niedziela, 8 lutego 2015

Maybe I love You? Rozdział 19.



Czasami,każdy z nas,ma takie chwile,kiedy czuje,że jego ciało pomału się rozpada,albo wnętrzności kruszą i nie masz już nic tylko ciemność i pustka i chłód.I nic i nic i nic.Albo ogarnia cię nicość,albo coś na kształt nicości i kompletnego opustoszenia.
-Jestem potworem Niall?-Mruczę w jego szyje,dmuchając na nią ciepłym powietrzem,przez co blondyn tylko cicho chichota.Kira,która leży z drugiej strony łóżka,obejmuje mnie w talii,jeszcze bardziej,wbijając długie,czarne paznokcie w moje kościste biodra,przez co tylko się krzywię,nie wydając z siebie żadnego dźwięku..Leżą obok mnie,jakby byli tarczą,która chroni mnie przed problemami,chociaż..może jednak nią są.A może nie i gdy wyjdą,znów będę rozbita na drobniutkie kawałeczki,jak potłuczone lustro? Powiedziałam im wszystko,nie mogłam już dusić w sobie wszystkich emocji.Spodziewałam się,że będą zdziwieni,ale tak nie było.Nie mówili nic.Kiedy już wysłuchali mnie do końca,milczeli,a ja razem z nimi.I każdy myślał zapewne o tym samym.Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Nie jesteś potworem Nathalie.-Odpowiada przyjaciółka,po długiej chwili milczenia.Wzdrygam się lekko na jej odpowiedź,która ani trochę mnie nie zadowoliła.-Jesteś tylko człowiekiem i też popełniasz błędy.
-Co..co ja mam zrobić.-Z mojego gardła ucieka szloch i niemal czuję,jak wszystkie mięśnie Niall’a się napinają.Cisza.Nikt nic nie mówi,a w pomieszczeniu słychać tylko mój cichy szloch.Widać,że są zszokowani,chyba tak samo jak ja.Jak mogłam pozwolić sobie na płacz,przy kimkolwiek? Nigdy nikomu sie nie zwierzałam,a kiedy nadszedł ten moment,wszystkie emocje we mnie się skumulowały i wybuchły niczym wulkan i czułam się lepiej.
Byłam słaba.Czułam się pozbawiona wszystkich sił,całej energii,jakby ktoś ją ze mnie wyssał do cna.
-Powiedz jej prawdę.-Mówi chłopak,przekręcając głowę,w stronę mojej twarzy.Wierzchem chłodnej dłoni ściera kilka łez,które ośmieliły się wypłynąć z moich ciemnych oczu.Wzdrygam się jakby na mnie wrzasnął.-Lil,musi poznać prawdę.
-Ona mnie znienawidzi.-Mówię cicho,a mój głos brzmi,jakbym właśnie była w trakcie połykania żrącego kwasu.-Zayn,on..powie jej,że to ja próbuje go uwieść,a nie na odwrót.Cholera..ja wiem,jak dobrze Zayn umie manipulować ludźmi.-Podnoszę się do pozycji siedzącej,z niemałym trudem.Jest mi słabo,jestem wyczerpana.-Znienawidzi mnie.-Obejmuję swoje ciało ramionami,chcąc zasnąć i już nigdy więcej się nie obudzić.Czuję,jak dwójka przyjaciół również mnie obejmuje,po raz kolejny tworząc coś na kształt schronienia.Kocham ich.Niesamowicie bardzo,chyba nigdy nikt nie był dla mnie takim wsparciem.
-Pomożemy ci.-Szepcze Clar w moje włosy,wdychając głęboko ich zapach.Czuję ciepło ich ciał i nie mogę powstrzymać nikłego uśmiechu formującego się na mojej twarzy.
-Będziemy przy tobie.-Niall,pociera moje plecy,dłonią jakby chciał mnie ogrzać.Nie mogąc się powstrzymać,płaczę i szlocham głośno.I wiem,że to żałosne,ale to Niall i Clar.Moi przyjaciele.Moja rodzina.Moja podpora.Nic nie mówią,po raz kolejny.-Na zawsze.

****
-Jesteś idiotą-Prycham,podnosząc się z zielonej trawy i wytrzepując porządnie spodnie.-Nie chce mi się już w to bawić Ni.
-Jak to?-Mruga szybko powiekami.-Przecież to najwspanialsza zabawa pod słońcem!
-Masz racje.-Kiwam pomału głową.-Dla dzieci.
-Sugerujesz,że jestem dzieckiem?-Zakłada ręce na biodra,wpatrując się we mnie z lekkim rozbawieniem.Przybieram podobną postawę,do tej jego.
-Nie.-Śmieję się cicho.-Jesteś za to najbardziej zdziecinniałym nastolatkiem,jakiego świat widział.-Na moją wypowiedź,chłopak przewraca tylko teatralnie niebieskimi oczami,które tak bardzo mi się podobają.
-Mam hot-dogi suki!-Kira podbiega do nas,z szerokim uśmiechem na twarzy.Unoszę brew,na jej wypowiedź,ale po chwili odbieram od niej jedzenie i wgryzam się w bułkę.Co do jej terapii to zaprzestała na nie chodzić,jakieś dwa tygodnie temu.Zgodnie z panną Melanie,stwierdziły,że już nie potrzebuje porad psychologa.Na ostatnią sesję poszłyśmy razem.Melanie podsumowała wszystko od początku,włączając fragment wypowiedzi,w której oznajmiała nam, jaka dumna jest z Clar i jej siły.Wtedy ta się rozpłakała,wypominając mi,że gdybym jej nie pomogła pewnie nadal pogrążałaby się w depresji.Mimo wszystko nie czułam się komfortowo w tej sytuacji.Temat gwałtu,chciałam zamknąć raz na zawsze i już nigdy do niego nie wracać,tym bardziej,że sprawca został już sprawiedliwie ukarany.
-Wiecie,poszłabym dzisiaj do klubu.-Śmieję się cicho,widząc jak Niall,nieudolnie próbuje zetrzeć ketchup z nosa.Nie zamierzałam wnikać w kwestie tego,jakim cudem się tam znalazł.Zerkam kątem oka na przyjaciółkę,która przegładza swoje włosy dłonią.Lekko rozjaśniła ich końcówki,przez co wyglądała bardziej dorosło.Ciekawe czy ja też tak bardzo zmieniłam się,przez przemalowanie włosów na czarno.
-Daj spokój Clar.Mam dość imprez.-Zbywam ją,przeżuwając w buzi ciepłą parówkę i starając się nie pójść w ślady Niall’a,wyciągam chusteczkę higieniczną z kieszeni,na wypadek ubrudzenia się ketchupem.
-Nie gadaj stara.-Wzdycha,patrząc na mnie zdołowana,ale i też zawiedziona.
-Ja też bym poszedł.-Niall,zerka na mnie.-Nathalie,nie musisz pić.
-Naprawdę myślisz,że wchodząc do klubu wyjdę z niego trzeźwa,nawet z zamiarem wyjścia z niego trzeźwa?-Patrzę na blondyna,niczym na wariata,ale kiedy widzę jego zrezygnowane spojrzenie,uśmiecham się w duchu.Wygrałam.-Pójdźcie sami.
-Kto skopie dupę chłopakowi,który będzie chciał mnie zgwałcić?-Zażartowała Clar,ale kiedy uświadomia sobie co powiedziała robi przerażoną minę.Patrzę na nią uważnie.
-Niall skopie gostkowi dupę.-Zwijam papier,którym owinięty był zjedzony przeze mnie hot-dog,w kulkę,po czym rzucam go do kosza,stojącego metr od naszej ławki.-Ale pamiętaj Ni,musisz zrobić to jak najporządniej,przynajmniej uszkodź mu żebra i nos,ewentualnie powybijaj kilka zębów.
-Tak jest.-Uśmiecha się przebiegle.-Kilka..a może być kilkanaście?
-Ale co?-Kira robi zdezorientowaną minę.
-No zębów,helo?-Ni,patrzy  na nią jak na idiotkę,by po chwili wybuchnąć gromkim śmiechem.Dołączamy do niego po krótkiej chwili, w której Clar łączyła wątki..


Później idę na cmentarz do mamy i zapalam znicz na jej grobie.Opowiadam jej o wszystkim co się wydarzyło niedawno,a chłodny wiatr owiewa moją skórę.Patrzę na fajkę w moim ręku.Nigdy nie sądziłam,że to właśnie martwa matka będzie jedyną osobą,której będę mówić całą prawdę.

***
Wchodzę do domu niczym burza i idę szybkim krokiem w stronę salonu.Dźwigam brwi,kiedy patrzę na Lil i Liam'a,którzy piją wino na kanapie.Nie wiem po co tu przyszedł i jest ostatnią osobą,jakiej bym się spodziewała w tym domu.
-Och..Nathalie.Gdzieś ty się włóczyła?-Liliane chrząka,urywając rozmowę z Liamem i przenosząc swoje spojrzenie na moją drobną sylwetkę.Przestępuję z nogi na nogę zażenowana.
-Tu i ówdzie.-Mruczę patrząc zaciekawiona na Liam’a.Przygryza wargę wpatrując się we mnie a potem zjeżdża wzrokiem na swoją dłoń,w której trzyma kieliszek z winem.
-Cześć Nat.Miło cię znowu widzieć.-Uśmiecha się cierpko w moją stronę,upijając łyk wina.
-Cześć.-Kiwam lekko głową.-Gdzie zgubiłaś Zayn’a?-Zaczynam kierować swoje kroki w kierunku kuchni i wyjmuję z lodówki butelkę niegazowanej wody.
-Powiedział,że musi wyjechać załatwić jakieś sprawy.I prawdopodobnie nie będzie go na noc.-W mojej głowie,pojawia się czerwone światło,kiedy piję zimną wodę.Nie wróci do domu powiadasz? Sprawy powiadasz? Jakieś,powiadasz?
-Okay.-Upijam ostatni łyk wody,która orzeźwiła moje wysuszone gardło.Cholera..kiedy jest potrzebny,nigdy go nie ma.-Co ma z tym wspólnego Li?
-Wpadłem do Zeen’a,ale kiedy okazało się,że go nie ma postanowiłem już iść.-Zeen’a? To jakieś nowe przezwisko,czy słodkie zdrobnienie?Och,ten dupek nie zasługuje na słodkie zdrobnienia.Chociaż może,Nic Nie Warty Dupek,Który Zdradza Swoją Dziewczynę Na Prawo I Lewo,można nazwać zdrobnieniem.Nie za długo?
Nie za ostro?
-Ale nadal tu jesteś.-Zauważam,dobierając słowa,jakby był co najmniej niedorozwinięty.Chociaż,chyba nie był całkiem normalny,jeżeli przyjaźnił się z Zayn’em?Czy też może z Zeen’em? Ha!
 -Bo go zaprosiłam,głuptasie.-Śmieje się cicho Lil.-Po co miałby się fatygować taki kawał drogi,a potem wrócić tak po prostu.Poza tym mam dzisiaj wolne,a jeżeli Zayn nie mógł mi towarzyszyć,to poprosiłam o to Liam’a.
Uchylam usta wyglądając przy tym jak ryba.
-Okay?-Stawiam butelkę na blacie i obchodzę wysepkę kuchenną,stojącą na środku kuchni.
-Może się do nas przyłączysz?Było by miło.-Proponuje dwudziestolatek.
-Spasuję.-Posyłam mu kilkusekundowy,sztuczny uśmiech.
-Nathalie.-Wzrok Lil jest karcący.Dreszcz przeszywa moje ciało.-Rzadko rozmawiamy,chodź.-Klepie miejsce obok siebie.Lekko się krzywię,ale ostatecznie siadam na miękkiej kanapie.Wkurza mnie to,że traktuje mnie jak niedorozwiniętą,jakbym nie miała przyjaciół i na siłę każe zaprzyjaźniać się i spędzać czas z nią i jej nienormalnymi znajomymi.
Jej i Zayn'a.
-Nathalie,powiedz.-Liam wygodniej rozsiada się na siedzeniu i poprawia naczynie w dłoni.Wino uderza w ścianki kieliszka,kiedy się porusza.-Jak tam Zeen’e sprawdza się w roli chłopaka twojej siostry?-Patrzę na niego uważnie,milcząc,jakbym wcale nie usłyszała jego pytania,jednak doskonale je słyszałam.Grunt w tym,że nie przychodziła mi do głowy,żadna racjonalna odpowiedź.
-Myślę um...uhm...-Tym razem,ja zaczynam wiercić się na kanapie.-Jest...dobrze.
-To świetnie.-Obnaża białe zęby w uśmiechu.Zerkam na jego rękę,zauważając atramentowy rysunek.Ha! Wiedziałam,że nie jest taki święty.1:0 dla mnie.
To,że ma tatuaż,nie oznacza,że jest seryjnym mordercą.
Słuszna uwaga.1:1.
-Zayn zawsze był typem kobieciarza,dlatego cieszę się,że postanowił zabrać się za siebie.-I to był właśnie moment,w którym powinnam mieć coś w ustach i tym czymś się zakrztusić.
-Liam,zdradź nam,dużo miał dziewczyn?-Lil,uśmiecha się niewinnie,wpatrując w kieliszek,który trzymała.Chłopak patrzy na mnie uważnie,a ja nie mogę oddychać.Czyżby wiedział,że ja byłam z Zayn’em? Och..nie to na pewno nie to.
Ale  jego spojrzenie utkwione w moich oczach mówi zupełnie coś innego.
-Dużo.-Mówi w końcu,spuszczając głowę.-Ale z żadną nie był tak długo,jak z tobą.Od zawsze był buntownikiem.Kiedy miał 14 lat,zaczął obracać się w dziwnym towarzystwie.Cholera...jego najlepszy kumpel miał 20 lat,to chyba nie było normalne.-Chłopak śmieje się cicho,jakby to co właśnie mówi go śmieszyło.Chociaż,być może tak było.-Papierosy,alkohol,nawet narkotyki.To był jego świat.Później zaczął się jego sezon na tatuaże,robił je coraz częściej.To było jak jego kolejne uzależnienie.W końcu,prawie całe jego ciało było nimi pokryte.Miał w szkole status samotnika,nikt nie chciał się do niego odzywać,bali się go,ale on miał to gdzieś,bo w końcu po co mu gówniarze w jego wieku,skoro miał swoich starszych przyjaciół,którzy uczą go tak wielu rzeczy.Imprezował,zaniedbywał szkołę.Ale teraz wiem,że robił wszystko tylko po to,żeby nie pojawiać się w domu,gdzie czekał na niego pijany ojciec i zapłakana matka z małymi siostrami.W końcu do szkoły przyszliśmy my.
-Zaprzyjaźniliście się?-Zaciekawia się blondynka wlewając wino,do swojego kieliszka.
-Nie od razu.-Liam kręci głową,odrobinę rozbawiony.-Zaczęło się od bójki.
-Bójki?-Pytamy chórkiem z siostrą,na co uzyskałyśmy ponowny śmiech szatyna.    
-Tak,bójki.Zayn,oprócz przyjaciół miał tez wrogów.Był silny,ale co,jak co,czterech na jednego to trochę za dużo.Razem z Louisem bez zastanowienia,pomogliśmy się mu rozprawić z bandą tych idiotów.
-I wtedy się zaprzyjaźniliście?
-Nie.Wtedy poszliśmy najebać się do klubu,gdzie Zayn wszczął bójkę,ponieważ zaczął podrywać laskę jakiegoś pakera.Cholera,wtedy się działo.-Klaska w dłonie,po chwili pocierając jedna o drugą.-Nie wiedziałem,że Zayn potrafi się tak bić,ale kiedy zaczął biedaka kopać do nieprzytomności,postanowiłem zaradzić i odciągałem razem  z Louisem i ochroniarzem Zayn’a od gościa.Wściekł się i sprzedał mi strzała z pięści.-Kręci głową,upijając łyka wina.-Oddałem mu mocniej,a on upadł na ziemie i zaczął śmiać się jak idiota.A ja położyłem się obok niego,bo uwielbiałem takich ludzi i wiedziałem,że on jest tym którego polubię.-Jego kącik ust,wykrzywia się w uśmiechu,jakby właśnie przypomniał sobie obraz tej sytuacji..-To wtedy zaczęła się nasza przyjaźń.
-O Boże.-Liliane przewraca oczami.-Chłopaki są dziwni.
-Czy ja wiem.-Liam zagryza wargę rozmyślając.-To całkiem normalny początek znajomości,w gorszych okolicznościach poznałem Louisa.
-Naprawdę?-Li stawia naczynie na stoliku i podciąga kolana pod brodę.-Opowiadaj.


Nie sądziłam,że kładąc się na łóżku,skażę się na dwugodzinną drzemkę.Rzadko kiedy zasypiałam o tak wczesnej porze.Kiedy się budzę, otwieram laptopa włączając facebook’a.Nic ciekawego się nie działo.Tylko kilka osób zmieniło status na: w związku.Szczerze współczuje idioci.Postanowiłam obejrzeć film.Rzadko cokolwiek oglądałam.
-Ale najpierw popcorn.-Mruczę do siebie i wsta z łóżka przez co te lekko zaskrzypiało.Wolnym krokiem zaczynam schodzić po schodach i kierować kroki do kuchni.Słyszę znajome mlaskanie.Cholera...czyżby Zayn wrócił? Na myśl o tym,że właśnie pieprzą się w sypialni,wzdrygam się. Moje usta są zaciśnięte w wąską kreskę i nawet przez chwilę chcę się wycofać,ale ostatecznie postanawiam nie tchórzyć i idę przed siebie.
Jakież jest moje rozczarowanie,kiedy widzę,że to nie może być Zayn,bo  Zayn wcale nie ma brązowych osów.I nie nosi koszul.A jego ręce mają więcej niż jeden tatuaż.
Chyba musiałam jakoś zdradzić im swoją obecność,nie pamiętam jednak jak to zrobiłam,po prostu oderwali się od siebie w pewnym momencie i obdarzyli mnie zaskoczonymi spojrzeniami.
-Nathalie.-Dziewczyna wstaje z kanapy,zaczynając kierować kroki w moją stronę.-To nie tak..
-Marne teksty zachowaj sobie dla Zayn’a.To nie ja z tobą chodzę.-Wycofuje się z salonu i idę do korytarza,gdzie wisi mój płaszcz.Szybko go na siebie zarzucam i zaczynam wsuwać trampki na stopy.Niemal zapominam jak się oddycha.Podpieram się o futrynę próbując trochę uspokoić zszargane nerwy.Kiedy moja dłoń już naciska metalową klamkę frontowych drzwi,zatrzymuje mnie głos Lil.
-Nie powiesz mu?-Szepcze.Patrzę na nią nie na tyle zła,na ile rozbawiona.Mój Boże,na prawdę,tylko o to się  martwisz? Moje usta formują się w mój ulubiony uśmiech na pół twarzy,jakbym to właśnie nim miała skomentować całą sytuację.
-Sama to zrobisz.

To było chore...ten związek był chory.Zdradzali się nawzajem.Ciekawe co zrobiłaby Lil gdyby dowiedziała się,że Zayn ją zdradza.A Zayn? Byłby zły na Liam’a?Z jednej strony,wcale nie zależy mu na Lil,więc nie powinien,ale z drugiej na Boga…chyba nie był przygotowany na to,że jakaś dziewczyna ośmieli się zdradzić kogoś takiego jak on. Niekontrolowanie śmieję się w głos i przychodzi mi to tak naturalnie.Dawno nie śmiałam się tak zawzięcie.I co dziwne- nie wymusiłam tego,najzwyczajniej w świecie świetnie bawiłam się tym teatrzykiem.Zayn nie miał pojęcia,że również był marionetką.Nie wiedziałam jednak,do kogo należał.Wzdrygam się,czując wibracje w przedniej kieszeni moich spodni.Chciałam po prostu być sama.Sądziłam,że nie oczekuję tak wiele,ale chyba się pomyliłam.
-Oby to było coś ważnego.Właśnie przerywasz mi mój wewnętrzny monolog.-Warczę zła,a mój głos jest zmęczony i słaby.Opieram się o deski ławki.-Czego?
-Nathalie.-Głos Niall’a jest zirytowany,ale też lekko roztrzęsiony.I już wiem.Wiem cholera jasna,że coś się stało.Po prostu czuję to co zwykle w takich momentach.Ten niepokój i przerażenie.-Clar jest z tobą?-Wmurowało mnie.Dlaczego niby miałaby być ze mną,przecież to z nim miała dzisiaj balować. Ani chwili spokoju do jasnej Anielki.
-Jezus,Niall,nie mów mi,że ją zgubiłeś.-Jęczę wstając z ławki,i mierzwiąc włosy drugą dłonią,w geście zdenerwowania.
-Poszedłem tylko do łazienki.Was,pijanych kobiet,nie można zostawić chociaż na mała chwilkę bo..
-Czekaj.-Przerywam mu zaniepokojona,zagryzając mocno wargę.-Jest.Pijana?
-No.-Odpowiada tępo,kiedy ja rozglądam się nerwowo po parku.-Jesteśmy w klubie,chyba to normalne?
-Niall.-Wzdycham,ruszając szybko przed siebie.Moje czarne kozaki odbijają się z cichym odgłosem o chodnik.-Poszukaj ją jeszcze,ja idę zobaczyć,czy nie ma jej w domu.Gdybyś ją znalazł,zadzwoń.
-Dobra.-Rozłączam się,wkładając aparat do kieszeni płaszcza.Cholerny Ni.Cholerna Clar.

Przeklinam po raz kolejny pod nosem i znowu zaczynam dobijać się do drzwi.Musi tam być.Musi.Pukam mocniej,czując jak małe ranki tworzą się na moich kostkach.
-No otwórz.-Szepczę,zamykając oczy.Opieram czoło o drewno i pukam po raz kolejny i jeszcze jeden i jeszcze.Moje powieki się lekko zamykają,kiedy cicho dyszę.A miałam ochotę na spokojny,niczym nie zmącony,samotny wieczór w parku,ewentualnie w towarzystwie szklanej butelki z alkoholem.Niemal jęczę z niezadowolenia.Jestem tak kurewsko w dupie.W końcu słyszę kroki i staję prosto,jak na jakiś tajemniczy rozkaz.
-Nathalie?-Stoi tam.Jej policzki zaróżowione,a włosy potargane.Ma na sobie jedynie majtki i męską koszulkę.Wpycham się do środka,cmokając głośno,niczym matka zawiedziona postępowaniem swojego niegrzecznego dziecka.
-We własnej osobie.-Warczę zła.-Kiedy wychodzi się z klubu,należy poinformować o tym,przynajmniej jedną osobę,która z tobą do niego przyszła.Tą osobą jest Niall,ewentualnie ja.Cholera,martwiliśmy się!
Przypominam sobie wieczne monologi Lil i z przerażeniem uświadamiam sobie,że brzmiałam dokładnie,lub bardzo,BARDZO podobnie do niej.Ta myśl tak bardzo mnie dziwi,że muszę wypuścić głośno powietrze z płuc.Teraz wiem jak czuje się za każdym razem gdy coś przeskrobię.Łapię się za serce.To nie jest fajne uczucie.Nawet trochę.
-Niepotrzebnie.-Unos brew,widząc jak spięta jest,mimo że oczy jej się błyszczą od nadmairu alkoholu.Coś się dzieje.Do tego zaczęła bawić się kosmykiem włosów-idealny przykład jej zdenerwowania.Wygląda jakbym ją na czymś przyłapała.Rozglądam się wokół,próbując zidentyfikować ślad zbrodni,ewentualnie jakiegoś trupa.Ale po trupie ani śladu.Krwi też nie widzę,tak samo jak nie widzę niczego podejrzanego.
-Co się dzieje?-Zakładam ręce na biodra,przyjmując postawę bojową.O mój pieprzony Boże.Teraz też wyglądam jak Lil.Obiecuję sobie w myślach,że zapomnę o tym jak bardzo jestem dzisiaj odpowiedzialna...albo takie sprawiam wrażenie i jutro zrobię coś nieodpowiedzialnego.Tak.To dobry plan.
-N..nic..po prostu..możesz już iść.-Jej język plącze się,przez alkohol we krwi.
-Zająknęłaś się.-Stwierdzam,zagryzając wargę.Lustruje ją uważnym wzrokiem pod którym się kuli.Nagle dostaję olśnienia.Śladu zbrodni nie ma tutaj,co nie oznacza że nie mogą być gdzieś indziej.-Kto jest na górze?
Jak na zawołanie,słyszę kroki osoby schodzącej ze schodów,prowadzących na piętro.Patrzę w tamtym kierunku i niemal czuję jak moja szczęka z głośnym hukiem lląduje na podłodze.
Wcynamonu i papierosów dociera do moich nozdrzy i już wiem,że nie warto być odpowiedzialnym.
W żadnym razie. 

*********
NIESPRAWDZONY SĄ BŁĘDY! :) 
A i chyba go trochę zjebałam,także sorry ;x

Nie życzę ci wszystkiego najgorszego.
Życzę ci wszystkiego najlepszego
.
.
.
i utraty tego.
 Do napisania Nobody xoxo

11 komentarzy:

  1. Boze. Nie spodziewalam sie tego. Rozdzial swietny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zayn i te jego "sprawy". Nie spodziewałam się tylko, że będzie się zabawiać z jej najlepszą przyjaciółką. Wow! Do następnego i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże! Kurwa! Nie mogę, no! Sorry, ale jeśli zaraz nie dodasz kolejnego rozdziału to wyrzucę laptopa przez swoje pieprzone okno!!
    A tak poważnie to Zayn to chuj, dupek, skurwysyn etc. Jej przyjaciółka to dla mnie dziwka. Jej siostra jest jakaś nienormalna... Ale to w pozytywnym sensie, bo właśnie dzięki temu twój blog jest taki bardzo bardzo ciekawy i dosłownie go kocham! Niech Nathalie będzie z Gabem i po sprawie, on jest w porządku ;)
    Życzę weny i jeszcze większej popularności bloga :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział Genialny :) Nie spodziewałam takiej akcji :P
    Uwielbiam i Czekam na nexta :)
    Pozdrawiam Dużoo Wenki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! No tego bym sie nie spodziewala ;D nie moge doczekac sie nastepnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha odpisałam, że nadrobię stracone rozdziały jutro, ale tak wciągnęłam się w to opowiadanie, że przeczytałem je dzisiaj :)
    Jest super :) jak zwykle :)
    Będę czekać na następną część :)
    Hope

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale sie narobilo ;o Zayn, ty pieprzony dupku! I ta przyjaciolka.. Przeciez dobrze wiedziala w jakiej sytuacji z Zaynem jest Nathalie, a ta sie z nim pieprzy :o Lil i Liam.. Przeczuwalam, ze tak sie stanie, juz od momentu, kiedy Nat zobaczyla ich po wejsciu do domu ^^ miejmy nadzieje, ze nikt sie nie pozabija :o weny i buziaki! ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :)
    Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award :)
    Więcej informacji znajdziesz na "We're fireproof" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chwila chwila chwila
    ie było mnie tu trochę wszystko nadrobiłam z każdym rozdziałem co raz to bardziej się uśmiechając i zadając pytanie co dalej a Ty mi tutaj po takim czymś masz zamiar przerwać? O.O
    Nieeeee no ja się tak nie bawię!
    Wgl.... no kurde jak Zayn mógł ….
    To jest tak niedorzeczne że aż śmieszne....

    Rozdział i tak jest przecudny *.* Awww rozpływam się normalnie :)
    Napisz mi tutaj szybciutko 15 kolejnych i dodaj od razu :D
    Czekam i życzę weny :*

    Zapraszam: http://defend-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń