- Nie mogę w to
uwierzyć.-W milczeniu patrzę jak Lil zalewa wrzątkiem trzy herbaty stojące
na marmurowym blacie.-Zawsze byłaś ostrożna.Jak mogłaś spaść ze
schodów?Przecież to mogło się skończyć o wiele gorzej.
- Kiedy
wszedłem do domu,leżała na podłodze.-Zayn patrzy na mnie z błyskiem w
oku.-Przestraszyłem się.
- Na całe
szczęście,skończyło się tylko na rozciętym łuku brwiowym.- Prawy kącik ust
dziewczyny rozciąga się w uśmiechu.-Nathalie.Powiedz coś na litość boską!
- Tak.-
Mruczę, biorąc łyk herbaty.Wrzątek parzy czubek mojego języka.-Nic mi nie
jest.Niepotrzebnie się martwisz.
- Powinnyśmy
jechać do szpitala.Możesz mieć wstrząs mózgu.
- Nic mi nie
jest.- Wstaję z krzesła kuchennego biorąc kubek w obie dłonie.-Pójdę do
siebie.
- Dobrze.-Słyszę zrezygnowanie w jej głosie,jednak nie rusza mnie to.Idę do pokoju
i zamykam drzwi z trzaskiem.Przerwa świąteczna nie działała na moją korzyść.Siadam na łóżku i patrzę przez okno.Śnieg warstwami pokrywa powierzchnie ziemi.Jest coraz chłodniej,a mi nie chce wychodzić się w taki mróz na papierosa.Otwieram okno i ostrożnie siadam na parapecie.Spoglądam jeszcze na drzwi,aby upewnić się że nikt w nich nie stoi.Z prawdziwą ulgą odpalam papierosa i zaciągam się nim,pozwalając powiekom opaść.Zayn przychodzi do nas codziennie i wszystko było by w porządku,gdyby nie upierał się,żebym z nimi siedziała.Lilane oczywiście zgadza się z nim w stu procentach.,,Chcę żebyście poznali się lepiej".Krzywię się niemiłosiernie,kiedy przypominam sobie te tandetne słowa.Ja go znam Lil,myślę.Bardziej niż ty sama.
-Nathalie.-Słyszę jej głos i szybko otwieram oczy.Kiedy prawie jest w moim pokoju,gaszę peta i wyrzucam go przez okno później zeskakując z parapetu.
-Nathalie.-Słyszę jej głos i szybko otwieram oczy.Kiedy prawie jest w moim pokoju,gaszę peta i wyrzucam go przez okno później zeskakując z parapetu.
- Wychodzimy do kawiarni.Chcesz może iść z
nami?- Uśmiecha się.Siadam prosto patrząc na siebie.Czerwona kratowata
koszula,czarne rurki.Myślę o kosmetykach w górnej szafce w łazience.
- Czemu
nie?-Kiwam głową.
- Nienawidzę
zimy.- Wzdrygam się, słysząc słowa bruneta.Przypomina mi się Niall.On kocha
zimę.Powtarzał,że biały śnieg,wygląda jak puch z nieba,jednak jest lodowaty,bo
ludzie nie zasługują na jego miękkość i delikatność.Pewnie dlatego,że oni
również tacy byli.Zimni,jak śnieg.
- Ja też jej
nie lubię.-Zgadza się z nim Liliane.
- A ja kocham
zimę.- Wystawiam rękę.Jeden płatek śniegu spada na nią,by po chwili roztopić
się i przemienić w wodę.-Jest piękna.
- Możliwe.-Zayn
kiwa głową.-No to jak dziewczyny.Jesteście gotowe na wieczór pełen wrażeń?
- Pełen
wrażeń?-Prycham cicho patrząc na chłopaka.Uśmiecha się szeroko.Jest to zły
uśmiech,od którego krew w moich żyłach popłynęła żywiej.
- Idziemy do
kawiarni. – Lil patrzy na niego uważnie.-Prawda?
- Raczej nie.-Kręci głową.-Ale nawet gdybyśmy do niej szli byłby to wieczór pełen wrażeń.To
cały ja.
- Więc gdzie
idziemy?-Ignoruję jego słowa, odchylając głowę i mierząc go wzrokiem.
- Do mojego
kumpla.- Obdarza mnie wilczym uśmiechem, mierzwiąc moje włosy.Lil chichocze
cicho widząc jego gest.Mi jednak nie jest do śmiechu.
- Więc
dlaczego powiedzieliście,że idziemy do
kawiarni?- Pytam ostrzej,niż bym chciała.
- Plany się
zmieniły.-Wypuszcza powietrze z płuc. – Jakiś problem Nathalie?-Uśmiecha się
do mnie.Widzę błysk w jego oku.Sukinkot próbował mnie sprowokować.
-
Żadnego.-Unoszę głowę,patrząc odważnie w jego ciemne oczy.
-
Fantastycznie.- Na jego bladą twarz wpełza mały uśmiech.- Więc chodźmy.
- Wejdźcie-
Drzwi ogromnego domu otwiera nam przyjaciel Zayna.Gdy jesteśmy w środku mogę
dokładnie przyjrzeć się wnętrzu domu.Ściany zdobią biało czarne tapety.
Kuchnia jest połączona z jadalnią i salonem.Marmurowa podłoga niesamowicie
błyszczy a białe kanapy ustawione niedaleko plazmowego telewizora jarzą
swoim jasnym kolorem.
- Jestem Liam.-
Chłopak wystawia rękę.Lil ściska ją lekko,przedstawiając się.
- Nathalie.- Uśmiecham się.Ma na sobie miękki sweter o kolorze brązowym,który podkreśla
kolor jego oczu.Ciemne,krótko ścięte włosy mają lekko miodowy kolor.Jest
przystojny.
-
Niesamowite,że Zayn obraca się w gronie tak pięknych dziewczyn.- Wzdycha
teatralnie.Spuszczam wzrok otępiała.To miał być komplement?
- Nie zarywaj.-
Cały dom roznosi melodyjny śmiech mulata.
- Dlaczego nie?
W końcu tylko jedna jest twoja nie?- Czuję żółć w gardle. Oczy chłopaka błyszczą,kiedy wlepia we mnie swój wzrok.
- Tak.- W jego
głosie pobrzmiewa ten dziwny,uwodzicielki ton.Zagryzam mocno wargę.Która jest twoja Zayn?
- Za chwilę
przyjdzie jeszcze Louis- Oświadcza szatyn rozsiadając się na białej jak śnieg
kanapie.
- Dlaczego nie
usiądziesz skarbie?- Patrzy na mnie rozbawiony.Rozglądam się.Faktycznie,tylko
ja stoję jak kołek,wśród zgromadzonych.Przełykam głośno ślinę czując
metaliczny posmak własnej krwi w ustach.
- Krew leci ci
z wargi.- Zayn patrzy na mnie taksująco,mrużąc oczy.
- Nic mi nie
będzie.- Siadam na ogromnym fotelu ,badając dłońmi jego materiał.Miękkość
tkaniny łaskocze moją rękę.
- Nie jesteś
podobna do siostry.-Czuję wzrok Liam'a na moim ciele.Podnoszę głowę
przyglądając się mu w skupieniu.-Jesteście rodzonymi siostrami?
- Tak.-Mówię,wykrzywiając usta w leniwym uśmiechu.-Jestem podobna do matki.Te same ciemne
oczy.Charakterek też miałyśmy podobny.-Śmieję się nieszczerze.
- Miałyście?-
Chłopak unosi brwi w zdziwieniu.Lil ściska mocnej rękę Zayna.
- Ta..umarła
niedawno.-Rzucam obojętnie.Widząc zszokowaną minę chłopaka uśmiecham się
szeroko.- Element zaskoczenia nieprawdaż?
- Nie
wiedziałem..-Spuszcza głowę.Przejeżdżam wilgotnym językiem po dolnej wardze.
- Nie widzę
powodu,dla którego miałeś to wiedzieć.Nie znasz nas.-Moje oczy błyszczą.Usta
Liam'a otwierają się,jakby chciał coś powiedzieć,jednak w ostatniej chwili z
tego rezygnuje.
- Kiedy
przyjdzie Louis? – Cisze przebija zachrypnięty głos Zayna.Louis.Kolejny wścibski
kolega?
- Za jakieś
piętnaście minut.-Mówi słabo Liam.Cisza.Cisza jak makiem zasiał.
- Od dawna
przyjaźnicie się z Zaynem?- Liliane gładzi swojego chłopaka po policzku.Jej
chłopaka.Nie mojego.Jej.
- O tak.-
Szatyn wstaje z kanapy i podchodzi do jednej z szafek stojącej niedaleko mojego
fotela.Przygryzam wargę zaciekawiona.Rzeczą której szukał,jest ramka ze
zdjęciem.Na fotografii widnieją sylwetki dwóch małych chłopców.Jeden przebrany jest za spider-mena,drugi za pandę.Dość oryginalne.
- Byłem
sąsiadem Zayna.- Właściciel domu rozsiada się wygodnie na kanapie,zakładając
nogę na nogę.-Ale poznaliśmy się...w trochę innych okolicznościach.
- Zakładam,że
wasze kostiumy to wynik ,,Dnia debila” ?- Pocieram brodę palcem
wskazującym.Przyjaciele śmieją się głośno,a Lil mrozi mnie wzrokiem.
- Nie.- Liam wzdycha głęboko, próbując złapać oddech.- Raczej Halloweenu.
- To wszystko
wyjaśnia.- Sięgam po dzbanek z wodą,nalewając sobie ją do szklanki.Kiedy
zaczynam sączyć wodę,słyszymy jak ktoś z trzaskiem zamyka drzwi frontowe
domu.
- Cześć
wszystkim!-Przyjemny głos roznosi się
po pomieszczeniu. Zerkam na chłopaka stojącego z siatkami pełnymi alkoholu.
Jego sweter w romby ma czarno kremowy kolor.Do tego jasne przetarte dżinsy i
czarne lakierki. Wygląda całkiem przyjaźnie.
- Cześć Louis.-
Liam podchodzi do przyjaciela ściskając jego dłoń.To samo robi Zayn, wyplątując
się z uścisku Lil.
- A tych pań
nie znam.- Niebieskooki patrzy na nas wesoło. Wstajemy z kanap i przedstawiamy się po kolei.
- Miło mi was
poznać.- Uśmiecha się delikatnie.-A więc..mam co nieco dla nas.- Wyjmuje z foliowej
reklamówki osiem piw i dwie butelki czystej wódki.Przez moje ciało przebiega
nieprzyjemny dreszcz.Zamierzają pić.To nie mogło skończyć się
dobrze.
- W ósmej
klasie,nauczycielka od chemii zabujała się w Zaynie.- Liam pociąga łyk
piwa,patrząc na mnie z błyszczącymi oczami.
- Wykorzystywał
to i spóźniał się na lekcje,co oczywiście zawsze mu wybaczała.Podstępny
diabeł.- Louis kręci głową, pojedyncze włosy przyklejają się do jego lekko
spoconego czoła.
- Cały ja.-Patrzy.-Podstępny i diabelski.- Przełykam gorzką ślinę patrząc na
butelkę piwa przede mną.
- Nie mogę
uwierzyć,że nawet nauczycielka się w tobie zakochała.- Nawet,myślę taksując Liliane wzrokiem.Ma zaróżowione policzki,radosne oczy.Jest
szczęśliwa.Na prawdę szczęśliwa.
- Ta.. – Brunet
sięga po butelkę wódki otwierając ją.-Myślę,że przerzucimy się na coś
mocniejszego.
- Świetny
pomysł.-Chłopaki Kiwają zgodnie głowami.Mam ochotę stamtąd wyjść.Nie
czuję się najlepiej w ich towarzystwie. Liam stawia na stole pięć całkiem
sporych kieliszków.
- Nathalie nie
pije.-Rzuca stanowczo Lil.Mam ochotę do niej podbiec i ucałować ją,za to
co powiedziała.Nie chcę pić.
- Daj
spokój.-Gwałtownie podnoszę wzrok na Zayna,który całuje rumiany policzek
mojej siostry.-Niech się zabawi.Co może się stać? Przecież my tu jesteśmy.
- No nie
wiem.-Widząc wahanie w jej oczach przymykam powieki.Nie gódź się
Lil.-W sumie nie zaszkodzi jej kilka kieliszków.
- No to
załatwione.-Zayn uderza ręką o udo. Patrzę spokojnie jak wlewa wódkę do
każdego z kieliszków,stojących na szklanym stole.
-
Zdrowie.-Wszyscy unoszą swoje kieliszki.Patrzę na nich nieobecnie po czym
również sięgam po swój kieliszek.Przechylam go wlewając przezroczysty
alkohol do ust.Czuję przyjemne ciepło
rozlewające się w moim żołądku. Kiedy Zayn polewa drugi raz pod rząd, Liliane patrzy
na mnie z wahaniem.Wzdycham cicho sięgając po kieliszek.Chcę się
rozluźnić i tylko alkohol może mi w tym pomóc. Raz po raz wlewam w siebie
coraz więcej wódki.Pijąc jedenasty z
rzędu,czuję jak kręci mi się w głowie. Mrużę oczy patrząc na białe
płytki pod moimi stopami. Podnoszę swoje
ciało z miękkiego siedzenia kierując się
chwiejnym krokiem w niewiadomym mi kierunku.
-
Nathalie.Gdzie idziesz?-Słyszę bełkot Lil.Zerkam na nią przelotnie.Jest
półprzytomna,jej powieki lekko zamknięte a usta rozchylone.
- Do
łazienki.-Mruczę cicho.Zayn wstaje biorąc mnie pod ramię.Wzdrygam
się,kiedy kładzie drugą dłoń na moim biodrze.Nie chcę żeby mnie dotykał.
- Odprowadzę
ją.-Popycha mnie lekko w kierunku schodów.Są szklane.Kiedy po nich
wchodzimy mam wrażenie,że latamy nie dotykając ziemi. Uśmiecham się
lekko myśląc o tym.
- Nathalie.-
Zayn unosi moją głowę dwoma palcami.Wpatruje się we mnie intensywnie.-Dobrze
się czujesz?
- Tak.- Dukam.-Gdzie ta łazienka?
- Właśnie
stoimy przed jej drzwiami.- Parska.- Pomóc ci wejść?
-
Nie,dzięki.-Mamroczę otwierając drzwi.Chłopak puszcza moje
ramie.Staję przed ogromnym lustrem przygryzając wargę.Moje włosy są w lekkim
nieładzie,policzki pokryte czerwienią,wszystko było by dobrze gdyby nie
błyszczące oczy,które nieprzytomnie wgapiają się w moje odbicie.
- Jesteś głupia
Nathalie.-Popatrzyłam na siebie ostatni raz,po czym usiadłam na brzegu białej
wanny.
***
Wstałam z łóżka przeciągając się leniwie.Wyjrzałam
przez okno i ku mojemu zdziwieniu zamiast śniegu zobaczyłam zieloną trawę i mnóstwo
kwiatów.Ptaki siedziały na gałęziach wysokich drzew,ćwierkając głośno
Wzruszyłam ramionami schodząc schodami
na dół,zimna posadzka sprawiała,że było mi jeszcze chłodniej.Potarłam nagie
ramiona rękami,próbując się jakoś rozgrzać.Weszłam do kuchni nalewając sobie
sok do niebieskiej,plastikowej szklanki.Szukałam wzorkiem Liliane.O tej godzinie nie powinna być jeszcze w pracy, pomyślałam.Weszłam do jej
pokoju.zastając schludnie zasłane łóżko.Nie było jej.Nigdzie.Westchnęłam
zrezygnowana spowrotem schodząc na dół.Nie wiadomo skąd wyrosła przede mną
zakapturzona postać.Przekręciłam głowę w prawą stronę przyglądając się jej
lepiej.Była niesamowicie chuda.Twarz miała zakrytą kapturem,ale wystawały z
niego pojedyncze pasma,długich brązowych włosów.Była kobietą.Wyciągnęła
chude,białe jak porcelana ręce,ściągając nimi kaptur.
- Nathalie!-
Wyciągam rękę przykładając z całej siły osobie stojącej nade mną.Otwieram
oczy podnosząc się do pozycji siedzącej.Widzę Zayn'a i jego rękę przystawioną do nosa.
- Przywaliłaś
mi.-Rzuca oskarżycielko.-Znowu.
-
Przepraszam.-Mówię-Miałam..koszmar.
- Wiem.- Mruczy siadając na brzegu łóżka.-Krzyczałaś.
- Krzyczałam.-Powtarzam
błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.Nie wiem gdzie jestem.
-
Tak.Głośno-Opiera głowę o zagłowię łóżka.-Co ci się śniło?
- Nic
takiego.-Zamykam oczy próbując wymazać z głowy postać strasznej kobiety.Nie
wiem kto mógłby to być.-Gdzie jestem?
- U
Liama.Chciało ci się spać,dlatego cię tu przyprowadziłem.-Sięga ręką po
szklankę z wodą,która leżała na szafce nocnej.-Nie pamiętasz?
- Nie.- Upijam
łyk wody.Jest bardzo zimna,ale daje ukojenie moim nerwom.-Gdzie Lil?
- W pokoju obok.-
Wzrusza ramionami.-Dziwie się,że twoje krzyki jej nie obudziły.Najwyraźniej ma
twardy sen.
- Tak.-Kiwam
głową,odstawiając naczynie na swoje miejsce.-Przepraszam,że cie obudziłam.
- Nie spałem.-
Uśmiecha się szeroko.- Kończymy alkohol z chłopakami.
- Ach.. –
Przecieram zmęczoną twarz chłodną dłonią.
- Mam zostać?
- Nie.
- Jak by coś to
krzycz.- Wstaje z łóżka przykładając rękę do nosa.-I nie bij mnie
więcej.Kobieto,jak tak dalej pójdzie,trafie przez ciebie na ostry dyżur.
****
-Nathalie.-Niall łapie moją rękę.-Wytłumaczysz mi w końcu czemu jesteśmy w Extazie?
-Serio Niall?-Marszczę brwi.Czuję jak skóra głowy zaczęła mnie piec.-Kira kurewsko się upiła.
- Dlaczego
poszła do klubu sama?- Patrzy na mnie.
- Nie była
sama.-Kiwam głową.-Miała tam iść z Nickiem.
- Nickiem.-
Powtarza,kiedy idziemy za tyły klubu,po drodze mijając parkę,która właśnie była w trakcie szybkiego numerka.
- To jej
chłopak.-Zagryzam wargę.
- Gdzie ona
może być?-Niall łapie końcówki swoich włosów mocno za nie pociągając.Jakby
chciał je wyrwać.
- Nie wiem.-
Patrzę z zaciekawieniem na grupkę młodych chłopaków stojących przy
murze.Palą papierosy i głośno się z czegoś śmieją.Biorę wdech stawiając
małe kroki w ich stronę.Słyszę jeszcze jak Niall przeklina.
- Cześć.-Zaczynam
cicho.Milkną, skupiając całą uwagę właśnie mi.Przełykam głośno ślinę.Jezu..dzięki cholerne za twoją wspaniałomyślność Kira!
- Cześć
aniołku.- Blondyn z niebieskimi oczami obdarza mnie przyjacielskim
uśmiechem.Przynajmniej nie są wredni.
- Chciałam
zapytać,czy nie widzieliście tu niskiej brunetki.Krótka spódniczka,ciemne oczy,dość długie włosy.-
Przejeżdżam wilgotnym językiem po dolnej wardze.-Jest pijana,boję się o nią.
- Jeżeli jest
tak śliczna jak ty,też bym się o nią bał.Prawdopodobnie ktoś ją zgwałcił.-Zabiera
głos ciemny szatyn.Jego szmaragdowe oczy jarzą się posępnym blaskiem.Bardzo pocieszające dupku,myślę,ale nie mogę jednak powiedzieć tego na głos.
- Jesteś
idiotą.-Komentuje niebieskooki patrząc na niego.-Chodź za mną aniołku.-Kiwa
na mnie wystawiając rękę w moją stronę.Patrzę na nią mrużąc oczy.Nie
znam go.Równie dobrze może mnie zgwałcić,albo zabić,jednak w tamtej chwili jestem
w stanie zrobić wszystko,żeby tylko zobaczyć Clarisse. Splata nasze palce idąc
przed siebie.Zerkam na niego.Ma twarde rysy twarzy.Ciemne gęste rzęsy,duże
intensywnie niebieskie oczy,jasna cera mieni się w blasku lamp.Wygląda jak
anioł z porcelanową cerą.Odwracam głowę słysząc czyiś szloch.Dziewczyna
siedzi skulona na ziemi.Twarz ukryta w dłoniach,włosy wytarmoszone,jakby
dopiero wstała.Wzdycham głośno,kucając przy niej.
-
Kira.-Szepczę.Podnosi głowę wtulając się we mnie.Obejmuję jej talie chudymi
dłońmi.-Co stę stało Kira?
-Nick.- Chlipie.-On..on mnie zdradził.Powiedział,że jeżeli nie chce z nim sypiać nie
jestem mu do niczego potrzebna.-Tak jak ja Zaynowi.
-Gdzie jest?
Wchodzę szybkim krokiem do pomieszczenia i otwieram kabiny jedna po drugiej.Kiedy widzę znajomego chłopaka,który właśnie zdejmuje spódniczkę jakiejś dziewczyny,mrużę oczy taksując go wzrokiem.
- Nick?
- Tak.O co chodzi?- Mierzę go
wzrokiem.Boże..pokaz porno na żywo,to nie był szczyt moich marzeń.Zdecydowanie.
-Sorry mała,ale chyba czas znaleźć sobie innego fiuta na dzisiejszą noc.-Puszczam oczko w kierunku mocno pomalowanej brunetki.Obciąga spódniczkę na dół,nie wiedząc co ze sobą zrobić.-Spadaj.-Mówię ostro,a ta szybko wybiega z łazienki.Wracam wzrokiem do szatyna i chwytam go za krańce bluzy wyciągając z kabiny.
- Kim ty jesteś?
-Powiedziałabym,że twoim najgorszym koszmarem,ale ten tekst jest już dawno przeterminowany,więc..-nabieram powietrza do płuc.-Jestem Nathalie.-Pochylam się nad jego uchem.-A ty będziesz dzisiaj krzyczał moje imię Nicki.
-Ach tak?-Mruczy seksownie.Mam ochotę się roześmiać.Chyba się nie zrozumieliśmy.
-Mhm.-Kiwam głową,uśmiechając się pod nosem.Odsuwam się od niego i zginam kolano.Szybkim ruchem kopię go w brzuch.Zdezorientowany upada na kolana,a ja podnoszę jego głowę,uderzając w nos.Widzę krew przez którą na moment robi mi się słabo.Próbuje wstać,ale mu na to nie pozwalam.Dyszy głośno,kiedy ciągnę go za włosy,zmuszając by na mnie spojrzał.
-Och tak Nicki.-Uśmiecham się,patrząc na niego z góry.-Zdecydowanie będziesz dzisiaj krzyczał moje imię.
********
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :D
A OTO GABRIEL (zawsze miałam słabość do Davida Rodrigueza)
Pozdrawiam Nobody :*
Wow...
OdpowiedzUsuńWgl. nie ogarniam Zayn'a i nie wiem czy chce go ogarniać.
Gabriel jest super i mam nadzieje, że jeszcze się pojawi...
I Niall tak słodko się o nią martwi :*
Uroczo...
Ta dziewczyna ma porąbane sny...
Chociaż jej się nie dziwie, pewnie ma już zrujnowaną psychikę.
Świetny rozdział i czekam na następny :*
Pozdrawiam i weny (bo jej nigdy nie powinno zabraknąć)
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Hej. Oj nie jest najgorszy, żaden z rozdziałów na tym blogu nie jest najgorszy :) Jest meegaa. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału (choć to dziwne bo nie wiedziałam co w nim będzie) Codziennie sprawdzałam na telefonie czy się czasem nie pojawił. A teraz wchodzę i jest! Jaki banan na twarzy :D A Gabriel. Nie spodziewałam się. Do następnego ! ;)
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli jesteś zainteresowana to jest nowy rozdział na moim blogu http://1d-hiddenlove.blogspot.com/
Buźka.
Nie wiem czemu piszesz, że rozdział był najgorszy?! Nie zgadzam się z tym ;P
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że dla mnie najbardziej interesującą postacią jest Zayn. Zrobiłaś z niego jedną wielką tajemnicę.
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Kurde, co ten Zayn sobie mysli....
OdpowiedzUsuńA tak wgl to 11 kieliszkow?! :o ja bym umarla haha :D
Mam nadzieje, ze.o.Gabrielu dowiemy sie czegis wiecej.:D -diirtymiind. Pisze z anominowego, bo jestem na fonie. Buzka! :-*
Hah rozdział super. Jak dobrze że Nathalie skopała Nicka ,należało mu się. Szkoda tylko, że tak samo nie zrobiła z Zaynem. A tak w ogóle co do Malika to takie dziwne i czekam kiedy w końcu Nat powie Lil kim jest dla niej Zayn ,a ona zostawi tego dupka. Niall jak zawsze opiekuńczy ,a i jeszcze Gabriel . Wohooo tak słodko jak ją pocałował , myślałam ,że padnę. Gdybyś słyszała jak piszczałam :)Tylko żeby nie okazał się kolejnym dupkiem bez serca. No i czekam na następny rozdział na drugim blogu .
OdpowiedzUsuńPS a kiedy można się spodziewać następnego rozdziału? Zakończyłaś w takim momencie ,że Cię kiedyś zabije XD
haha,mam nadzieje,że zbyt głośno nie piszczałaś :* rozdział hm..nie mam pojęcia,kiedy wena do mnie przyjdzie :D
UsuńGabriel moja nowa miłość! Mój nowy mąż <3 Rozdział bardzo mi się podobał. Ale jestem strasznie zdziwienia, że Lil uwierzyła , że Nath spadła ze schodów i w taki sposób się zarobiła. Gdybym ja tak zapadła to miała bym posiniaczną całą twarz . Te sny bardzo mnie zaintrygowały. Czyżby nasza bohaterka miała niedługo odwiedzić biały pokój bez klamek xd A tak już na powarznie to nie mogę się doczekać następnego rozdziału !
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dużo weny!
Dominika
Super! Super! Super! Matko, to naprawdę wciąga! :)
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz nowy? ;d
OdpowiedzUsuńzajebistyyyyyyyyyyyyyyy czekam na nowyy xd
OdpowiedzUsuń