzyczeć.
- Nathalie?-Materac ugina się pod ciężarem owej osoby.Zapalam lampkę, patrząc jak Zayn łapie mnie za ramiona.Wzdrygam się nieświadomie,czując chłód na ciele.- Znowu krzyczałaś.
- Przepraszam.-Szepczę.Chrząkam chcąc pozbyć się chrypy w głosie.Nic nie mówi.Przetacza się na plecy patrząc w sufit.Zerkam na niego z  udawanym niesmakiem.Jak zwykle nie ma koszulki.Zastanawiam się przez chwilę,czy nie jest mu zimno,ale odganiam od siebie tę myśl.Dlaczego mam się o niego martwić?
- Liliane jest w pracy.- Zamyka oczy.Długie rzęsy,prawie dotykają jego policzków.Chcę dotknąć jego powiek,poczuć pod opuszkami jego skórę,twardą i szorstką.
- Wiem.-Okrywam się szczelnie kołdrą,chcąc choć odrobinę rozgrzać zaziębione ciało;Nie chcę mieć już tych koszmarów.Nie znoszę tego a moi współlokatorzy z pewnością moich wrzasków.Gdyby .Lil się dowiedziała miała by kolejny powód do zamartwiania się mną.Nie chciałam tego;nie chciałam być problemem.-W soboty zawsze ma nocki.-Nie porusza się,przez co swobodnie mogę dalej podziwiać jego urodę.Wygląda jak anioł w blasku lampy.Atramentowe rysunki na porcelanowej cerze ,wyglądają niesamowicie imponująco.Nie mogę uwierzyć w to,że natura obdarzyła go taką urodą.Niewidzialna dłoń ściska z całej siły mój żołądek.To niesprawiedliwe.Niesprawiedliwe.Całe szczęście,że nie jest nieśmiertelny.Łamałby serca każdej kobiecie na tej ziemi, wiekami.Patrzę na jego tatuaże,na szyi,na rękach,za uchem,na klatce piersiowej,na ramionach,na serce na lewym biodrze,które jest tak bardzo pociągające.Nieświadomie oblizuję usta a mój oddech staje się płytszy.Jestem ciekawa czy zdaje sobie sprawę z tego jak na mnie działa.Zapewne tak.W końcu to Zayn.
- Bolało?-Za późno gryzę się w język. Nic nie mówi,a ja mam nadzieje,że nie usłyszał pytania.
- Co bolało?-To trwa chwilę,ale wreszcie wychrypia a potem gryzie język.
- Masz bardzo dużo tatuaży.-Biorę jego rękę,przejeżdżając palcami po przedramieniu.Nie wiem czy powinnam...wiem,że nie powinnam,ale nie mogę się powstrzymać.-Bardzo bolało kiedy ci je robili?
- Tak bardzo pragnąłem je posiadać,że nawet gdyby robili mi je rozgrzanym żelazem,nie narzekałbym.- Przygryza wargę w zadumie.Grosik za jego myśli?
- Nie odpowiedziałeś..
- Chcesz zrobić sobie tatuaż?-Pyta niespodziewanie, przerywając mi.
- Nie.-Obruszam się lekko.-To znaczy..nie wiem…nigdy nad tym nie myślałam.
-Cóż.-Łapie moją dłoń,przez co patrzę na niego zdziwiona.Jego oczy wciąż są zamknięte.-Zaczęło się od pierwszego na brzuchu.-Kieruje moją dłoń,wzdłuż swojego boku.Opuszki moich palców dotykają jego nagiej skóry.-Później na obojczyku.-Prowadzi moją rękę po całej długości klatki piersiowej docierając do wyznaczonego miejsca.-Na końcu zdecydowałem się na rękawy.-Splata nasze palce, otwierając oczy.Są ciemniejsze niż zwykle,a ja obawiam się,że to nie tylko sprawa niewielkiego oświetlenia.Podnosi się z materaca i w szybkim tempie przygniata mnie swoim ciałem,a ja jęczę pod jego ciężarem.Jest cholernie ciężki.Nawet sie spodziewałam się jak bardzo.
-Nathalie.-Chrypie do mojego ucha a ja wzdycham cicho wywołując u niego gardłowy jęk.Zamykam oczy,kiedy jego usta dotykają skóry mojego obojczyka.Wysuwa język i liże jedno miejsce bez przerwy a potem gryzie je i ssie.To tak przyjemne,że muszę jęknąć.Wplatam palce w jego włosy i ciągnę za je końce,co najwyraźniej go nakręca bo gryzie moją skórę jak nienormalny,a potem chucha na nią i znowu gryzie i liże.Ból jest do zniesienia,ale wydaje mi się,że chce posmakować mojej krwi co mnie lekko przeraża.Jakby chciał zrobić dziurę w mojej szyi. Kiedy kończy,oddycham z cichą ulgą.
-Będziesz miała po mnie małą pamiątkę. -Ironizuje a potem tylko wpija się w moje usta tak głodnie jakby to był nasz ostatni pocałunek.Nie odpycham go,nie potrafię,chociaż wiem,że źle robię.Wplatam palce w jego włosy chcąc przypomnieć sobie jakie są w dotyku.Burze jego idealnie ułożoną grzywkę,opuszkami palców badam wygolone miejsca z boku głowy i wzdycham przez pocałunek,kiedy jego dłonie lądują pod moją koszulką.Są lodowate,a moja skóra gorąca przez co chcę się wzdrygnąć z zimna.Podniecenie jednak dominuje i nie wiem czy Zayn tak dobrze smakuje przez to,że palił i odświeżył buzie miętową gumą,czy dlatego że jest zakazanym owocem.
Odrywa się od moich ust,zaczynając wyznaczać ścieżkę od linii mojej szczęki.Potem gryzie lekko obojczyki a ja jęczę.
-Uwielbiam twoje obojczyki.Tak pięknie wystają.-Wzdycha i całuje je z jeszcze gorszą gorliwością. Zaciskam usta w wąską kreskę,patrząc na jego poczynania zamglonym wzrokiem.Dopiero potem odzywają sie wyrzuty sumienia.
****
Słyszę mój ciężki i głośny jak po biegu oddech.,a moje serce boleśnie tłucze się o żebra,kiedy  pocieram zwiniętą pięścią prawe oko.Zagryzam mocno wargę wpatrując się oszołomiona w biały sufit.Później zdaję sobie sprawę,że jest zbyt jasno jak na noc,a mój budzik nawalił.Podrywam się z łóżka,jakby parzyło i jak najszybciej się da wyciągam pierwsze ciuchy jakie wpadną mi w ręce a potem podchodzę do szafki z bielizną i idę ze wszystkim do łazienki.Mój makijaż kończy się na malowaniu rzęs;nie mam czasu na nałożenie podkładu.To wcale nie jest najgorsze.Ubrałam na siebie top odkrywający mój brzuch,którego nie znosiłam.Pokazywanie większej części mojego ciała wcale nie było w moim guście.Lubiłam za duże koszulki,nie miałam nawet pieprzonego pojęcia skąd wytrzasnęłam ten crop top.Nie miałam jednak czasu się tym przejmować.Narzucam na siebie kurtkę ze skóry i zbiegam na dół.Jestem pewna,że zachowuje się za głośno i jeżeli ktokolwiek śpi,już tego nie robi.
- Jestem spóźniona.Cholera!-Krzyczę szukając czarnej torby z książkami.Nigdzie nie mogę jej znaleźć,a jestem niemal pewna że wczoraj kładłam ją na kanapie w salonie.Czy to możliwe,żebym już miała sklerozę? Czuję, jak Lil z  Zaynem bacznie mnie obserwują,jednak nie przejmuję się tym.Biegam jakbym miała ADHD i rozpaczliwie chcę znaleźć to czego szukam.
- Nathalie.Nie pójdziesz dzisiaj do szkoły.-Słyszę spokojny głos Lil.Gwałtownie-chyba nawet za gwałtownie-zatrzymuję się przy fotelu w salonie ze zdziwionym wyrazem twarzy.Co do cholery się znowu stało? To możliwe,że mnie wywalili? No dobra,ostatnio dopiekłam Paxonowi z 2c,ale to nie oznacza żeby mnie skreślać! Zasłużył sobie.Poza tym,po takich akcjach zwykle to ja pierwsze trafiam do gabinetu dyrektorki.
-Wiedziałam,że się poskarżył.Mały jebany skur..
-Nathalie.-Lil patrzy na mnie groźnie.-Nie waż się kończyć.Nie chodzi o ciebie
-Jak to?- Miotam pokój spojrzeniem.-Kto znowu umarł?- Patrzę zaskoczona na Zayna,który cicho naśmiewa się z moich słów.Z jakiegoś powodu wydaje mi się,że wcale nie udaje,że moje postępowanie naprawdę go śmieszy.Może tak jest?
- Usiądź,zanim do końca wyprowadzisz mnie z równowagi.- Drżę, przelotnie spoglądając na blondynkę.
- Mów.Byle szybko.- Opadam z westchnieniem na kanapę.Lekko wgniata się pod moim ciężarem.
- Pamiętasz babcie Helen?-Wywracam oczami. Oczywiście,że ją pamiętam.Jest chyba nieliczną osobą z mojej rodziny,która nie puszczała się,nie piła,nie paliła i co najważniejsze lubiła mnie.W sumie to była jedyną taką osobą z mojej rodziny.
- Poważnie zachorowała.Została przewieziona do szpitala w Calverton.Niedługo zostanie z niego wypisana.-Wypuszcza głośno powietrze z płuc.-Musze do niej jechać i zaopiekować się nią.
- Jak ciężko?-Patrzę na obraz wiszący na kremowej ścianie.Mój ton głosu jest poważny,ale również swobodny i lekki.Nie chcę pokazać swoich prawdziwych uczuć.Jak zwykle..
- Co?- Lil mruga jak jaszczurka.W pokoju panuje cisza.Blondynka ma zaciśnięte wargi,oczy podejrzanie błyszczące.Wiem.Wiem,że usłyszała,ale chciała sie upewnić,czy w ogóle mnie to interesuje.
- Jak poważnie zachorowała?-Nie lubiłam sie powtarzać.Nie znosiłam tego,że ktoś może być tak ułomny i nie usłyszeć czegoś co powiedziałam głośno.
- Poważnie.To.. był zawał.- Patrzy na mnie.Jej niebieskie oczy wyrażają to jak bardzo zmartwiona i zrozpaczona jest.- Prawie umarła.
- Chcę jechać z tobą.- Przejeżdżam dłonią po oparciu fotela.Jest miękki i puszysty,ale nie tak miły w dotyku i zapewne drogi jak w mieszkaniu Liam'a.Zdaję sobie sprawę,że się nie zgodzi.Nigdy sie ze mną nie zgadza.
- Nie ma mowy.-Kręci głową  stanowczo. Jej loki przyklejają się do lekko spoconego czoła.-Nie mam zamiaru pozwolić na to,żebyś opuszczała szkołę.
- Babcia jest ważniejsza,niż szkoła.- Oblizuję wargi,próbując nie pozwolić niecenzuralnym słowom opuścić moje usta.
- Babcia jest za słaba na twoje docinki.-Mruży oczy zła. Patrzę na Zayna ostro,jakby te słowa opuściły właśnie jego usta.Zapomniałam o nim.Siedzi i przypatruje mi się zaciekawiony moją reakcją.Oblizuję usta zdenerwowana jego bezceremonialnym wgapianiem się we mnie.
- Rób co chcesz.- Wstaję z fotela.Docinki.Żadne docinki nie mają miejsca przy babci Helen.Wchodzę do pokoju,celowo trzaskając drzwiami z taką siłą,że plakaty wiszące na ścianach spadają. Rzucam się na łóżko wpatrując w sufit.Babcia.Mimo,że była matką mojego ojca,ani trochę go nie przypominała.Jej syn był bezdusznym łajdakiem,a ona kobietą o wielkim sercu.Zawsze ją szanowałam i nigdy nie pyskowałam w jej towarzystwie,ani tym bardziej do niej samej.Była jedyną osobą,jakiej bezgranicznie ufałam i do której nigdy o nic nie miałam żalu.Zwierzałam się jej jak najlepszej przyjaciółce,ale zaniedbałam ją kiedy zaczęłam spotykać się z  Zaynem. A teraz była chora.Mogła umrzeć,a ja nie mogłam się z nią spotkać.Mlaskam głośno.Mój język jest suchy i domaga się jak najszybciej gorącej czekolady.Z bitą śmietaną rzecz jasna.Wzdycham głośno wstając z łóżka i o mało co nie potykając się o krzesło stojące na samym środku pomieszczenia.
- …od śmierci matki stała się inna.Teraz jest taka..bezduszna.Nie ma w sobie wyczucia.Co chwilę rani mnie swoimi słowami.-Zamieram,zaprzestając schodzić po schodach.Zamierzam na razie nie ujawniać mojej obecności.
-Nie dziw się jej.-Zamykam oczy wsłuchując się w głos bruneta.-Nathalie to mądra dziewczyna.Jest bardzo dojrzała jak na swój wiek,ale ..zagubiła się.
- Chciałabym jej pomóc,ale..ona udaje,że nic się nie dzieje.-Prostuję się nierówno oddychając.Po co mu to mówi? Później ten sukinsyn wykorzysta wszystko przeciwko mnie.Nie ma pojęcia...
- Czy.. to nie byłby dla ciebie kłopot,gdybyś został z nią?- Moja noga poślizgnęła się na dywanie,leżącym tuż pod moimi stopami.Spadam z dwóch schodków przeklinając głośno na moje rozwalone kolano.Patrzę na zdezorientowaną parę.
- Czasem każdemu się zdarza spaść ze schodów.-Słyszę we własnym głosie nutkę rozbawienia.
- Tobie zdarza się to wyjątkowo często.-Liliane patrzy na moje ciało,które właśnie popierałam łokciami.- Dorze,że już zeszłaś.A raczej spadłaś.
- Ach tak.-mrugam, wstając z podłogi.Otrzepuję czarne spodnie z kurzu.
- Tak.Mam dla ciebie opiekuna na ten tydzień.- Unoszę zaciekawiony wzrok.- Zayn będzie tutaj mieszkał przez chwilę i .. pilnował cie,żebyś nie wyprawiała żadnych głupot pod moją nieobecność.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
Pozdrawiam Nobody:*

8 komentarzy:

  1. Rozdział długi ale świetny, zresztą jak zawsze. Coś czuje że w następnym będzie się działo - Nathalie sama z Zayn'em w jednym domu. Oj oj oj nie mogę się doczekać :)
    Jeśli jesteś zainteresowana to jest nowy rozdział na moim blogu : http://1d-hiddenlove.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ,ale ja nadal czekam na rozdział na drugim blogu :) Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się akcja z Zaynem, w końcu mają razem mieszkać!!! Szkoda tylko,że jest on z Lil ,a nie z Nath . Jak pisałam na asku i tak uważam że Kira zachowała się jak suka no ,ale może masz rację ,że miłość zaślepia. Niall jak zawsze słodki i mam nadzieję że będzie go jeszcze więcej w twoich rozdziałach .A i jeszcze raz mi napiszesz ,że rozdział jest nienajlepszy ,czy to że rozdział ci się nie podoba to ja cię udusze .

    Jeżeli interesowało by cię to .To jutro pojawi się rozdział na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na new diirty-miind.
    Jestem na.fonie bo jestem w pracy. Twoj rozdzial przeczytam, gdy tylko bede w domu. Buzka :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, super, super! Liliane jest głupia, a Zayn mnie wkurza, czekam na jakąś wielką metamorfozę u Nathalie, tak, nie wiem, żeby im się postawiła, zaskoczyła ich... zresztą, co zrobisz i tak będzie genialne ;) Uwielbiam twojego bloga! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. co ten Zayn sobie mysli!? wrrr wkurza mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zawsze świetny :)
    Szkoda, że Nathalie nie może jechać z Lil :(
    Wydaje mi się, że wykombinuje coś, by nie być sam na sam z Zaynem. Np. Zaprosi Nialla, itp.
    Zapraszam do mnie ;) pojawił się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. bedzie ostrooo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg...
    Swietne...
    Zajebiste...
    Myślałam, że ten sen był na prawdę...
    Ona z Zaynem? Sama? Na tydzień?...
    Będzie się działo...
    Czekam na next
    <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń